KRYNICA ŹRÓDŁEM KULTURY 2022 czas zacząć! Pierwszy dzień festiwalu za nami [RELACJA]

KRYNICA ŹRÓDŁEM KULTURY 2022 czas zacząć! Pierwszy dzień festiwalu za nami [RELACJA]

Cykl „Krynica Źródłem Kultury” już od siedmiu edycji raczy nas wydarzeniami kulturalnymi firmowanymi przez największe gwiazdy krajowej sceny. Nie inaczej jest w tym roku. Podczas ósmej odsłony na scenie Pijalni Głównej zmaterializuje się w sumie dziesięć koncertów i jeden występ kabaretowy. To daje całościowo sześć weekendów, które – sądząc po lineupie – po raz kolejny zapewnią przybyłym niespotykany rozstrzał gatunkowy, estetyczny, jak i mnóstwo emocji.

Pierwszy dzień tegorocznej edycji otworzyła „z buta” Agnieszka Chylińska, której występy zawsze należy postrzegać wielorako. Jest to z jednej strony wyjątkowa okazja, by usłyszeć jej solowe hity, jak również te z repertuaru O.N.A., i jak zwykle w wydaniu artystki, wzbogacone niebanalną konferansjerką i inteligentnym poczuciem humoru.

Agnieszka Chylińska

Mimo narzuconych obostrzeń organizacja przebiegała bez żadnych zastrzeżeń. Początkowo można było mieć obawy o sztywną atmosferę spowodowaną nietypowymi warunkami koncertu. Kiedy jednak z głośników poleciały pierwsze dźwięki „Borderline”, a na scenie pojawiła się Chylińska, wiadomo było, że odpalamy. Z każdym kolejnym kawałkiem przybywało śpiewających i dających ponieść się emocjom fanów. Po niespełna 20 minutach większość widowni już stała, bo przy takiej muzyce usiedzieć w miejscu zakrawało o swoiste „mission impossible”.

Kolejno „Klincz”, „Królowa Łez”, „Winna” oraz „Nie mogę cię zapomnieć”. Zwłaszcza te w odświeżonej wersji live wybrzmiały kapitalnie. Kiedy jednak ze sceny Pijalni Głównej w Krynicy poleciało słynne „teraz, teraz, teraz”, nie mogło być inaczej, jak tylko poddać się wysokooktanowej wersji „Znalazłam”. Preludium do rewizji wybranych kawałków nieistniejącego już rock bandu zostało odhaczone. Następnie „Kiedy powiem sobie dość”, „Koła czasu” czy „Niekochana”, z pewnością niejednemu fanowi musiała zakręcić się łezka w oku, gdy popłynęły pierwsze takty nieśmiertelnych hitów O.N.A.

Chylińska wielokrotnie ucinała sobie pogawędki z publicznością. Nie zabrakło również bardziej refleksyjnych momentów i osobistych, emocjonalnych historii: Słuchajcie, cieszę się. Szczególnie że jestem w tych okolicach, które gdzieś tam sobie ukochałam. Mam tu fantastycznych przyjaciół. I trochę dalej i trochę bliżej. Także jestem tutaj nie tylko w takim sensie, że przyjechałam oczywiście na koncert. Chociaż dzisiaj zaczyna się tu ogromne święto dla każdego muzyka, dla wokalisty… Niemniej sam fakt, że mogliśmy przyjechać i zobaczyć publiczność, trochę „zamaseczkowaną”, trochę ukrytą, niepewną, w moim osobistym odczuciu jest to piękne. Jest to ogromna ulga, że ciągle mam dla kogo występować. Jestem szczęściarą! – podsumowała wzruszona wokalistka.

Maciej Mąka

Przekrój wiekowy podczas piątkowego koncertu był przepotężny. Widać było, że dla wielu z przybyłych była to pierwsza okazja, by wysłuchać legendarnych kompozycji O.N.A. – dla pozostałych, sentymentalna podróż do lat 90. Piątkowy występ zdominował nowszy materiał głównie z solowych albumów Chylińskiej „Forever Child” (2016) oraz „Pink Punk” (2018). Całość zamykały „Mam zły dzień”, „KCACNL”, „Zostaw” oraz na bis „Drzwi” z repertuaru O.N.A.

Nie zabrakło dynamiki, przebojowości, wspominek z dawnych lat oraz iście rockowego pazura. Jeśli miałbym opisać pierwszy dzień imprezy jednym słowem, to z pewnością mógłbym użyć pewnego na „z” i niezbyt cenzuralnego. Powiem zatem, że był zachwycający i to od pierwszego do ostatniego dźwięku. Agnieszka Chylińska to prawdziwe zwierzę sceniczne, które czerpie dziką przyjemność z występów live, a piątkowy koncert był tego najprzedniejszym przykładem. To było niebanalne show, ogromna dawka rockowej muzyki i mega pozytywnej energii przekazywanej od zespołu dla publiczności. Wymarzone otwarcie każdej muzycznej imprezy!

Fot. Bartosz Szarek

Reklama