Marta Mordarska: każdy z nas jest niepełnosprawny

Marta Mordarska: każdy z nas jest niepełnosprawny

– Można odnieść wrażenie, że niepełnosprawnych na co dzień nie widać. Pewnie większość ukryła się w domach, a pojawiają się przy okazji jakichś akcji. Czy Pani obejmując swoje nowe stanowisko zobaczyła inaczej problem niepełnosprawnych w Małopolsce?

– Myślę, że tak. Nigdy zawodowo nie zajmowałam się problematyką osób niepełnosprawnych wprost, choć bardzo często moja praca była dedykowana również im. W ostatnich tygodniach na stronach Województwa Małopolskiego pokazała się informacja, że projekt realizowany przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Nowym Sączu został nagrodzony i wyróżniony. Cieszę się, bo to był projekt, który powstawał dzięki zarządzeniu pana prezydenta pod moim przywództwem w trybie zespołowym. Integralną część dedykowaliśmy osobom niepełnosprawnym z Nowego Sącza. Wiem, że one w tym projekcie uczestniczą i wiem od nich, że ten projekt daje im dużo korzyści. To mnóstwo działań w całej Małopolsce. Niepełnosprawność rozumiana jest wieloprofilowo.

– Czasami słyszymy taką opinię, że używanie określenia „niepełnosprawny” jest trochę krzywdzące dla osób, które mamy na myśli. Powinniśmy używać takiego określenia?

– W grudniu obchodziliśmy pierwszy Małopolski Dzień Osób Niepełnosprawnych. Jednym z miejsc, w którym odbywało się to wydarzenie, był Tarnów. Tam ksiądz biskup Andrzej Jeż otwierając nasze spotkanie, powiedział, że tak naprawdę każdy z nas ma pewnego rodzaju niepełnosprawność. Wprowadził taką nomenklaturę, która w części przeniknęła do naszego języka: „człowiek z niepełnosprawnością”. Mówimy tutaj o definicji ustawowej, o tym, co obowiązuje w prawie. Mówię o tym, bo było to niezwykle poruszające wystąpienie, pokazujące, że każdy z nas na jakimś tam etapie swojego życia doświadcza różnego rodzaju niepełnosprawności i w jakiś sposób musi sobie sam z nią poradzić. Ważne jest jednak, żeby były osoby i instytucje, które go w tym wspierają.

– A co mówi ustawa i definicja?

– Mamy tutaj szereg kategorii. Jeżeli popatrzymy na to przez pryzmat orzeczeń o niepełnosprawności, istnieją trzy zdefiniowane obszary niepełnosprawności. Mówimy też o osobach, które są niezdolne do pracy, są też osoby niepełnosprawne intelektualnie, chorujące psychicznie. Należy na to też popatrzeć w kategoriach środowiskowych, mówimy o dzieciach, o młodzieży, o dorosłych. Tych przestrzeni jest bardzo dużo. Na pewno na ten problem musimy patrzeć holistycznie i wieloaspektowo.

– Jaka to jest skala? W Nowym Sączu, na Sądecczyźnie, w Małopolsce?

– To bardzo ważne pytanie. Posługujemy się statystykami w oparciu o ostatnie dane ze spisu powszechnego. Liczba osób niepełnosprawnych w Małopolsce to 12, 8 procent. Dla miast jest to ok. 2 procent więcej, mówię tutaj o Krakowie, o Tarnowie, o Nowym Sączu.

– Dlaczego?

– To pytanie o metodologię prowadzonego spisu powszechnego. Nie tak dawno mieliśmy bardzo ważną rozmowę na ten temat w powiecie limanowskim. Podnoszono tam problem, że spis nie do końca tak naprawdę odzwierciedla stan faktyczny. W ocenie pani Agaty Zięby, członka Zarządu Powiatu Limanowskiego, która bezpośrednio nadzoruje problematykę osób niepełnosprawnych, na terenie Limanowszczyzny, jest znacznie więcej takich osób, niż pokazywał to spis powszechny. Wynikało to pewnie z tego, że pytanie o niepełnosprawność miało rodzaj pytania fakultatywnego i nie zawsze ankieterzy w równym stopniu o to pytali.

– Czyli to 12 procent może się okazać liczbą niedoszacowaną.

– Tak.

– Czyli więcej niż co dziesiąta osoba wśród nas jest niepełnosprawna. To jest problem społeczny?

