Sąsiedzi wysypiska śmieci mają dosyć smrodu, który ,,urywa nos”. Czy są skazani na kolejne 20 lat odoru?

Sąsiedzi wysypiska śmieci mają dosyć smrodu, który ,,urywa nos”. Czy są skazani na kolejne 20 lat odoru?

Mieszkańcy osiedla Przetakówka i Zabełcze mają dość wysypiska śmieci, które – jak mówią – regularnie zatruwa im życie. Skarżą się, że w upalne dni smród jest nie do zniesienia, a odór ,,urywa nos”. Ich zdaniem uciążliwość zapachowa nasiliła się w ostatnich latach. Ludzie obawiają się o swoje zdrowie i powoli tracą cierpliwość. – W końcu wyjdziemy na drogę i zaczniemy blokować samochody wiozące kolejne śmieci – grożą. Obecnie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska przeprowadza na śmietnisku miesięczną kontrolę mającą charakter interwencyjny. Wiceprezydent Artur Bochenek zapewnia, że jest mało prawdopodobne, aby za fetor odpowiadało wysypisko. Przyznaje, że władze miasta nie mają w planie zmiany jego lokalizacji. W obecnym miejscu może ono funkcjonować nawet przez najbliższe 20 lat, jeśli uda się zrealizować plan powiększenia terenu składowania śmieci.  

– Wysypisko znajduje się w odległości około kilometra od centrum miasta. Powstało w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, miało być w tym miejscu tylko dziesięć lat – przypomina Leszek Machaj, mieszkaniec Przetakówki.

Jak zaznacza, nowosądeczanie są gotowi wyjść na drogę i zacząć blokować drogę dojazdową do wysypiska. Nie wierzy, że nie można znaleźć innego miejsca na ulokowanie składowiska odpadów.  Jak twierdzi – przez kilka lat od powstania wysypiska uciążliwości zapachowej nie było. Problem miał się pojawić kilka lat temu, a nasilił się w tym roku.

– Od kilku lat wysypisko jest koszmarem. Tak bardzo śmierdzi, że chce się wymiotować. W lecie ani okna nie można otworzyć, ani grilla zapalić. To  dla nas wszystkich ogromnie uciążliwe. Zamykamy okna, nie wychodzimy na zewnątrz. Po prostu się nie da, bo odór jest niesamowity. W tym roku bardzo się to nasiliło i nie wiemy co dalej z tym robić. Dawniej smród wydobywał się też z mleczarni, ale problem jakoś rozwiązano – przyznaje mieszkaniec Przetakówki.

Żyjemy ze smrodem 

Fetor czuć niekiedy na ulicy Tarnowskiej, w okolicach ronda św. Jana Pawła II, koło budynku Państwowej Straży Pożarnej… Jego zasięg zależny jest również od kierunku wiatru, zwykle jednak odór odczuwalny jest w odległości kilometra od śmietniska.

– Nie wiem, czy to jest błąd technologiczny, czy używają nieodpowiednich środków, albo używają ich za mało. Może być też tak, że wysypisko jest już przepełnione i nie może dalej funkcjonować. Rozumiem, że wpływ na odór ma również temperatura, ale nie ma miesiąca, żeby nie było to uciążliwe – stwierdza Leszek Machaj.

Jak twierdzi nasz Czytelnik, średnio co piąty dzień pojawia się smród, a w ubiegłych tygodniach zdarzyło się, że i cztery dni pod rząd nie dało się wytrzymać. Zastanawia się również jak żyją najbliżsi sąsiedzi oczyszczalni ścieków, z której również wydobywa się odór. Mieszkańcy Przetakówki i Zabełcza od lat zgłaszają problem do straży miejskiej, gospodarzy miasta, ale i pracowników spółki miejskiej Nova, odpowiedzialnej za wysypisko.

– Problem jest wielki, śmieci gdzieś wyrzucać musimy, ale raz usłyszałem, że smród jest winą mieszkańców, bo wyrzucają odpadki, zamiast zrobić sobie kompostownik obok domu. No przepraszam bardzo, ale jeżeli ktoś nie ma kompostownika, to właśnie dlatego płaci za śmieci więcej. Ludzie z bloków mają to wszystko zakopywać pod ziemią? – pyta Leszek Machaj.  – Ciągle kiedy zgłaszamy sprawę, słyszymy, że ,,przekażemy prezesowi”, ,,zajmiemy się tematem” i to tak trwa. Mamy tego dość! – kontynuuje mieszkaniec Przetakówki.

W oczekiwaniu na jesień 

Przewodniczący Zarządu Osiedla Przetakówka Stanisław Słaby potwierdza, że od lat mieszkańcy Przetakówki borykają się z problemem nieprzyjemnego zapachu, który wydobywa się z wysypiska śmieci. Co jakiś czas otrzymuje telefony i podejmuje interwencje u zarządców wysypiska i radnych. Mieszka w tamtym rejonie od 20 lat i sam ma okazję obserwować kiedy pojawia się fetor.

– Jeśli wstaję rano i czuję w sypialni odór, to jest źle – mówi szacując, że tak właśnie jest przez kilka dni każdego miesiąca od kwietnia do października, kiedy temperatura wzrasta, ale też bezpośrednio przed, jak i po deszczu. Smród miał pojawić się około 4 lata temu. Wtedy w rejon wysypiska zaczęto zwozić ,,zielone”.

– W zimie nie ma problemu. Idzie jesień, miejmy nadzieję, że jak temperatura spadnie, to będzie to mniej uciążliwe – dodaje z nadzieją.

Bogumiła Kałużny – przewodnicząca zarządu osiedla Zabełcze również mieszka blisko śmietniska i zna temat z autopsji. Potwierdza, że od kilku lat pojawia się uciążliwy odór z wysypiska, ale też ze znajdującej się w sąsiedztwie oczyszczalni ścieków. Przypomina, że kilka lat temu zawiódł element kontrolujący odprowadzanie gazów wytwarzanych na składowisku, przez co nieprzyjemny zapach rozchodził się w okolicy. Zaznacza, iż fetor jest odczuwalny  szczególne w upalne dni przy południowo-wschodnim wietrze.

– Jest to olbrzymi problem dla miasta, bo wysypisko się chyba dopełnia.  Przed włodarzami miasta trudne wyzwanie znalezienia nowego miejsca,  gdzie można byłoby uruchomić wysypisko. To nie jest inwestycja, która może powstać z dnia na dzień bez odpowiednich badań i przygotowania. To jest bardzo skomplikowane zadanie – podkreśla.

W jej odczuciu uciążliwość zapachowa była większa w poprzednich latach, niż obecnie.

– Możliwe, że zostały wprowadzone jakieś unowocześnienia, jeśli chodzi o odbiór i składowanie odpadów zielonych – dodaje.

Radny Nowego Sącza Grzegorz Fecko także jest sąsiadem wysypiska. Mieszka kilkaset metrów w linii prostej od śmietniska. Pamięta jak w geście protestu przed jego powstaniem mieszkańcy zbierali podpisy.

– Historia z wysypiskiem jest długa. Często jest tak, że przyjeżdżamy do domu z pracy i nie mamy komfortu życia przez to sąsiedztwo składowiska. W tym roku i poprzednim uciążliwość zapachowa nasiliła się. Zwracam na to uwagę prezydentowi Bochenkowi i panu prezesowi Novej, bo za to, co czuć ze składowiska, odpowiada technologia jego użytkowania. Wysypisko znajduje się między Przetakówką, a Zabełczem, w mieście, a nie na odludziu i oczekujemy, że będzie tak prowadzone (bo wiemy, że nie da się go nagle zamknąć), że nie będzie uciążliwością dla mieszkańców – mówi Grzegorz Fecko.

