Jan Bednarek: Wszystkie oczy są skupione na tobie

Jan Bednarek: Wszystkie oczy są skupione na tobie

Rozmowa z Janem Bednarkiem

– Jak zmieniło się Twoje życie, odkąd pojawił się nowy członek rodziny?

– Jest inaczej. Na pewno nie mam już tego czasu, gdy mogłem robić, cokolwiek chciałem. Trzeba dostosować życie do rodziny, robić rzeczy dla dziecka, wokół dziecka. Ale to jest fajne. Jak np. są problemy w klubie, to dziecko daje o tym zapomnieć. Daje szczęście.

– I daje inną perspektywę?

– Na pewno. Wracasz do domu i zdajesz sobie sprawę, że są rzeczy ważniejsze w życiu niż piłka nożna. Jest rodzina, jest uśmiech małego niewinnego dziecka, które nie rozumie jeszcze, co się na świecie dzieje.

– I co mówi ojciec (śmiech).

– Tak, na razie sobie gaworzymy. Staram się powtarzać to, co ona do mnie mówi i tak wyglądają nasze konwersacje. Pod względem fizycznym jest na pewno troszkę ciężej, ale są ogromne plusy bycia tatą.

– Odbieram Cię jako osobę bardzo skoncentrowaną na wykonywaniu poszczególnych zadań. Czy masz teraz takie momenty, kiedy możesz sobie odpuścić?

– To kwestia organizacji całego dnia, rytmu, rutyny. Trzeba mądrze organizować swój czas. Jak jadę do klubu, to staram się robić wszystko, co muszę, żeby tam zrealizować to co zaplanowane, a po powrocie do domu mieć czas tylko dla rodziny. Na wieczór zostaje tylko jakieś rozciąganie czy rolowanie.

– A jak jedziesz na kadrę to jest trochę ja na kolonii?

– Kadra to odpoczynek, rozmowy, gry. To tak naprawdę wspaniały czas.

– To takie przedłużenie życia małego chłopca?

– Wszyscy mamy już rodziny, większość ma dzieci i tak naprawdę jak jedziemy na Kadrę to stajemy się z powrotem tymi dzieciakami, które cieszą się z grania w piłkę. Przyjeżdżamy razem na obóz i możemy razem spędzać czas, bo nie ma już tych obowiązków pozaboiskowych. Wiadomo, jest robota, są treningi, ale z reguły popołudnia w hotelach mamy wolne.

– Jak w roli kapitana sprawdził się Wojtek Szczęsny?

– Bardzo dobrze.

– Coś załatwił?

– Tak, to dobry negocjator. Nie mogę powiedzieć, co załatwił, bo to dotyczy grupy i zostaje w grupie, ale każdy na tym skorzystał i każdy był zadowolony. Wojtek nie potrzebuje opaski, żeby być liderem, zawsze też stara się pomóc. Wiadomo, że naszym kapitanem jest „Lewy” (Robert Lewandowski – przyp. red.), ale kiedy „Lewy” potrzebuje odpocząć, nawet w szatni, żeby złapać oddech, to wielu z nas potrafi podpowiedzieć, co jest dobre a co złe, a „Szczena” (Wojciech Szczęsny – przyp. red.) jest jednym z nich. W tej roli sobie dobrze poradził. Niestety rekord ma nie najlepszy, ale jest dobrym liderem. Trudniej jest być liderem z pozycji bramkarza, bo jedynymi osobami, które go mogą usłyszeć, są środkowi obrońcy, więc na pewno było mu ciężko, ale dawał radę.

– Co bardziej męczy psychicznie i fizycznie: mecz Premier League czy mecz peprezentacji Polski?

– Każdy, kto spojrzy na te spotkania, stwierdzi, że inaczej gra się w reprezentacji niż w Premier League. Trudno to wyjaśnić. Wydaje mi się, że mimo wszystko presja w reprezentacji jest większa. W Premier League jest 20 zespołów i każdy kibicuje innemu, a kiedy grasz w reprezentacji Polski to wszystkie oczy są skupione na tobie. Kiedy jest mecz, nie myślisz o tym, ale czuje się tę otoczkę wokół. Jest 50 tys. kibiców na meczu, ten hymn, ten doping, ta atmosfera. To zdecydowanie inna piłka nożna.

Rozmawiali: Kuba Polkowski i Łukasz Wiśniowski

Fot. Adrian Maraś

Całą rozmowę oglądaj na kanale Food Truck

Specjalne wydanie DTS POLACY NA MUNDIALACH dostępne bezpłatnie pod linkiem:

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama