Mam za fajne życie, za dużo dobrego mnie spotkało

Mam za fajne życie, za dużo dobrego mnie spotkało

Łukasz Wiśniowski

Rozmowa z Łukaszem Wiśniowskim – dziennikarzem sportowym Foot Truck i Canal+ Sport

– Kiedyś to, co nazywamy telewizją, zniknie zupełnie z tego dużego pudełka i przeniesie się na ekrany telefonów?

– Aż tak to chyba nie. Jest wiele osób, które korzystają z internetu, podpinając komputer i przerzucając obraz na duży ekran, bo mimo wszystko jest to dużo bardziej komfortowe oglądanie. Z piłką nożną jest tak, że można ją oglądać w telewizji linearnej, takiej jak Canal+ Sport, Polsat Sport. A z drugiej strony jest platforma streamingowa w postaci Viaplay, która jednak nie jest telewizją, więc ma przeszkody techniczne, żeby streamować w super jakości i płynnie.

– Uważasz, że to jest przyszłość?

– To się okaże w momencie, gdy komfort oglądania meczów będzie taki sam tu i tu. Na razie tego nie ma. Wiele osób, które pasjonują się futbolem, woli oglądać mecze w sposób tradycyjny w telewizji linearnej. Tak jest na dziś, w 2022 r. Co będzie za rok, nie mam pojęcia.

– Gdybym zrobił szybkie badanie fokusowe wśród znajomych, to myślę, że byłoby 9:1  a może i 10:0 na rzecz Canal+ a nie Viaplay.

– To właśnie pokazuje to, o czym powiedziałem. Tradycyjnych widzów jest mnóstwo. Nie aż tak wielu tych, którzy oglądali np. Bundesligę przeniosło się do Viaplay. Są przeszkody – internet szerokopasmowy i pewnego rodzaju przyzwyczajenia. Pomimo tego, że żyliśmy w czasie pandemii, gdy wiele rzeczy przeniosło się do internetu, wciąż tylko 37 proc. Polaków zakupiło choć jedną rzecz przez internet. To pokazuje, że to nie jest tak, że my jesteśmy już w wirtualnym świecie obiema nogami. My rozmawiamy o tym z punktu widzenia „warszawskiej bańki”, gdzie wydaje się, że wszyscy ludzie tak żyją, a tak nie jest.

– Nie lubisz przymierzyć butów, zanim je kupisz?

– Nie jestem w stanie kupić spodni prze internet. Z butami, kiedy wiem jaki rozmiar i jaka firma je produkuje, nie ma problemu.

– Kiedyś, jeśli chodzi o dziennikarstwo sportowe, były trzy wykwintne „restauracje” serwujące różniące się od siebie dania: „Tempo”, „Przegląd sportowy” i „Sport”. Każdy szanujący się mężczyzna miał jedną z tych gazet w poniedziałek w ręku. Potem część sportowych gazet zniknęła, a wiele osób interesujących się sportem uznało, że może w internecie założyć kanał sportowy i robić portal i uczynić to swoim sposobem na życie. (…)

    Całość w najnowszym DTS. Czytaj za darmo on-line pod linkiem:    

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama