Lepiej byłoby jeść sól drogową, odpowiednio przygotowaną, a tym, co mamy w kuchni sypać drogi

Lepiej byłoby jeść sól drogową, odpowiednio przygotowaną, a tym, co mamy w kuchni sypać drogi

Marchewka marchewce nierówna, przekonasz się o tym słysząc diagnozę.

Tym, którzy twierdzą, że na zdrowy styl życia nie mają czasu powiem jedno: będą musieli go bardzo dużo przeznaczyć na lekarzy – przekonuje inicjator Sądeckiej Kooperatywy Spożywczej, Jacek Kościółek.

Jedzenie eko jest nie tylko pożywianiem, ale także naturalnym lekarstwem – dodaje Aldona Rogowska, uczestniczka targów.

W każdą trzecią sobotę miesiąca, w miejscowości Cieniawa, na parkingu sklepu ,,Domowy Niezbędnik”, odbywają się Targi Domowe na których od godziny ósmej gromadzą się lokalni producenci. Można kupić między innymi sok z kwiatów bzu, cydr, mąkę orkiszową, owoce, warzywa, a nawet mydełka. Wszystko ekologiczne i zdrowe. Ponadto kwiaty, wędliny, sery, miody…

Na targach można porozmawiać, dowiedzieć się mnóstwo ciekawych rzeczy, o których nie mamy pojęcia. Sama chętnie podpytuję lokalnych producentów. Poznałam recepturę i z mężem zaczęliśmy robić swoje piwo. W naszym sklepie można kupić nie tylko wszystkie niezbędne rzeczy do przetwórstwa domowego, ale także przyjść, odetchnąć i napić się kawy – dodaje Ewa Kasprzyk, ekspedientka sklepu.

Jadąc na targ zastanawiałam się kto na mnie czeka. Jacy są ci ludzie? Czy choć ziarnko prawdy tkwi w obiegowej opinii, że ,,fanatycy” zdrowego trybu życia to smutne, wychudzone postaci jedzące w kółko zieloną sałatę, której robią tysiące zdjęć, aby pochwalić się swoim eko-życiem na portalach społecznościowych.

Dojeżdżam, wysiadam i widzę roześmianych, pełnych życia ludzi. Mimo, iż niektórym skronie zdobi już siwy włos, to energii i wigoru pozazdrościłby im niejeden 20-latek.  Elwira jest właścicielką sklepu. Cera rozświetlona, uśmiech od ucha do ucha. Natychmiast na myśl przychodzi mi pytanie: w czym tkwi sekret? Odpowiedź znalazłam szybciej niż się spodziewałam.

Czas się obudzić!

Przy dzisiejszym siedzącym trybie życia nie widzimy różnicy w jedzeniu zdrowo, a niezdrowo. Dopiero, gdy zaczynamy aktywnie spędzać czas, dostrzegamy brak energii.

Po frytkach z McDonalda nie przejdziemy 30 km przez góry. Człowiek jedząc zdrowo ma mnóstwo siły i zupełnie inaczej się czuje – przekonuje Jacek Kościółek.

Coraz więcej osób jest świadomych potrzeby zdrowego jedzenia. Wracamy do tego, co robiły nasze babcie i mamy. Wcale nie trzeba mieszkać na wsi, by samemu wytwarzać sobie żywność. W miastach też można kupić  ekologiczny nabiał, warzywa, owoce. Nie trzeba zatrzymywać się na stacji po hot – doga, przecież zdrowe jedzenie można przygotować sobie w domu do pojemniczka i zabrać je do pracy, szkoły – tłumaczy Elwira Myśliwy.

Elwira codziennie dojeżdża do swojego sklepu z Wysowej. Około 40 kilometrów.

Nie jest tak źle. Sklep otwieramy o 9., zatem wyjeżdżam o 8. – dodaje z uśmiechem.

Dla osób, które twierdzą, że nie mają czasu na przygotowywanie posiłków ma jedną radę: trzeba lepiej zorganizować sobie dzień.

Jacek Kościółek tłumaczy, iż zdrowy tryb życia to nie jest ,,widzimisię”:

–Niestety ludzie zaczynają dbać o to, co jedzą dopiero w momencie, gdy zaczynają się problemy zdrowotne.
Zaznacza iż to, co widzimy na sklepowych półkach od 25 lat, nie ma nic wspólnego z nazwami na opakowaniach.

Masło nie jest masłem, chleb to nie chleb, mleko to także nie mleko i powinno być opisane, jako produkt mlekopodobny, szkodliwy – stanowczo stwierdza.

Tłumaczy, że mylące nazwy, które widzimy powinny być zakazane.

Gdyby pojawiły się prawdziwe napisy, wówczas wtedy otworzyłyby się ludziom oczy.

Szef sądeckiego stowarzyszenia jest rolnikiem. Ma sad owocowy.

Mam gospodarstwo w Kamionce, Sędziszowej i w Zamościu, po żonie. Mój sad to głównie jabłonie: Szare Renety i Książę Albert Andegaweński – opowiada.

Słysząc tę nazwę, chwilę zastanawiam się, czy oby nie przeszliśmy z tematu zdrowego odżywiania na powrót do historii. Jednak nie! Z tych odmian wytwarza soki, ponadto te jabłka można w piwnicy przechowywać nawet do marca.

Na zdrowie odżywianie mam czas.

Dla większości młodych ludzi zdrowe odżywianie to abstrakcja. Twierdzą, że na jedzenie sałatki mają jeszcze czas.

Za 20 lat jak się zaczną zdrowo odżywiać, będzie za późno. Nawyk zdrowego żywienia winni mieć od dzieciństwa, wpajany przez rodziców, dziadków. Jednak i wśród starszego pokolenia zauważamy podstawowe błędy żywieniowe – stwierdza Aldona Rogowska z Żeleźnikowej.

Przybyła na targi po raz pierwszy ze swoimi warzywami. Ma w swoim ogródku również czarną, czerwoną porzeczkę, borówkę, jeżynę, zioła… Sama je zdrowo odkąd pamięta.

–Nie miałam jeszcze wiedzy takiej jak dzisiaj, jednak instynktownie wiedziałam, że to, co posadzę w ogródku jest o wiele lepsze – tłumaczy.

Nie łatwo jest jednak przekonać młodego człowieka, by zmienił podejście ,,przecież chipsy są takie smaczne i z ziemniaków” .

Nawet jak komuś wyjaśniam problem to zazwyczaj macha ręką, argumentując, że przecież wszyscy tak robią – opowiada. No tak! Ten argument jest obecny niemal w każdej dziedzinie życia.


Sypiemy dobrą solą drogi, zamiast tę sól odpowiednio przygotować i spożywać, a to, co kupujemy w sklepach wyrzucać na drogi.

– Każdy produkt ma kalorie, jednak, jeżeli ktoś przez cały tydzień będzie jadł sam cukier, to owszem, będzie miał trzy tysiące kalorii, ale umrze z braku dodatków, mikroelementów, zatem jest różnica między kaloriami, a pustymi kaloriami – tłumaczy inicjator kooperatywy. – Załóżmy, że grzyby rosnące w lesie mają 100 proc. mikroelementów, w hodowlach u rolnika jest 60 proc, a w produktach ze supermarketu 7 proc. Proszę sobie wyobrazić ile trzeba byłoby zjeść marchewki z supermarketu, aby wyrównać bilans marchewki od rolnika. Zapewniam pochoruje się Pani od trucizn…

Lekko zszokowana słucham dalej.

– Ci, którzy twierdzą, że zdrowe jedzenie jest drogie, niech przeliczą sobie to jeszcze raz i doliczą cenę zdrowia.Wystarczy zjeść kawałek pełnowartościowego produktu i nie ma potrzeby jeść go 6 razy więcej. Nasz organizm jest tak skonstruowany, że dopóki nie dostanie tyle , ile potrzeba, to czuje głód. Kalorii ma za dużo, więc odkłada w tłuszcz, ale nadal potrzebuje mikroelementów.

Kilka miesięcy temu media alarmowały, że na półkach w sklepach sprzedawano sól drogową, jako spożywczą. Twierdzę, iż paradoksalnie, ci ludzie, którzy kupili tę sól zrobili dobry interes. To, czym sypiemy drogi to sól odpadowa z kopalni, czyli wydobywana z kamieniami i mielona. Oczywiście zanieczyszczona ziemią, ale wystarczy włożyć ją do garnka, zamieszać, zaczekać aż opadnie osad i mamy rewelacyjną solankę – wyjaśnia mój rozmówca. –  A co ze solą…? Jeżeli mamy sól pełnowartościową, to organizm dostaje trochę związku NaCl i całą bazę mikroelementów. W Polsce najlepsza jest sól kłodawska: różowa, odpowiednik soli himalajskiej. Dzisiaj sól wydobywa się tak: wierci się otwór w ziemi, wpuszcza solankę, wyciąga to wszystko i odparowuje. W efekcie dostajemy czysty chlorek sodu…

Biała sól, którą mamy w kuchni to związek chemiczny: NaCl, a organizm potrzebuje mikroelementów, które są powiązane w naturalnej soli z tym chlorkiem sodu. Gdy jemy białą sól, organizm ma poczucie, że dostaje sól, ale nadal mu jej brakuje. Zaczyna się błędne kółko: solimy coraz więcej, a organizm jakoś musi się pozbyć chlorku sodu więc wysiadają nerki i wątroba– tłumaczy dalej Jacek.

