Jeśli nie wiesz, że coś jest niemożliwe, zrobisz to!

Jeśli nie wiesz, że coś jest niemożliwe, zrobisz to!

Większość czytelników DTS, choćby z racji wieku, zna mnie najwyżej jako założyciela i długoletniego rektora WSB-NLU.  Zapewne nie tak wielu wie i pamięta o tym, że 4 czerwca 1989 r. wygrałem wybory do Senatu , oraz że to dzięki tym wyborom wpadłem na pomysł tworzenia w Nowym Sączu wyższej uczelni.

Tak się złożyło, że z grona wybranych wówczas parlamentarzystów reprezentujących ruch Solidarności, pozostałem na Sądecczyźnie sam.  Pozostali – senator Zofia Kuratowska oraz poseł Józef Jungiewicz-  już nie żyją. Tak więc mogę stwierdzić, że jestem swoistym świadkiem historii i powinienem przedstawić swoje wspomnienia tamtego czasu.

To, co się stało w 1989 r. w Polsce, uważam za pozytywną rewolucję, bo odbyła się bez przemocy i rozlewu krwi. Wydarzenia 1989 r. były w tamtym czasie unikalnym w skali świata przejściem od systemu komunistycznego do systemu demokratycznego oraz wolnego rynku i to w bardzo krótkim czasie, zaledwie w kilka miesięcy. Przedstawiam poniżej osobistą relację z tamtego okresu z Sądecczyzny.

***

Przygotowania do wyborów rozpoczęliśmy spotkaniem 41 osób reprezentujących środowiska opozycyjne i niezależne z terenu ówczesnego województwa nowosądeckiego 2 kwietnia 1989 r., czyli jeszcze w czasie obrad Okrągłego Stołu w Warszawie. Zdecydowaliśmy, że wyboru kandydatów do Sejmu i mającego podjąć działalność po 50 latach przerwy Senatu dokonamy na Sądecczyźnie demokratycznie, w zorganizowanych przez nasze środowiska prawyborach. W tym miejscu warto wspomnieć Andrzeja Szkaradka – lidera NSZZ Solidarności z lat 1980-1981 , który natychmiast po zwolnieniu z więzienia podjął działalność i był naturalnym liderem także w 1989 r.  Ponieważ na terenie województwa nowosądeckiego  istniały wtedy dwa okręgi wyborcze do Sejmu i jeden do Senatu,  postanowiliśmy, że naszym wspólnym kandydatem do Senatu będzie prof. Zofia Kuratowska, a pozostałe cztery miejsca (trzy do Sejmu i jedno do Senatu) podzielimy równo – dwa dla Sądecczyzny razem z Golicami, a dwa dla okręgu nowotarskiego. Prawybory w Nowym Sączu odbyły się pod koniec kwietnia. W sali obecnej kaplicy przy Bazylice św. Małgorzaty zgromadziło się 177 osób, a kandydowało na te dwa miejsca 12 osób. W wyniku głosowania dwa pierwsze miejsca zajęli Krzysztof Pawłowski i Józef Jungiewicz. Ponieważ byłem pierwszy, mogłem wybrać, czy chcę kandydować do Sejmu czy do Senatu. Dla mnie decyzja była oczywista – od dziecka fascynowała mnie historia I Rzeczpospolitej, w której  ważną rolę odgrywał Senat – tak więc wybrałem kandydowanie do Senatu. Kandydatami do Sejmu z okręgu Nowego Targu i Zakopanego zostali śp. Władysław Skalski i Stanisław Żurowski.

***

Początkiem maja, wszyscy kandydaci do Sejmu i Senatu, którzy mieli startować w drużynie Solidarności (261 osób), zostali zaproszeni do Gdańska, gdzie zostaliśmy sfotografowani z Lechem Wałęsą. W czasie kampanii wyborczej plakat z osobą kandydata stojącego obok Lecha był jednoznacznym sygnałem dla wyborców, że dana osoba reprezentuje Ruch Solidarności (a dokładnie jest kandydatem Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie).

Dla Senatu okręgiem wyborczym było całe ówczesne województwo nowosądeckie.  Nie ma co ukrywać – nasza strona zaczynała od zera, nie mieliśmy pieniędzy, nie mieliśmy struktur, a druga strona czyli PZPR miała wszystko: struktury, pieniądze, siły specjalne (SB), media. Ale to my mieliśmy rosnącą grupę wolontariuszy i zapał. Maj 1989 pamiętam jako nieustanne jeżdżenie po terenie województwa moim starym Fiatem 125p i uczestniczenie w spotkaniach wyborczych. Nie byłem pewien wygrania drugiego „biorącego” miejsca (bo w zgodnej opinii pierwsze miała zdobyć Zosia Kuratowska), a moim konkurentem ze strony PZPR był ówczesny wojewoda, cieszący się dobrą opinią.

Ostateczne wyniki wyborów do Senatu w naszym województwie były jednoznaczne: wygrała prof. Zofia Kuratowska zdobywając ponad 231 tys. głosów (to był jeden z najlepszych wyników w Polsce), ja uzyskałem ponad 205 tys. głosów, a mój konkurent z PZPR tylko 24 tys. Wygrali też  trzej nasi kandydaci do Sejmu.

***

W poniedziałek 5 czerwca rano zmienił się mój świat – z roli dr fizyki i szefa Laboratorium Badawczego w SZEW (obecnie Carbon) zostałem senatorem RP. Przysięgę złożyłem 5 lipca, a sprawy polityczne potoczyły się bardzo szybko. 12 września premierem polskiego rządu  został  Tadeusz Mazowiecki.  Ze skromnego opozycjonisty zostałem członkiem rządowej większości. Te cztery miesiące 1989 r. doprowadziły do odzyskania przez Polskę niepodległości.

***

A teraz kilka zdań  na temat początków WSB-NLU. We wrześniu 1989 podczas obrad Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego Andrzej Wielowiejski wybrał mnie do grupy 10 osób, które miały pojechać w kilkudniową podróż studyjną do Niemiec Zachodnich (wtedy istniała jeszcze NRD). Wizytę zorganizowała perfekcyjnie niemiecka Fundacja Adenauera. Cel był oczywisty – pokazać nowym parlamentarzystom z Polski, jak działa system demokratyczny i wolny rynek, prezentując działanie najważniejszych instytucji. Wśród  wielu instytucji, które odwiedziliśmy, była mała, ale sławna Szkoła Biznesu w Vallendar. Dyrektor szkoły przedstawił nam program działania uczelni. Byłem tak zafascynowany tym, co usłyszałem, że poprosiłem o spotkanie ze studentami. Po chwili mogłem zapytać grupę studentów, dlaczego chcą płacić gigantyczne dla mnie czesne (12 tys. marek) , gdy obok istnieją słynne niemieckie uniwersytety, w których mogli studiować bez opłat. Odpowiedź była krótka: po tej szkole to oni wybierają, gdzie chcą pracować, a nie szukają firmy, która zechce kogoś z nich zatrudnić. Pod koniec tej krótkiej rozmowy ze studentami stwierdziłem, że muszę taką uczelnię stworzyć w Nowym Sączu. A ponieważ nie wiedziałem, że to jest niemożliwe, to właśnie taką WSB-NLU stworzyłem!

Krzysztof Pawłowski

Fot. Katarzyna Czerwińska/Z arch. Kancelarii Senatu RP

Reklama