Ile musi zapłacić kandydat na fotel samorządowca by zwiększyć swoje szansę na wybór? To zależy od oferującego swoje usługi „pośrednika”, a także waluty w jakiej przeprowadzony jest polityczno – handlowy deal. W przypadku opisanym przez zaprzyjaźnioną z naszym tygodnikiem redakcję Bardejovkiego Reportera rzeczona kwota opiewała na 50 centów od oddanego głosu, a „usługodawca” oferował  kandydatowi ponad 2 tys. 600 pewnych głosów pochodzących od romskiej społeczności licznie zamieszkującej południową Słowację.

Choć wybory samorządowe dopiero przed nami, nasi południowi sąsiedzi wybrali już swoich reprezentantów do lokalnych władz samorządowych. Niestety, nie znajdzie się w nich pewien kandydat, który nie skorzystał z oferty przedstawionej mu przez przedstawiciela społeczności romskiej zamieszkującej okolicę Bardejova.

– Do naszej redakcji zgłosił się jeden z kandydatów informując dziennikarzy o próbie przekupstwa – mówi Jana Gąsiorowska z Bardejovskiego Reportera. – Wpływowy członek społeczności romskiej miał mu zaproponować „interes życia” czyli kupno ponad 2 tys. 600 głosów Romów, po 50 centów od „łebka”.

Choć pokusa była duża, kandydat na samorządowca oparł się presji szybkiej kariery politycznej i nie tylko odmówił romskiemu „pośrednikowi” jego „wsparcia”, ale także zgłosił sprawę policji, która wkrótce ujęła przedsiębiorczego „marketingowca”. Niestety legalnie zdobyte głosy nie wystarczyły uczciwemu politykowi do zdobycia mandatu.

– Jak się później okazało, to nie był jedyny taki przypadek – informuje Jana Gąsiorowska. – Jeszcze dwóch innych kandydatów otrzymało podobne propozycje od romskiego „pośrednika” jednak tym razem kwota była wyższa i wynosiła 3 euro od każdego głosu.

Także i ci kandydaci nie zdecydowali się pójść na „polityczną łatwiznę” i zgłosili sprawę miejscowej policji.

W całej Słowacji zamieszkuje około  90 tys. Romów (czyli 2% ogólnej liczby ludności) i stanowią oni drugą po Węgrach największą mniejszość narodową zamieszkującą teren Republiki Słowackiej.

fot.pixabay.com