Glifosat zabija, a Ty go jesz!

Trzeba również zdać sobie sprawę, iż ogródek ogródkowi nierówny.

Ludzie idą na łatwiznę. Pryskają pola, nawożą i tak oto 90proc. żywości sklepowej zawiera pół tablicy Mendelejewa. Najgorszy jest glifosat- środek do zwalczania chwastów. Odkłada się w organiźmie, zmniejsza odporność, powstają choroby nowotworowe, choroby skóry, alergie … – tłumaczy Aldona. – Niestety rząd nam to funduje podpisaną umową CETA.

Zaczęło się od potrzeby.

Sklep ,,Domowy Niezbędnik” powstał w listopadzie ubiegłego roku. Od początku nie było to wyłącznie miejsce sprzedaży, ale przede wszystkim stał się miejscem spotkań okolicznej społeczności.

Chciałam zaktywizować lokalnych producentów, przetwórców domowych i przydomowych– wyjaśnia Elwira Myśliwy.

Wszystko zaczęło się od kiermaszu wielkanocnego, który zorganizowała z Kołem Gospodyń Wiejskich z Florynki.

Panie przyszły w pięknych regionalnych strojach i przeprowadzały warsztaty robienia palm. Malowałyśmy również jajka, a gospodynie sprzedawały swoje

wypieki, ciastka. Inicjatywa cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, dlatego pomyślałam, że fajnie byłoby organizować takie imprezy cyklicznie – opowiada pomysłodawczyni.

Elwira szukała ludzi, którzy się tym zajmują i tak trafiła na sądecką kooperatywę.

Powołali stowarzyszenie i wspierają ludzi, którzy produkują ekologicznie, a więc bez dodatków chemicznych – wyjaśnia.

Od tego momentu współpracuje z nimi i użycza w każdą trzecią sobotę parking przed swoim sklepem.

Sądecka Kooperatywa Spożywcza zrodziła się z potrzeby.

Wiele osób ma swoje produkty, a nie wie, co z tym tematem zrobić. Tak było i ze mną – opowiada założyciel stowarzyszenia.

Chciał kupić tanio zdrowe produkty, ale żeby to się udało musiał nabyć większą ilość.

Gdy kupiłem 50 kg grochu szukałem kogoś, kto część ode mnie odkupi i tak to wszystko się zaczęło. Wieści się szybko rozeszły, taki nasz szeptany marketing– śmieje się Kościółek.

W 2015 roku wystawiał swoje produkty na targach lokalnych, opatrywał swój stragan napisem ,,Sądecka Kooperatywa Spożywcza”, rozdawał również ulotki.

Przekonałem się, że zainteresowanie jest ogromne. Początkowo nasze stowarzyszenie miało nieformalną strukturę, jednak pod koniec 2016 roku sformalizowaliśmy ją. Teraz mamy już 50 członków. Może do nas dołączyć każdy. Można przyjść, posłuchać, zobaczyć czy formuła spotkań odpowiada i złożyć deklarację. Nic prostszego!

Kooperatywa to teraz nazwa na topie, oznacza grupę ludzi, których łączy wspólny cel. Na Słowacji kooperatywa to odpowiednik naszych spółdzielni. My poszliśmy w kierunku stowarzyszenia, gdyż nie zamykamy się na to, by kupić dobry towar. Spotykamy się w każdy czwartek przy ul. Rejtana 18. Poruszamy ważne tematy, bo przecież nie samym jedzeniem człowiek żyje – kwituje.

Członkowie kooperatywy zdrowe produkty kupują taniej, gdyż dostają je bezpośrednio od rolnika, bez dodatkowych opłat.

Zatem, w czym tkwi sekret ludzi, których energia rozpiera?

To proste! Wybierają produkty pełnowartościowe, a nie te, które je udają.

fot: Natalia Sekuła
Sądecka Kooperatywa Spożywcza

 

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama