NOWY SĄCZ WSB-NLU. Rozumiem, że ludzie idą na pole

NOWY SĄCZ WSB-NLU. Rozumiem, że ludzie idą na pole

Natalii Burmay, WSB-NLU Nowy Sącz,

Natalii Burmay, absolwentka zarządzania biznesem WSB-NLU z Ukrainy:

Wiedziałam, że chcę studiować w Polsce, ale nie mogłam się zdecydować gdzie. Zaczęłam więc wpisywać w Google frazę: „najlepsze uczelnie dla zagranicznych studentów” i tak trafiłam w rankingach na WSB-NLU. Zaraz też sprawdziłam region, w którym znajduje się uczelnia. W pobliżu Beskidy, Tatry. To otoczenie mnie przekonało, a dziś w mojej lodówce zawsze jest kawałek oscypka.

Przyjechałam więc do Nowego Sącza we wrześniu 2015 r., w wieku 17 lat, by rozpocząć nowy rozdział życia. To był, a właściwie nadal jest dla mnie niesamowity czas. Co prawda obroniłam już w WSB-NLU pracę licencjacką, a teraz też pracę magisterską, ale zamierzam kontynuować tu naukę na studiach podyplomowych. Ta uczelnia daje studentom możliwość realizacji niemal każdego pomysłu. Widząc, jaka tu jest otwartość, zaproponowałam swoją kandydaturę na przewodniczącą Rady Uczelnianej. I zostałam wybrana. Dzięki temu poznałam ogromną liczbę ludzi, w tym absolwentów WSB-NLU, których spotykałam w każdym odwiedzanym zakątku Polski. Studiując, miałam również okazję pracować przy uniwersyteckiej drużynie hokejowej w Krynicy-Zdroju. Niezwykłe doświadczenie: zarządzanie międzynarodowym zespołem, komunikacja z europejską ligą hokejową oraz uczestnictwo w międzynarodowych konferencjach Erasmus Sport+ otworzyły drzwi do samorozwoju. Zaangażowałam się również w projekt Studenckie Forum Business Centre Club, a po dwóch latach zostałam wiceprzewodniczącą regionu Nowy Sącz. Brałam udział w organizacji wielkich eventów Geniusz IT Potęga Informatyki czy Run4aSmile. Tych doświadczeń, które procentują w obecnej mojej pracy w branży fintechowej, nikt mi nie odbierze.

Nie wiem, czy istnieje druga taka uczelnia, gdzie student może stać u boku rektora, profesorów i czuć się pełnoprawnym członkiem wszelkich rozmów czy debat. Ogromnie cenię sobie godziny spędzone na dyskusjach z wykładowcami, którzy zostawali po zajęciach, byśmy mogli wyrazić siebie. Skutkiem ubocznym studiów, jest również to, że nauczyłam się mówić i pisać po polsku. Zabawnych sytuacji z tym związanych nie brakowało. Długo nie rozumiałam, kiedy ktoś mówił, że musi iść do sklepu. „Sklep” w języku rosyjskim oznacza bowiem kryptę. Dziś mój język polski jest na tyle dobry, że nawet rozumiem, że na Sądecczyźnie ludzie „idą na pole”, a już na Śląsku „na dwór”.

Więcej wspomnień absolwentów WSB-NLU, znajdziesz w najnowszym wydaniu „Dobrego Tygodnika Sądeckiego”, poświęconemu jubileuszowi 30-lecia sądeckiej uczelni.

WSB-NLU NOWY SĄCZ

Fot. Arch. Natalii Burmay

 

Reklama