Nowy singiel Or_kiestry. Ich ogród marzeń [RECENZJA]

Nowy singiel Or_kiestry. Ich ogród marzeń [RECENZJA]

Już sporo zostało powiedziane w temacie nowego Or_kiestry Justyny Zawiślan. I dobrze, gdyż „PasteLOVE” – pomimo tego, że powstał na zlecenie, to bynajmniej nie żadna chałtura, lecz pełnokrwista kompozycja, która ujmuje przebogatą stroną aranżacyjną, grą słów i dźwięków. Jest zrywna, charakterna, humorystyczna i liryczna zarazem, a słucha się jej lekko, przyjemnie i z niekrytą przyjemnością.

„PasteLOVE” jest efektem współpracy Or_kiestry, Ogrodu Botanicznego UJ oraz Krakowskiej Szkoły Filmowej im. Wojciecha Jerzego Hasa. Ten niemal pięciominutowy utwór robi kapitalne wrażenie. Już sam tytuł i sposób jego zapisu uruchamia wyobraźnię, w szczególności jeżeli posiada się jako taką znajomość języka angielskiego (peɪstlʌv). Całość jest okazała ze względu na obecność ponad 60-osobowego składu: solistów, chóru czterogłosowego oraz orkiestry symfonicznej, a jednocześnie kameralna, gdyż szyta intymną nicią wymiany myśli i porozumienia między głównodowodzącą Justyną Zawiślan a jej zespołem jako jednego muzycznego organizmu.

Justyna Zawiślan | fot. Filip Cepiga

„PasteLOVE” został opatrzony dwoma teledyskami. Ten nieoficjalny zrealizowano w Operze Krakowskiej i jest swoistym udokumentowaniem sesji nagraniowej utworu. Ten oficjalny, ciekawszy z fabularnego punkt widzenia, za którego powstanie odpowiedzialna jest Krakowska Szkoła Filmowa, zarejestrowano na terenie Ogrodu Botanicznego UJ. Priorytetem, który przyświecał Or_kiestrze był przede wszystkim wymiar promocyjny: ukazanie w formie słowno-muzycznej atrakcyjności krakowskiego ogrodu. Wartością dodaną – florystyczne, trącące melancholią krajobrazy, które ukazane w tekście autorstwa Martyny Karlińskiej, a wspólnie z bogatą choć lekką w odsłuchu linią melodyczną, znalazły fenomenalne przełożenie na prawdziwy „ogród marzeń”. To tam rodzi się uczucie między dwojgiem bohaterów zagranych przez Weronikę Krystek i Jana Niemczyka: „PasteLOVE” to opowieść o miłości rozkwitającej w pięknym ogrodzie pełnym roślin budzących się do życia. Wstawki instrumentów smyczkowych i dętych, które Justyna umieściła w partyturze, idealnie obrazują radość wypełniającą nie tylko ogród, ale także operę podczas sesji nagraniowej. Stworzyliśmy niesamowitą energię, którą – przynajmniej takie mam wrażenie, można dostrzec słuchając utworu. Mam nadzieję, że nasze orkiestrowe dzieło pójdzie w świat i będziemy mogli podzielić się szerszej ekscytacją i szczęściem, które odczuwamy grając razem! – tłumaczy Aleksandra Sowa koncertmistrzyni Or_kiestry.

Or_kiestra | fot. Filip Cepiga

Zespół w ciągu sześciu lat istnienia materializował swoją twórczość m.in. w murach Akademii Muzycznej w Katowicach, Auditorium Maximum UJ czy Teatrze „Łaźnia Nowa” w Krakowie, jednak o inności projektu Justyny Zawiślan świadczy fakt, że „PasteLOVE” jest pierwszą jak do tej pory kompozycją popełnioną w tak dużym składzie: Nigdy wcześniej nie pisałam muzyki na dęte blaszane i dokładnie pamiętam stres, który mi towarzyszył podczas pierwszych prób. Nie byłam pewna czy partie „siedzą” czy czy ekipa nie żartuje ze mnie, bo zrobiłam jakieś „kiksy”. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że w jedną noc dopisałam do aranżacji jakieś pięć różnych partii, bo znaleźli się ludzie, którzy chcieli uczestniczyć w projekcie i słuchając tego numeru teraz – z perspektywy czasu – widzę, że one po prostu musiały się tam znaleźć. Według mnie największym sukcesem są właśnie ludzie, którzy za mną idą. Czasami zastanawiam się, dlaczego to robią, przecież nie skończyłam nawet studiów w tym kierunku. To dużo lepiej wykształceni muzycy ode mnie. Mam nadzieję, że ich nie zawiodę. Nie doświadczyłam w życiu piękniejszych chwil niż właśnie z nimi. Cieszę się, że mamy materiały z produkcji w Operze Krakowskiej. Cieszę się, że wreszcie widać twarze i energię, którą mają (albo mamy). Mój zespół zasługuje na największe sceny, przez swoją charyzmę, energię, samodyscyplinę, zorganizowanie i serce które wkładają w projekt Or_kiestra. Mogłabym napisać o tym książkę albo przynajmniej bardzo długi artykuł – podsumowuje dowcipnie Justyna.

Or_kiestra | fot. Julia Książko

Ewidentnie widać, słychać i czuć, że Or_kiestrę rozpiera duma z tego, co stworzyli i nadal tworzą, nieprzerwanie od sześciu lat. Choć „PasteLOVE” traktują jako swoisty kamień milowy, nie zwalniają tempa, prą do przodu, stawiają na rozwój i kolejne przedsięwzięcia. Śmiało można określić ich mianem artystów i to przez duże „A”, ale sami patrzą na siebie jak na paczkę dobrych przyjaciół, którzy z radością i zapałem wykonują autorską muzykę. Ponadto ich działalność odczarowuje mity i stereotypy narosłe wokół twórczości orkiestrowej. Że sztywna. Że nieprzystępna. Że passé. Niejako wbrew nazwie cieszą się niezmienną popularnością wśród fanów muzyki symfonicznej, ale także – a może głównie, wśród osób otwartych na wszelkie gatunkowe i estetyczne wariacje z poziomu szeroko pojętego mainstreamu.

Nie sposób nie skreślić choć paru słów o założycielce, kompozytorce i dyrygentce w jednym, czyli Justynie Zawiślan. Widać jak na dłoni, że to, w czym „robi” daje jej nieograniczone możliwości a narzucanie jakichkolwiek granic samej sobie wydaje się dla tak charyzmatycznej persony zwyczajnie niepotrzebne. Gotowy materiał, który daje słuchaczowi – wiem po sobie, wymaga niemałego skupienia oraz otwartości na aranżacyjne nieoczywistości. Dziewczyna tworzy muzykę niebanalną, stawiając w równym stopniu na emocje, co formę. Natomiast atmosfera, dobór dźwięków i ich estetyka pozostają niezmiennie charakterystyczne, co niewątpliwie wyróżnia jej kolektyw na tle innych zbieżnych pod względem stylistycznym zespołów, nazbyt często przedkładających krótkotrwałe efekciarstwo i banał nad proces i autorską sygnaturę.

Justyna Zawiślan | fot. Julia Książko

Rzeczy, które autentycznie sprawiają mi frajdę mogę wyliczyć na palcach jednej dłoni. Jedną z nich jest muzyka, ale zawsze ta na najwyższym poziomie i w najciekawszym wydaniu. Czyli Or_kiestra właśnie. Ale co tu pisać. Justyno – twórz. Bądź emocją i budź emocje. Maluj nastrojowością dobieraną z palety tych prawdziwie własnych i nie tylko pastelowych odcieni. Ręka w rękę z nieprzeciętnymi muzycznymi indywidualnościami buduj autorską kulturę kolektywnej wyobraźni, którą mógłbym doświadczać naście razy dziennie. Bez ziewania. Która mnie rozdziera i wzrusza i pozwala mi napawać się tym wszystkim, co kocham.

Fot. Filip Cepiga, Julia Książko

Reklama