Kibice Sandecji mają dość czekania i słuchania obietnic bez pokrycia. Czarę goryczy przelała wypowiedź wiceprezydenta miasta dla „Gazety Krakowskiej”, w której zaznaczył, iż pojemność stadionu zależy od wyników drużny.
– Nasza cierpliwość dobiegła końca. Nie będziemy się już z nikim spotykać, nikogo prosić. Lokatorzy Ratusza – zrobicie co chcecie, jednak liczcie się z tym, że my też zrobimy co chcemy! Podziękujemy wam we „właściwy” dla nas sposób… Przekaz naszych kolejnych działań będzie jednoznaczny – zapowiadają Kibice Sandecji.
Nie zdradzają jednak, jakie działania planują w ramach odpowiedzi na słowa wiceprezydenta. Podkreślają, że czują się oszukani, gdyż prezydent Nowak w rozmowie z nimi zapewnił, że stadion na 8 tysięcy miejsc będzie budowany bez względu na wynik sportowy Sandecji kończący sezon.
,,Stadion na miarę drużyny” – te słowa rozwścieczyły fanów Biało-Czarnych, którzy zostali pozbawieni jakichkolwiek złudzeń.
– Wbrew zdrowemu rozsądkowi, mimo sprzeciwu wielu kibiców, nieustannie dążyliśmy do dialogu z osobami odpowiedzialnymi za budowę stadionu, wierzyliśmy w ich słowa, mimo iż od prawie roku w kwestii stadionu nie zrobiono praktycznie nic. Historyczny awans stworzył szanse na rozwój oraz stworzenie profesjonalnego klubu, uniezależnionego od miejskich dotacji, liczyliśmy na to że Sandecja będzie dumą nie tylko nas kibiców, ale i wszystkich Sądeczan – piszą rozgoryczeni.
Jak dodają, zamiast dumy jest wstyd i ciągłe prześmiewcze artykuły prasowe opisujące sytuację, na którą uwagę zwraca także PZPN, podkreślając, że nigdy nie może dojść do podobnej jak ta, z Sandecją.
– Do tego właśnie doprowadziła nieudolność włodarzy miasta, do kpin nie tylko z Sandecji, ale i z naszego ukochanego Nowego Sącza. Zamiast pozytywnego bodźca jakim powinna być Ekstraklasa, paradoksalnie niebawem możemy obudzić się w IV ligowej rzeczywistości, gdyż obecny stadion przy ulicy Kilińskiego na pewno nie spełnia wymagań I ligowych – wyznają.