Jak przyznaje, jeśli śmierdzi sporadycznie, to mieszkańcy nie interweniują, jednak gdy problem pojawia się kilka dni z z rzędu – alarmują. Z jego obserwacji wynika, iż  fetor jest odczuwalny około cztery razy w miesiącu jednak może być tak, że kiedy wraca do domu wieczorem już nie wyczuwa odoru, który był wyczuwalny w ciągu dnia. Zdaje się na mieszkańców osiedla, którzy informują o problemie, a on w ich imieniu każdorazowo podejmuje interwencję u władz miasta lub u prezesa Krzysztofa Krawczyka.

Nowego wysypiska nie będzie 

O sytuacji dotyczącej wysypiska śmieci i planach na przyszłość, mimo dwudniowych starań, nie udało nam się porozmawiać z prezesem spółki Nova. W jego biurze usłyszeliśmy, że prezesa nie ma i nie wiadomo kiedy wróci. Udało nam się jednak porozmawiać z wiceprezydentem Nowego Sącza Arturem Bochenkiem, który przyznał, iż w ciągu ostatnich dwóch lat otrzymał jedynie dwa lub trzy zgłoszenia dotyczące uciążliwości zapachowej, która pojawiła się w części osiedla Zabełcze i Przetakówka. Zastępca prezydenta uspokaja mieszkańców miasta, że wysypisko nie stanowi żadnego zagrożenia dla ich zdrowia. Dodaje, iż w ostatnim czasie śmietnisko było poddane kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i nie stwierdzono uchybień. Okazuje się również, że nie ma planów, aby wysypisko zmieniło lokalizację, przynajmniej przez najbliższe dwadzieścia lat.

– Jeśli chodzi o przepustowość wysypiska, to zapewniam, że wystarczy ono spokojnie na najbliższe pięć lat. W chwili obecnej zarząd spółki Nova podjął starania mające na celu poszerzenie wysypiska o nowe tereny, które umożliwiłyby funkcjonowanie wysypiska przez następne co najmniej piętnaście lat. O brak terenu w tym rejonie, gdzie obecnie znajduje się instalacja i PSZOK, nie ma się co martwić, bo jest on zapewniony, a nowe decyzje środowiskowe na pewno będą uzyskane – przekonuje wiceprezydent Artur Bochenek.

Stara decyzja środowiskowa obowiązuje jeszcze przez pięć lat. Jak zaznacza wiceprezydent, jeśli pojawia się fetor w rejonie osiedla Przetakówka i Zabełcze, to prawdopodobnie nie wynika on z działalności spółki Nova.  Jego zdaniem odór, jaki może się pojawiać w okolicy pochodzi ze składowania odpadów zielonych. Urządzenie do przetwarzania tysiąca ton zielonych odpadów znajduje się przy ulicy Tarnowskiej.

– Z miasta zbieramy prawie pięć tysięcy ton tych odpadów, cztery tysiące ton przekazujemy podmiotom zewnętrznym, które zagospodarowują nadwyżkę, której my jako miasto nie możemy przerobić u siebie. Będziemy się starać, aby rozbudować tę instalację do przetwarzania odpadów zielonych, bo tona odpadów zielonych, którą przekazujemy do przetwarzania, kosztuje nas około 500 złotych. Rodzi to ogromne koszty dla spółki i chcemy temu przeciwdziałać – zapewnia zastępca prezydenta.

Jak przekonuje wiceprezydent Artur Bochenek, fetor może być efektem działalności innych podmiotów, które przetwarzają odpady zielone u siebie, a znajdują się w niedalekiej odległości od wysypiska. Zapewnia, że instalacja, która jest na wysypisku śmieci w Nowym Sączu jest wyposażona w odpowiednie urządzenia, które likwidują nieprzyjemny zapach.

– Z rozmowy z zarządem spółki Nova wynika, iż jest to mało prawdopodobne, aby fetor pojawiał się z winy spółki – dodaje zastępca prezydenta.

