Czy w limanowskim szpitalu doszło do zaniedbania, które w efekcie doprowadziło do śmierci 44-letniego mężczyzny? – Trudno, aby taką hipotezę wykluczać, skoro mężczyzna zmarł chwilę po opatrzeniu i opuszczeniu placówki. Bierzemy pod uwagę każdą możliwość – mówi w rozmowie z portalem DTS24 mł. asp. Bartosz Izdebski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Wczoraj w godzinach wieczornych, 44-letni były bramkarz klubu piłkarskiego MKS Limanovia udał się na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Skarżył się na ból gardła i osłabienie. Po opuszczeniu placówki, wracając samochodem, miał zawrócić i ponownie kierować się w stronę limanowskiego szpitala. W jego pobliżu zasłabł i po długiej reanimacji zmarł.
– Potwierdzam, że my jako Policja podjęliśmy taką interwencję. Mężczyzna był na SOR-ze, później, kiedy wracał ze szpitala źle się poczuł. Zawrócił z drogi i ponownie kierował się na SOR, gdzie zmarł. Po godzinie 21:30 na miejscu była obecna Policja, a także prokurator, jak zawsze w takich przypadkach. Ciało zostało zabezpieczone do badań sekcyjnych. Trwają czynności dochodzeniowo-śledcze. Naszą rolą jako Policji jest gromadzić dowody, przelać je na papier, a czynnościami kieruje prokuratura – tłumaczy mł. asp. Bartosz Izdebski, po czym precyzuje:
– Trudno, aby wykluczać hipotezę o możliwych błędach ze strony szpitala, skoro mężczyzna zmarł chwilę po opatrzeniu i opuszczeniu placówki. Bierzemy pod uwagę każdą możliwość. Skoro wszystko działo się w okolicach szpitala i zaraz po przyjęciu mężczyzny, to myśli same ukierunkowują, aby weryfikować, czy wszystko odbyło się należycie. Będziemy sprawdzać wszelkie okoliczności. Z kolei sekcja zwłok odpowie na pytanie, co było bezpośrednią przyczyną śmierci – dodaje w rozmowie z naszą redakcją rzecznik KWP Kraków mł. asp. Bartosz Izdebski.
Tymczasem klub piłkarski MKS Limanovia poinformował w mediach społecznościowych o śmierci swojego przyjaciela, byłego bramkarza.
Czytaj także: Lipnica Wielka. Zatrzymał się i proponował chłopcu podwózkę. Policja apeluje do dorosłych