Nowy Sącz. ,,Smród nas zabija!” Mieszkańcy tłumnie przyszli pod OSM po konkrety

Nowy Sącz. ,,Smród nas zabija!” Mieszkańcy tłumnie przyszli pod OSM po konkrety

Nowy Sącz protest pod OSM

Mieszkańcy osiedla Przetakówka mają dość czekania, obietnic bez pokrycia i życia w nieustannym smrodzie dobiegającym z Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej. Dzisiaj dali jasny sygnał, że nie zamierzają dłużej tolerować odoru, który od dwóch lat zatruwa im życie. Podczas spotkania, które odbyło się nieopodal mleczarni, postawili sprawę jasno: albo przestanie natychmiast śmierdzieć, albo zaczną blokować wyjazd z OSM. Padła deklaracja – smród zniknie w ciągu czterech dni. Jeśli nie, wszystkie ścieki będą wywożone.

Nowy Sącz protest pod OSM
Wojciech Żuchowicz – mieszkaniec osiedla Przetakówka

– Tutaj jest osiedle domków jednorodzinnych. W cieplejsze dni otwieramy okna i w momencie musimy je zamknąć. Nie da się wyjść na zewnątrz, posiedzieć na leżaku, czy zapalić grilla. Smród to mało powiedziane. Musiałbym wulgarnie się wyrazić, aby to opisać. Sytuacja jest nie do zniesienia. Tamten rok i rok obecny to jest kulminacja smrodu. Aż do góry Zabełeckiej mieszkańcy muszą mieć zamknięte okna. Jeśli nie ma wiatru, nie ma szans na wietrzenie domu. W zimie śmierdzi mniej niż w lecie, ale nadal jest to smród nie do zniesienia. Mam nadzieję, że w końcu coś się zmieni. Obietnice obietnicami, ale dotąd nie zmienia się nic – mówił podczas spotkania pod OSM mieszkaniec osiedla Przetakówka Wojciech Żuchowicz.

Nowy Sącz protest pod OSM
Beata Dorula – sąsiadka Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej

Potwierdza to również najbliższa sąsiadka mleczarni Beata Dorula, która mieszaka nieopodal OSM od urodzenia. Nowosądeczanka potwierdza, że smród jest nie do wytrzymania. Kiedy zbliża się czas odwożenia dzieci do przedszkola, te biegną, aby jak najszybciej dotrzeć do samochodu i nie czuć odoru.

– Kiedy przychodzi weekend nie mamy możliwości zapalenia grilla, skoszenia trawy, wypicia kawy na tarasie… Smród wchodzi do środka domu, a nie jest to zwykły smrodek. Jeśli wiatr wieje w drugą stronę, to jest nieco mniej uciążliwe. Mieszkam tutaj od urodzenia i nie pamiętam żeby taki zapach z oczyszczalni się wydobywał. Już w tamtym roku było to uciążliwe. Wydaje mi się, że powodem może być wzmożona produkcja po zakończeniu pandemii – stwierdza Beata Dorula.

Nowy Sącz protest pod OSM
Anna Machaj – mieszkanka osiedla Przetakówka, najstarsza uczestniczka spotkania

86-letnia Anna Machaj, która przyszła na spotkanie mieszkańców z władzami OSM również żali się, że smród dosłownie ich zabija.

– Nie możemy ani okna, ani drzwi otworzyć, bo smród jest niesamowity. Prosimy naszego przewodniczącego osiedla,  żeby dzwonił do prezesa OSM, to mówią mu, że filtry wymieniają. Ileż można te filtry wymieniać? Jest bardzo ciężko. Jeden smród mamy, chociaż teraz względny,  z góry z wysypiska śmieci, a drugi z mleczarni – ten daje nam w kość – mówi seniorka z osiedla Przetakówka.

Jednocześnie zaznacza, że nie ma żadnej poprawy po działaniach podjętych przez OSM. – Wnuczka przyjechała z Krakowa z dzieckiem i stwierdziła, że ucieka, bo w Krakowie ma czystsze powietrze. Ten smród nas zabija – dodaje Anna Machaj.

Kiedy przestanie śmierdzieć?

Problem pojawił się na początku 2021 roku, o czym informowaliśmy na naszych łamach wielokrotnie. Prezes Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Paweł Gruca wielokrotnie zapewniał, że robi wszystko, aby sąsiedztwo mleczarni nie uprzykrzało ludziom życia. Jednak mimo to, odór pozostał.

Mieszkańcy w ubiegłym roku zgłosili sprawę do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, a później do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Kontrola ARiMR została przeprowadzona w okresie 8-24 września 2021 roku w związku z podejrzeniem wystąpienia nieprawidłowości dotyczących pomocy finansowej przyznanej Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej. Takie informacje ARiMR otrzymała od mieszkańców Przetakówki. Podejrzenia nie potwierdziły się.

,,Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przeprowadziła (…) kontrolę dotyczącą poprawności wykorzystania środków publicznych otrzymanych przez ten podmiot na realizację projektów w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020. Kontrola nie wykazała żadnych nieprawidłowości w tym zakresie” – zapewniali wówczas przedstawiciele Departamentu Kontroli Wewnętrznej ARiMR w Warszawie .

Kontrola MWIOŚ oczyszczalni ścieków przemysłowych eksploatowanej przez Okręgową Spółdzielnię Mleczarską przeprowadzona była w okresie od 29 czerwca do 26 lipca 2021 roku. W dniu jej rozpoczęcia pobrana została do analizy próbka oczyszczonych ścieków  odprowadzanych do Dunajca. Analiza pobranej próbki wykazała przekroczenia w zakresie zawartości zanieczyszczeń: BZT5, ChZTCr, zawiesina ogólna, substancje ekstrahujące się eterem naftowym w stosunku do wartości dopuszczalnych określonych w posiadanym przez OSM pozwoleniu wodnoprawnym.

– W trakcie kontroli stwierdzono również inne naruszenia, które jednak pozostają bez wpływu na uciążliwość odorową (niesprawny przepływomierz oraz stosowanie nieprawidłowego wzoru dokumentu)” – przekazała wówczas w korespondencji z naszą redakcją Magdalena Gala, rzeczniczka Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie.

W związku ze stwierdzonymi w trakcie kontroli wyżej wymienionymi naruszeniami, prezes został ukarany mandatem. Równocześnie WIOŚ zobowiązał go do usunięcia uciążliwości zapachowej. Prezes zapewniał, że do końca października ubiegłego roku problem się zmniejszy, bo zostaną zamontowane wszystkie urządzenia podczyszczające, które pozwolą na obniżenie zawartości w ściekach substancji tłuszczowych oraz białkowych. To one wskazano jako źródło substancji „złowonnych” powodujących uciążliwość odorową obiektu. O tym szczegółowo pisaliśmy w artykule: Mieszkańcy chcą wstrzymania działalności spółdzielni. Mają dość życia w smrodzie

Kolejne miesiące

Mijają miesiące, a odór jednak nie znika. Urządzenia zamontowano, jak przekonuje w rozmowie z naszą redakcją prezes OSM Paweł Gruca, ale mieszkańcy efektu nie widzą.

–  Urządzenia zostały zamontowane, ale biologiczna oczyszczalnia jest otwarta, dlatego podjęliśmy decyzję, aby się przyłączyć do miejskiej oczyszczalni, a naszą oczyszczalnię zlikwidować. Szczotki napowietrzają, ale jest to technologia z lat 70. i jest za mało tlenu, aby dotlenić bakterie, które są w biologicznej oczyszczalni – wyjaśniał w rozmowie z naszą redakcją, jeszcze przed spotkaniem z mieszkańcami, prezes OSM.

Inwestycja kosztowała spółdzielnię około 300 tysięcy złotych. Jak twierdzi Paweł Gruca, zamontowano podczyszczalnię ścieku surowego, czyli mechaniczno-biologiczną część, która pozbywa się białka i tłuszczów ze ścieków. Zastosowano także bentonit, czyli środek naturalny powodujący wiązanie zawiesiny i pozostałości. – Pozostałości zbieramy z dnia zbiornika, separujemy i wywozimy do utylizacji – zapewniał prezes Gruca. Mieszkańcy jednak twierdzą, że nie widzą, aby codziennie wywożono takie odpady.

– Myśleliśmy o budowie oczyszczalni kontenerowej całkiem zamkniętej i budowie swojej oczyszczalni ścieków, ale jest to proces długotrwały i kosztowny. Chcemy pozbyć się problemu jak najszybciej. Jak będziemy mieli przyłącze do miejskiej oczyszczalni, będziemy myśleć co dalej – zaznacza prezes OSM.

Gospodarz OSM poinformował, że w ubiegłym tygodniu pobrał próbki z podczyszczalni i wysłał je do badań. Zwrócił się również do zarządu Sądeckich Wodociągów o przyłączenie do miejskiej oczyszczalni. Wcześniej pytał prezesa SW jakie warunki musi spełnić, aby móc się przyłączyć.  – Mamy zielone światło. Czekamy na dokumenty – stwierdził prezes Gruca.

Szef spółdzielni pojawił się także na spotkaniu z mieszkańcami pod mleczarnią. Przeprosił ich za odór i przekonywał, że robi wszystko, żeby uciążliwość jak najszybciej zniknęła. Mieszkańcy jednak nie dali się zbyć obietnicom. Wypomnieli mu, że już od wiosny zeszłego roku słyszą, że za ,,dwa miesiące” sytuacja się zmieni, a tak się nie stało.

– Czyli co? Kolejne lato będziemy siedzieć zabunkrowani w domach? – pytali zbulwersowani mieszkańcy. – Kiedy złożymy pozew zbiorowy albo zablokujemy wyjazd ze spółdzielni, to przestanie się pan śmiać – odgrażali się nowosądeczanie. Skądinąd padały stwierdzenia, że problem pojawił się, bo OSM przez podpisanie umów z Biedronką, czy Lidlem zwiększyło produkcję.

– Więcej produkujemy wytworów tłustych i białkowych, ale nie przekraczamy limitu. Nasz limit, to 100 tysięcy litrów przerobionego mleka dziennie, a przerabiamy ponad 50 – odparł prezes Gruca.

Konkrety, nie obietnice!

Na spotkaniu był również radny Grzegorz Fecko, który tak jak mieszkańcy, nie dawał się zbyć zdawkowymi odpowiedziami. Zażądał konkretnej odpowiedzi, kiedy dokładnie problem smrodu zniknie. Podkreślał również, że OSM dostała decyzję warunkującą zamknięcie mleczarni, więc kontakt z Sądeckimi Wodociągami w sprawie możliwości przyłączenia się do miejskiej oczyszczali nie był przypadkowy.

– Moim zdaniem ewidentnie graliście na zwłokę minimalizując koszty po stronie podczyszczania ścieków. Proszę podać najbardziej optymalny i kryzysowy czas oczekiwania na zlikwidowanie uciążliwości zapachowej – mówił stanowczo radny Fecko.

Już wcześniej podjęliśmy decyzję o przyłączeniu się do miejskiej oczyszczalni. Uciążliwość zapachowa zniknie w okresie od miesiąca do trzech miesięcy. W dniu dzisiejszym firma zewnętrza odwirowuje osad. Myślę, że to pomoże. Chcemy zrobić wszystko, żeby nie utrudnić wam życia – odpowiedział prezes Gruca.

To jednak nie usatysfakcjonowało zgromadzonych mieszkańców. Zażądali, aby w przypadku, kiedy nie będzie po czterech dniach (czyli do poniedziałku) efektu z odwirowania, OSM wszystkie ścieki wywoziła beczkami i aby takie rozwiązanie utrzymać do momentu podłączenia do miejskiej oczyszczalni. Finalnie prezes zgodził się na taki warunek.

Na spotkaniu była również radna Iwona Mularczyk, która sama jest mieszkanką sąsiedztwa OSM. Dopytywała prezesa, ile beczek dziennie trzeba by wywieźć, aby całkowicie pozbyć się ścieków.

– Mieszkańcy poprosili mnie, abym dzisiaj przyszła na spotkanie. Problem jest o tyle trudny, że go nie widać, tylko czuć. Również w zależności od ciśnienia zapach jest mniej lub bardziej intensywny. Prezes mówił, że trzeba, by wywozić 10 samochodów dziennie, aby pozbyć się ścieków. Myślę, że to nie są jakieś duże koszty dla mleczarni. Rozmawiałam z prezesem Sądeckich Wodociągów o jak najszybsze przyłączenie OSM. Gdyby te kroki prezes podjął wcześniej, możliwe, że bylibyśmy już podpięci do miejskiej oczyszczalni – zaznacza radna Iwona Mularczyk.

Jednocześnie dodaje, iż OSM daje pracę wielu ludziom i ma nadzieję, że uda się zlikwidować uciążliwość zapachową nie zamykając zakładu i nie zwalniając ludzi. – Mam nadzieję, że uda się wypracować kompromis i ta technologia pójdzie do przodu – dodała Iwona Mularczyk.

Banery, które mieszkańcy przygotowali na spotkanie mają zawisnąć, zgodnie z umową z prezesem OSM na płocie spółdzielni. Zostaną one tam do momentu aż zniknie smród.

For. Kinga Nikiel-Bielak/
Grzegorz Fecko/
NS

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama