Koronawirus w swojskim sosie

Koronawirus w swojskim sosie

Sądeczanie do niedawna oglądali koronaserial siedząc wygodnie przed telewizorem. Fotel, herbatka i pilot, dzięki któremu w ciągu sekundy można się przenieść w jakiś inny, bardziej bezpieczny świat. Otóż nasz oficjalny komunikat brzmi: teraz już nie można uciec od problemu. Pilot na to nie działa.

Tygodniami i miesiącami głównymi aktorami spektaklu z wirusem w roli głównej byli jacyś ONI. Bliżej niezidentyfikowani, kompletnie nam nieznani ludzie, z jakichś krajów, w których większość z nas pewnie nie była i nigdy nie będzie. Odległość bezpieczna, miliony razy większa niż zalecane przez WHO dwa metry tzw. społecznego dystansu. To dziwaczne określenie teraz idealnie pasuje do nas. Po prostu sądeckie społeczeństwo miało dystans do epidemii. To nie my, to nie tutaj. I chociaż większość z nas w tych trudnych czasach zachowała się wzorowo, modelowo, jak nakazują wytyczne napisane na nowe, ciężkie czasy. Ale od niedawna to wszystko już nieaktualne.

Wystarczy rzut oka na dzisiejszą mapę zachorowań, żeby włos zjeżył się na każdej choć trochę myślącej głowie. W powiecie nowosądeckim jest więcej zarażonych, niż w dziesięciu innych powiatach małopolski razem wziętych. Jesteśmy absolutnym liderem. Szkoda tylko, że akurat w tej dyscyplinie. Lubimy porównywać Nowy Sącz z Tarnowem. No to porównajmy – w tym sporo większym od naszego mieście jest 5 (słownie pięć) razy mnie przypadków zakażenia koronawirusem niż w Nowym Sączu. Zawsze mieliśmy kompleksy względem Tarnowa. No to już nie musimy mieć.

Tyle statystyka. W praktyce wygląda to tak, że nie ma dzisiaj w Nowym Sączu dużego zakładu albo urzędu, gdzie nie byłoby zakażonych. W tych mniejszych jeden zakażony oznacza zamknięcie całego interesu. Tak było w przypadku stowarzyszania Sursum Corda, gdzie wirus zaczął się w wypożyczalni sprzętu rehabilitacyjnego dla niepełnosprawnych. Ale uwaga – Sursum Corda jest jedyną organizacją/firmą, która sama zadzwoniła do redakcji z informacją: mamy zarażonego, trzydzieści osób w kwarantannie, poinformujcie o tym ludzi, niech uważają na siebie. Na razie tylko dzwońcie i piszcie.

Większość jednak miejsc, gdzie pracowali/funkcjonowali zakażeni stara się ten fakt jak najgłębiej ukryć. Bo wstyd? Żaden wstyd, przecież covid-19 nie jest karą za grzechy, ani efektem uczestnictwa w jakimś hańbiącym przedsięwzięciu. Najczęściej jest wynikiem zbiegu okoliczności, ale oczywiście równie często głupoty i nonszalancji. Ludzie uodpornili się już na przestrogi i zalecenia. Dlaczego mieliby się przejmować, skoro w czasach, kiedy na Sądecczyźnie były dwa potwierdzone przypadki zakażenia, część mediów pasła się tytułami typu: „Wirus szaleje w Nowym Sączu”, „Chińska zaraza zbiera żniwo na Sądecczyźnie”. Po takim informacyjnym bełkocie nawet jeśli teraz sto gazet jednocześnie napisze, że koronawirus jest faktycznie na wyciągnięcie ręki, to i tak nikt nie uwierzy i nie będzie się stosował do zaleceń. A tę wyciągniętą rękę zdezynfekuj i umyj mydłem.

Niedawno nie wierzyliśmy w naiwność tłoczących się na plażach Portugalczyków, ze zdumieniem czytaliśmy o nocnych, ulicznych imprezach otwartej na nowo Majorki i o tłoku ludzi bez masek w Nowym Jorku. Ok., ale teraz cała Polska śmieje się z nas, że nie przyszło nam do głowy, iż wirus czeka na nasz błąd w najbliższym domu weselnym. Kiepsko to wygląda Drodzy Sądeczanie. Region żyjący z turystyki miał się otrząsnąć ze stanu zamrożenia, a zaraz potem mocno pokrzepić faktem, że duża część Polaków na tegoroczne wakacje przyjedzie właśnie do nas. I tutaj zostawi swoje pieniądze, oczywiście. Włóżcie to pobożne życzenie pomiędzy bajki. Spójrzcie na mapę Małopolski – jesteśmy czerwoną palmą z tendencją do pogarszania sytuacji. Zamiast zostać wakacyjną mekką turystyczną, coraz częściej słychać głosy sądeczan kalkulujących, że najbezpieczniej teraz uciec stąd do Włoch albo Hiszpanii. I przeczekać.

Świat stanął na głowie. Szkoda, że akurat nasz. To co najgorszego oglądaliśmy u innych dziwiąc się ich głupocie, mamy na wyciągnięcie ręki. Koronawirus w sosie własnym, w swojskim klimacie. Bo zachciało się nam weselnego brudzia, musieliśmy zatańczyć z dawno niewidzianą ciocią, albo napluć kuzynowi za kołnierz, bo trzeba przekrzyczeć orkiestrę. Smutno się robi.

KORONAWIRUS RAPORT – 14 lipca. Kolejne zakażenia na Sądecczyźnie i w powiecie limanowskim

Reklama