– Ważny problem i na pewno wymaga on wielu systemowych rozwiązań oraz regulacji. Cały czas jesteśmy jakby w procesie tych zmian. To, co jest bardzo ważne i to co w mojej ocenie jest pozytywnym działaniem ze strony Funduszu, to nowa jakość programów i konkursów, które w tej chwili będą otwierane. Jesteśmy w dynamicznym kontakcie z samorządami powiatowymi, z organizacjami pozarządowymi, z instytucjami publicznymi. Zwracamy się do nich z pytaniem w ramach konsultacji społecznych, żeby ustosunkowały się do propozycji programowych, które za chwilę mają być ogłaszane.

– Wśród niepełnosprawnych jest dużo ludzi młodych?

– Spora ilość, mniej więcej jedna trzecia. Na pewno istotne jest, żebyśmy tych młodych ludzi aktywizowali już na poziomie ich edukacji. Mówimy o wczesnym wspomaganiu i powinno tu być jeszcze więcej korelacji Państwowego Funduszu i placówek edukacyjnych, bo tego do tej pory nie było. Wiele z tych ośrodków występuje o dofinansowanie. Niedawno odwiedzałam jeden z ośrodków w Myślenicach, który znakomicie funkcjonuje i dla którego to wczesne wspomaganie jest bardzo istotne. Ponadto właśnie trafił do konsultacji program „Absolwent”, dedykowany niepełnosprawnym studentom. Jego celem jest, aby studenci w sposób komplementarny i najwłaściwszy dla siebie znaleźli się na rynku pracy. Program ten daje szansę sięgania po środki organizacjom pozarządowym, tym z Nowego Sącza, z Krakowa, z Warszawy. Chodzi o to, aby osoby, które kończą studia, mogły znaleźć się na rynku pracy, mogły przygotować się do tego miejsca pracy, np. poprzez oprzyrządowanie, jak specjalistyczny komputer. To również pomoc w dojeździe. Cały czas toczą się prace nad tym, żeby osoba, która pobiera jakieś świadczenie rentowe z tytułu swojej niepełnosprawności, nie straciła przez jakiś czas prawa do tego świadczenia.

– Często słyszy się taką opinię, najczęściej mówią o tym sami niepełnosprawni: „my czujemy się wykluczeni społecznie”. Pani podziela taką opinię, że niepełnosprawni mają trudniejszy dostęp do nauki, pracy, aktywności sportowych, kulturalnych?

– Myślę, że ten dostęp na pewno nie jest łatwy. Naszym zadaniem jest podejmowanie takich działań, żeby bariery i stereotypy przezwyciężać. Niedługo mamy w Rabce pierwsze zawody, na których wystartują niepełnosprawni narciarze. To pierwsza tego typu inicjatywa w Małopolsce, przy współpracy z panią poseł Anną Paluch. Myślę, że to jest właśnie wyjście w kierunku popularyzacji sportów dla osób niepełnosprawnych. Wiele jest takich przestrzeni, w których będziemy proponować różne rozwiązania. Za niektóre z nich zostaliśmy już nagrodzeni przez prezesa PFRON za ubiegły rok, właśnie za tworzenie różnego rodzaju przedsięwzięć o charakterze lokalnym.

– Na Sądecczyźnie nie brakuje stowarzyszeń działających na rzecz niepełnosprawnych.

– Myślę, że absolutnie pozytywnym przykładem jest tu Sursum Corda. Małopolska w ogóle stowarzyszeniami stoi. Mamy ścisłą współpracę z Małopolską Radą Pożytku Publicznego. Niedawno byliśmy gościem na małopolskim posiedzeniu tej Rady i muszę powiedzieć, że współpraca ta bardzo dobrze się układa. Konsultujemy z nimi wiele projektów, otrzymujemy od nich wiele uwag. Małopolska Rada jest reprezentantem wszystkich organizacji pozarządowych w Małopolsce. Możemy liczyć na to, że ta informacja dociera do coraz większej liczby organizacji pozarządowych. Katalog tych, z którymi współpracujemy, ciągle się zwiększa.

– Mówiąc o Sursum Corda spojrzała Pani na książkę, którą ze sobą przyniosła. Chyba nie bez przyczyny?

– To druga część publikacji wydanej ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, książka autorstwa pani Iwony Kamieńskiej, wydana przez Sursum Corda w ramach naszych środków. Cieszę się bardzo, że ten projekt został dostrzeżony i wyróżniony.

– To „Akademia Orłów II, czyli prawdziwe historie, które Cię uskrzydlą”.

– Tak. W kwietniu planujemy spotkanie wszystkich powiatów i organizacji pozarządowych, ale również gości z Polski. Będziemy nie tylko tę książkę promować, ale też chcemy spotkać się z jej bohaterami, którzy znaleźli się w tych pięknych opowieściach.

– I wtedy dowiemy się, dlaczego te smutne historie nas uskrzydlają?

– To nie jest książka dedykowana osobom niepełnosprawnym. To książka dla nas wszystkich. Każdy z nas doświadcza pewnego rodzaju kryzysu w swoim życiu i warto mieć takie odniesienie, co w życiu jest tak naprawdę ważne i na ile te kryzysy mogą zmienić nasze życie i przekuć je na jakieś konstruktywne działanie. To są opowieści o ludziach, którzy w pewnym momencie doświadczyli różnego rodzaju niepełnosprawności. Pokazują jak ta niepełnosprawność zmieniła życie ich, ich otoczenia. Sprawiła, że podjęli nowe aktywności zawodowe, nie tylko sami stając się przedsiębiorcami, ale również zatrudniając inne osoby. Stali się pracodawcami.

– Kiedy umawialiśmy się na tę rozmowę, nie wiedzieliśmy, że Pani wywiad udzielony w radiu RDN w Nowym Sączu wywoła burzę. Czy może tylko lekkie zamieszanie? Urząd Miasta Nowego Sącza wystosował nawet specjalne oświadczenie. Miała Pani powiedzieć w tym programie, że „Nowy Sącz od 2014 roku nie korzysta z możliwości aplikowania o dotacje na likwidacje barier w przestrzeni publicznej”. To bardzo oburzyło Urząd Miasta.

– Nie rozumiem w ogóle, skąd ten poziom emocji. Program zrównywania różnic między regionami, który jest dedykowany powiatom, został w bardzo wyeskalowany sposób zinterpretowany przez władze miasta. Jestem zdumiona. Prawda jest taka, że rzeczywiście Nowy Sącz do tego programu od wielu lat nie aplikuje. Są samorządy, które to robią skutecznie i uważają, że te środki są pomocne. Należałoby pamiętać, że to są środki dodatkowe. Każdy samorząd powiatowy korzysta z kwoty, która corocznie jest rozdzielana decyzją Rady Powiatu, w tym wypadku Rady Miasta Nowego Sącza. Jest to wynik algorytmu, wyliczanego z ilości osób niepełnosprawnych, ilości mieszkańców, ilości warsztatów terapii zajęciowej. W ramach zadań własnych powiatu, każdy powiat  jest zobligowany do realizacji tych zadań, w tym również likwidacji barier. Rozumie to znakomita część samorządów.

– A Nowy Sącz? Cytat z prezydenta Ryszarda Nowaka: „w latach 2014 – 2016 Urząd Miasta Nowego Sącza ze środków PFRON zrealizował 173 umowy z mieszkańcami miasta na likwidację barier na łączną kwotę 568 tysięcy”.

– No i pewnie jest to prawdą, bo to są te środki algorytmowe.

– Państwo mówicie o różnych środkach.

– Oczywiście, że tak. To są środki przekazywane przez PFRON w ramach tego algorytmu, czyli środki, które samorząd dostaje niejako co roku i nie musi o nie występować. Ja miałam na myśli dodatkowe środki z programów. Znakomita część samorządów z Małopolski stara się o nie, występuje, ciągle mamy spotkania z kolejnymi samorządowcami, ostatnio rozmawiałam z burmistrzem Grybowa, który również poprzez stosowne zachowanie procedur chce w tym roku o te środki aplikować. Spora część samorządowców uważa, że jest to szansa na zdobycie dodatkowych środków.

– Czyli: Panie prezydencie można aplikować o dodatkowe środki do PFRON-u.

– Można do PFRON-u, można do marszałka, można do projektów europejskich. Myślę, że katalog potrzeb jest duży i to, czy te wydatkowane środki spełniają wszystkie oczekiwania, to pytanie, które powinien zadać sobie każdy włodarz powiatu. Potrzeby znajdą się zawsze. Zależy to od możliwości poszukiwania środków. Jeszcze raz chcę podkreślić, że to, o czym mówiłam, dotyczyło dodatkowych programów i z analizy tych danych, które ja posiadam w ramach swojego oddziału stwierdzam, że Nowy Sącz o takie nie występował.