Trwa kontrola WIOŚ 

Komendant Straży Miejskiej Ryszard Wasiluk potwierdza, iż w ubiegłych latach od mieszkańców osiedla Przetakówka i Zabełcze docierały zgłoszenia dotyczące uciążliwości zapachowej. Zapewnia, iż strażnicy miejscy każdorazowo podejmowali interwencje, sporządzali notatki i sprawę przekazywali do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, z którym współpracują.

W ubiegłym roku Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska przeprowadził na terenie Zakładu Zagospodarowania Odpadów,  przy ul. Tarnowskiej nadzorowanego przez Spółkę NOVA kontrole, które trwały od 26 kwietnia do 31 maja  oraz od 20-21 sierpnia.

– Kontrole miały charakter interwencyjny w związku ze zgłaszanymi przez mieszkańców ul. Tarnowskiej uciążliwościami zapachowymi powodowanymi przez wwożone i składowane odpady, między innymi odpady pochodzące z bioreaktorów. Ustalono, że monitorowanie procesów prowadzonych w bioreaktorach prowadzone jest niezgodnie ze stanem rzeczywistym oraz potwierdzono, że system wizyjny nie obejmuje wszystkich miejsc magazynowania odpadów – poinformowała w rozmowie z naszą redakcją kierowniczka nowosądeckiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska Ewa Gondek.

Za monitorowaniem procesów kryje się nic innego jak prowadzenie dokumentacji przebiegu procesu przetwarzania biologicznego frakcji ulegającej biodegradacji tj. czasu załadunku bioreaktora, czasu prowadzenia procesu, ilości wyprowadzanych z bioreaktora odpadów i tutaj WIOŚ wykrył nieprawidłowości. Spółka Nova została ukarana mandatem w wysokości 500 złotych.

– W dniu 2 września 2019 roku Spółka poinformowała o wyeliminowaniu naruszeń wskazanych w zarządzeniu pokontrolnym MWIOŚ – wyjaśnia Ewa Gondek z WIOŚ.

Obecnie trwa kontrola na wysypisku śmieci. Rozpoczęła się 10 września, a zakończy 6 października. Jak wyjaśnia szefowa nowosądeckiej delegatury WIOŚ, ma ona charakter interwencyjny.

Ulg ,,od smrodu” nie ma 

Mieszkańcy osiedla Przetakówka i Zabełcze wspominają, iż w przeszłości mieli niższe stawki za śmieci przez wzgląd na to, iż sąsiedztwo wysypiska bywa dla nich uciążliwe.

– Płacimy takie same podatki jak pozostali mieszkańcy miasta, tyle samo płacimy za śmieci, a to my żyjemy z tym smrodem – skarży się mieszkaniec Przetakówki Leszek Machaj.

Jak wyjaśnia wiceprezydent Bochenek, obecnie ustawodawca nie przewiduje ulg w ramach rekompensaty za uciążliwości zapachowe. Obniżki przewidziano natomiast dla osób, które we własnym gospodarstwie posiadają kompostownik. Również duże rodziny mogą liczyć na ulgę rzędu 16% na osobę.

– Przetwarzanie śmieci zielonych jest dla nas największym problemem. Przydomowe kompostowniki dałyby ulgę w kwestii zapachów. Te śmieci, które znajdują się u nas na wysypisku, są na tyle posegregowane, że nie ma możliwości, aby z nich wydobywał się fetor – zapewnia wiceprezydent.

Może skrzykniemy ludzi, wyjdziemy na ulice, wtedy ktoś zauważy realny problem. Nie jest to normalne i naturalne, żeby w cywilizowanym świecie kilometr od centrum miasta było wysypisko, które śmierdzi tak, że się nie da żyć – kwituje Leszek Machaj z Przetakówki. Nowosądeczanin uważa, iż w miejscu, gdzie jest obecnie wysypisko, powinny być ,,zielone płuca” miasta i parki rekreacyjne, a nie śmietnisko.

Fot. ilustr. pixabay.com/
google. maps/ Marek Jaśkiewicz 

 

Reklama