Kazimierz Moskal, trener Sandecji dla DTS24: Żal był, jest i będzie

Kazimierz Moskal, trener Sandecji dla DTS24: Żal był, jest i będzie

Kazimierz Moskal po półrocznej pracy w Sandecji Nowy Sącz żegna się z klubem. Jego kontrakt z „biało-czarnymi” wygasa wraz z końcem czerwca br. i jak poinformował wczoraj prezes klubu z miasta nad Dunajcem Tomasz Michałowski, nie zostanie on przedłużony. Rozmawiamy z byłym już trenerem Sanedecji Nowy Sącz, którego kontrakt wygasa wraz z końcem tego miesiąca.

Czy po spadku Sandecji z ekstraklasy liczył Pan na to, że mimo to zostanie w Nowym Sączu, by pracować z drużyną w pierwszej lidze?

Umowa była tak skonstruowana, że w razie utrzymania się zostałaby przedłużona. Z kolei w razie spadku mogliśmy jeszcze usiąść i porozmawiać. Tej szansy już jednak nie ma, tak wynika z zapisu w kontrakcie.

Niemal do końca walczyliście o utrzymanie się w ekstraklasie. Był żal, że się nie udało?

Tak był, jest i pewnie będzie. Mimo wszystko, mimo tej serii bez wygranej, to tak naprawdę dopiero przedostatnia kolejka zdecydowała o naszym spadku (porażka z Cracovią w Mielcu 0:1 – przyp. red.).

Nie będę pytał dlaczego nie udało się utrzymać w elicie, ale zapytam inaczej: czy fakt, że graliście poza Nowym Sączem utrudniał Wam funkcjonowanie?

Oczywiście, że tak. Nie tylko to miało wpływ na końcowy wynik, ale z pewnością było to duże utrudnienie.

Jak będzie Pan wspominał współpracę z Sandecją?

Myślę, że przede wszystkim w pamięci pozostanie fakt, że nie udało się utrzymać. Przychodząc w grudniu 2017 roku do Nowego Sącza wiedziałem czego mam się spodziewać. Skoncentrowałem się tylko na swojej pracy, na szatni, na piłkarzach.

Niejeden trener zastanowiłby się dwa razy przed przyjściem do Sandecji. Już wtedy klub był w tarapatach. Nie każdy chce „czarnego wpisu w CV”.

Wierzyłem w utrzymanie. To było na pewno duże wyzwanie i stąd moja decyzja o podjęciu się misji ratowania drużyny. Taki jest sport. Jak to powiedział jeden z trenerów, gdyby w jednej lidze zatrudniono najlepszych szkoleniowców na świecie, to i tak któryś z nich musiałby spaść z rozgrywek.

Co teraz?

O końcu współpracy z Sandecją dowiedziałem się wczoraj. Mam teraz głowę niezaprzątniętą planami. Mój kontrakt wygasa z końcem czerwca a później zobaczymy, co się zdarzy. W tym zawodzie trudno być prorokiem i snuć plany.

Odwiedź konto autora na Twitterze!

Rozmawiał Remigiusz Szurek

Fot. Sandecja.pl

Reklama