Jazda po tysiąc uśmiechów

Jazda po tysiąc uśmiechów

Drogi Stasiu

Dziękuję Ci za ten dzień, który minął. Dzięki Tobie był to wspaniały dzień.  Jestem pewna, że akurat Ty doskonale to wiesz: najpiękniejsze są te dni, w których nasze człowiecze przemijanie odbywa się bez pośpiechu i w towarzystwie ludzi, których kochamy. Można się wtedy przyglądać każdej chwili, cieszyć się tak samo muśnięciem słońca jak kroplą deszczu, zachwycać się odbiciem chmur w kałuży, zgadywać co piszczy w trawie. Nawet jeśli coś boli, to każda taka chwila działa przeciwbólowo. Dzisiaj to wszystko – i słońce i niebo i trawy malowane złocieniami podarowałeś ludziom, którzy zechcieli od Ciebie przyjąć upominek i wyjść z domu, wsiąść na rower, pobiec, albo pomaszerować w dobrą stronę. W dobrą stronę, to znaczy bez wymówek. Jeśli mogę – zrobię to. Jeśli nie mogę, znajdę sposób, aby móc.

Podarowałeś ten dzień także mnie i najbliższym mi ludziom, którzy nie mogą ani biegać, ani maszerować, ani wsiąść na zwyczajny rower. Zdarza się. Niektórych ludzi nogi niosą, innych nie. Ale to, że nie można chodzić, wcale nie znaczy, że nie można bawić się, pracować, podróżować, łapać marzeń za ogon, albo za uszy, (nie ważne za co, byle skutecznie).

Aby wziąć udział w wydarzeniu Run 4 a Smile, które odbyło się dla Ciebie i dzięki Tobie, siła mięśni nóg nie była konieczna. Wystarczyła siła woli.

Na każdy kłopot i na każdą trudność jest jakiś sposób. Wystarczy go poszukać i postanowić sobie, że wszystkie „ale”, które będą próbowały wcisnąć się między myśli, przeganiamy na koniec świata.

Magda i Artur znaleźli sposób, aby pojechać dla Ciebie na niezwyczajnym rowerze. Ja i Oliwka – wsiadłyśmy na swój – całkiem zwyczajny. Przemierzyliśmy razem 25 kilometrów przepięknego świata mając od początku do końca pewność, że ta podróż odbywa się nie po jeden – ale po tysiące uśmiechów. Twoich, naszych, Twojej mamy i taty i wszystkich ludzi, którzy skorzystali z zaproszenia, a było ich na pewno mnóstwo. Numer startowy Magdy, który zaczyna się od cyfry „5” i jest trzycyfrowy, to wystarczający dowód na to, że po uśmiech sięgnęły dziś tłumy.

To był piękny dzień.

Dobrze, że jesteś Stasiu. Mocno wierzymy, że znajdzie się skuteczny sposób na kłopoty, które sprawia Twoja choroba. Ale niezależnie od tego czy sposób znajdzie się niebawem, czy trzeba poczekać – pamiętaj: znacznie ważniejsze jest wszystko to, co możesz, niż to, czego jeszcze nie potrafisz.

Możesz kochać i być kochanym, możesz łapać marzenia za ogon albo za uszy (nie ważne za co, byle skutecznie), możesz zachwycać się tym co piszczy w trawie i tym, co odbija się w kałużach. Możesz być szczęśliwym chłopcem. Możesz uszczęśliwiać innych. Już to potrafisz.

Iwona Kamieńska

Staś Gołąb urodził się z chorobą genetyczną zwaną zespołem Kabuki, która objawia się między innymi brakiem odruchu ssania i przełykania. Jest radosnym i ciekawym świata chłopcem. Ma dzielną mamę – Małgosię, wspaniałego tatę – Rafała i braciszków: Jasia i Jurka. Chłopiec jest podopiecznym Stowarzyszenia Sursum Corda. W ten weekend – z dedykacją dla niego – odbywa się siódma edycja wydarzenia Run 4 a Smile. To impreza charytatywna organizowana corocznie przez społeczność  akademicką  nowosądeckiej Wyższej Szkoły Biznesu. Wpisowe uczestników, którzy mogą biec, jechać na rowerze, rolkach lub maszerować, zostanie przekazane na leczenie Stasia. Zbiórkę na ten cel można również wesprzeć biorąc udział w aukcjach charytatywnych dostępnych TUTAJ. Można licytować między innymi obiad z rektorem WSB – NLU  Dariuszem Woźniakiem, albo z Kordianem – Wacławem Cieślikiem oraz karnet na siłownię i trening ze strongmanem Tomaszem Kowalem.

Patronem medialnym Run4 a Smile jest Dobry Tygodnik Sądecki.

#Run4aSmile #biegpouśmiechStasia

 

 

Już jutro Run 4 a Smile dla Stasia z koncertem na dachu, bieganiem, maszerowaniem i jazdą na rowerze

Reklama