Rozmawiał Wojciech Molendowicz

Wykorzystano wywiad dla Regionalnej Telewizji Kablowej

KOMENTARZE

Ryszard Nowak, prezydent Nowego Sącza: Nie jest prawdą że Miasto Nowy Sącz od roku 2014 nie podejmowało środków z PFRON, potrzebnych na likwidację barier architektonicznych. W tych latach (2014-2016) Urząd Miasta ze środków PFRON zrealizował 173 umowy z mieszkańcami Nowego Sącza na likwidację barier, na kwotę łączną 568 420 zł. W roku 2016 zrealizowano w mieście o 46% więcej umów na likwidację barier architektonicznych, w stosunku do roku 2015 (…)

Jeśli chodzi o likwidację barier w miejscach publicznych, to w latach minionych, tam gdzie to było możliwe zlikwidowano, bądź znacznie złagodzono, bariery architektoniczne. Nie oznacza to, że barier pozbyto się wszędzie, są takie budynki i miejsca, gdzie uwarunkowania architektoniczne i historyczne uniemożliwiają montaż specjalistycznych urządzeń typu winda, podjazd, schodołaz. Ponadto PFRON, oddział małopolski nie proponuje na to zadanie dofinansowania, które można by rozpatrywać jako atrakcyjne dla miasta. Wysokość dofinansowania urządzenia likwidującego barierę architektoniczną w wysokości 30% wartości całej inwestycji – od strony PFRON wygląda jak ponury żart. Urząd Miasta nie będzie występował po środki na realizację zadań, których wykonanie jest obecnie, zwyczajnie niemożliwe – i to nie z powodu kwestii formalnych, leżących po stronie Miasta Nowego Sącza.

Ponadto, nie jest prawdą również, że na terenie miasta w ostatnich latach nie likwiduje się żadnych barier architektonicznych. W budynkach użyteczności publicznej zainstalowano w tym czasie wiele udogodnień, jak chociażby: winda w Miejskim Ośrodku Kultury, winda przy budynku Krytej Pływalni MOSiR, winda wewnątrz budynku krytej pływalni, umożliwiająca wejście osobie niepełnosprawnej wprost z wózka do niecki basenu. Ponadto – schodołaz w Wydziale Komunikacji i Transportu, schodołaz w korytarzu głównym ratusza, sygnalizacja dźwiękowa przy przejściach dla pieszych, wykonano podjazdy dla wózków inwalidzkich przy Sądeckim Ośrodku Interwencji Kryzysowej, pozyskano sponsorów, którzy przekazali niepełnosprawnej młodzieży szkolnej specjalistyczne rowery rekreacyjno-rehabilitacyjne. Zakupiono nowy samochód dla Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, który służy tylko do przewozu osób niepełnosprawnych. (…)

Michał Ziomek, muzyk, pracuje w RTCK, porusza się na wózku inwalidzkim:

Mówiąc o dostosowaniu bądź niedostosowaniu infrastruktury miejskiej do potrzeb osób niepełnosprawnych, trzeba zwrócić uwagę na kilka rzeczy: stan chodników, stan zabudowań, stan toalet w miejscach publicznych. Miejsca rozrywki takie jak kina, restauracje, ale także instytucje publiczne powinny mieć odpowiednie windy, podjazdy, poręcze. Na co dzień nie mieszkam w samym Nowym Sączu, lecz w okolicy, jednak tutaj upływa w sumie trzy czwarte mojego życia. W Nowym Sączu spotykam się ze znajomymi, chodzę do kina, do restauracji. W Nowym Sączu nagrywam moje płyty. Uważam, że najważniejsza sprawa to toalety. Co z tego, że są w nich nowiutkie, marmurowe posadzki, skoro poręcz jest za nisko lub za wysoko? Albo sama toaleta za nisko lub za wysoko? Gdy jest zamontowana za wysoko, to zwisają nogi, a jak za nisko, to nie ma jak z tej toalety skorzystać. Często też umywalki są usytuowane za blisko samej ubikacji. To bardzo przeszkadza. Wzorowe toalety dla osób niepełnosprawnych są np. w kinie Helios. Tylko gdy idę tam do kina, wybieram się ze znajomymi, którzy wnoszą mnie wraz z wózkiem do 5 lub 6 rzędu, bo oglądając film w pierwszym rzędzie można dostać przykurczu karku. Gdybym bym sam, byłbym skazany na oglądanie filmu w pierwszym rzędzie, bo przez brak podjazdu nie dałbym rady dostać się wyżej. Często zdarza się, że nie ma poprawnie zrobionego podjazdu dla niepełnosprawnych, jest za to toaleta. Co mi z takiej toalety, gdy nie mam jak się do niej dostać?

Generalnie wydaje mi się, że miasto po środki na wyrównywanie różnic sięga, ale wykorzystuje je niejako na pół gwizdka, aby było można było powiedzieć, że jest zrobione. Tylko czy aby na pewno jest to funkcjonalne? Mam wrażenie, że instytucje publiczne i zarządzający nimi ludzie nie pytają nas, niepełnosprawnych, co jest nam tak naprawdę potrzebne. Ja sam bardzo chętnie doradzę, co poprawić w naszym mieście.

(notowała: AM)

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama