Nie przewrócić się o własny cień

Nie przewrócić się o własny cień

Gdy  w 1984 r. Andrzej Grygiel w garażu domu rodzinnego w Jasiennej założył zakład ślusarski, nie przypuszczał, że podkuwanie koni oraz dorabianie części i naprawa snopowiązałek na 24 metrach kwadratowych to pierwszy krok do czegoś znacznie większego. Tak jednak wykuwała się historia firmy Grand, zatrudniającej dziś ponad 150 pracowników, mającej trzy filie i ponad 200 zrealizowanych inwestycji w portfolio. Działalność przedsiębiorstwa opiera się na trzech filarach: budownictwie, turystyce i przeróbce metalu.

Praca na własny rachunek była tym, o czym zawsze marzyłem. Zakładając rodzinę, wiedziałem, że muszę zapracować na jej utrzymanie – mówi Andrzej Grygiel.

Jak podkreśla, rozpoczęcie własnej działalności nie było kiedyś tak łatwe jak dziś. Żeby ją zarejestrować, trzeba było udowodnić, że potrafi się z powodzeniem działać w branży. Jako niespełna 21-letni absolwent technikum samochodowego w Nowym Sączu nie mógł wykazać doświadczenia zawodowego w dziedzinie ślusarstwa, jednak skorzystał z różnego rodzaju kursów i szkoleń. Zbieranie odpowiedniej dokumentacji i dopełnianie formalności trwało kilka miesięcy. Działalność została zarejestrowana 14 stycznia 1984 r.

– Przedsiębiorstwa publiczne nie mogły wtedy od ,,prywaciarza” kupować wyrobów, brać rachunku za wykonane usługi. Musiało się to odbywać przez spółdzielnię, więc zapisałem się do spółdzielni rzemieślniczej i to mi umożliwiło wykonywanie robót dla tak zwanych jednostek uspołecznionych.

Początkowo Andrzej Grygiel pracował tylko z żoną. Szybko jednak zatrudnił jednego pracownika, a później dwóch i w kolejnych latach zwiększał zatrudnienie. Inwestował w maszyny i drobnymi krokami rozwijał zakład.

Większy warsztat i pierwszy cios

W końcu przyszedł czas na kupno działki, budowę własnego domu, a razem z nim nowej siedziby firmy. Przeprowadzka nastąpiła w 1989 r. W zakładzie ślusarskim pracowało siedem osób.

– Hala o powierzchni 200 metrów kw. wydawała mi się wtedy tak olbrzymią przestrzenią, że nigdy nie będę w stanie zgromadzić wystarczającej ilości maszyn, urządzeń i zatrudnić ludzi, którzy będą w stanie ją zagospodarować – opowiada przedsiębiorca.

Zakład prosperował jednak bardzo dobrze i rozwijał się. Firma zaczęła wykonywać pierwsze elementy na eksport m.in. do Szwecji.

Wydawało nam się, że przy tej koniunkturze pomimo inflacji mamy tak pewną pozycję, że możemy spokojnie patrzeć w przyszłość. Kiedy zaczął się rok 1991 dostałem pierwszy kubeł zimnej wody na głowę. O mało nie zbankrutowałem. Dzięki życzliwości ludzi, którzy doradzili mi w tej sytuacji pewne rozwiązania, ten bardzo trudny czas udało się przetrwać. Była to lekcja pokory. Ten czas nauczył mnie, że konieczna jest dywersyfikacja klientów i branży. Doświadczyłem, że nie można przywiązywać się do jednej dziedziny i jednego klienta.

Nieustanny rozwój i nowa siedziba

Właściciel firmy Grand postawił więc na działanie na różnych polach. Do przeróbki metalu doszła branża budowlana. Na początku nowego wieku z kolei istotne dla przedsiębiorstwa było opracowanie i sprzedaż własnego produktu, jakim był rozrzutnik obornika.

W 2005 r. Andrzej Grygiel kupił Ośrodek Wypoczynkowy w Chotowej w województwie podkarpackim, który przebudowany wkrótce zaczął działać jako Grand Chotowa Hotel***SPA&Resort. W 2010 r. firma Grand stała się właścicielem stacji paliw w gminie Gródek nad Dunajcem, funkcjonującej pod marką Orlenu.

Dużym krokiem w rozwoju firmy (…)

To tylko fragment tekstu. Całość przeczytasz bezpłatnie w najnowszym numerze „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” (wydanie dostępne pod linkiem:)

 

Reklama