Jakub Bulzak. Pije Kuba do Jakuba. I have a dream

Jakub Bulzak. Pije Kuba do Jakuba. I have a dream

Jak, nie przymierzając, Martin Luther King, mam takie marzenie (a może to był sen? Ach, ta wieloznaczność angielskich słówek…), żeby wszyscy ludzie zaczęli myśleć.

Generalnie w mózgu każdej istoty ludzkiej od synapsy do synapsy przelatuje impuls elektrochemiczny (a tych synaps mamy jakieś 100 bilionów, a na każdej średnio po kilkanaście impulsów na sekundę). Tyle tylko, że po niektórych tego niestety nie widać…

A ja mam marzenie, żeby ludzie nie chodzili środkiem chodnika, tak, że ani z prawej ani z lewej strony nie da się ich wyminąć. Żeby osobnicy pragnący pogrążyć się w plotach nie robili tego akurat przy przejściu dla pieszych, dezorientując kierowców. Żeby, spotkawszy na mieście znajomego, nie zatrzymywać się z nim na pogawędkę w samym środku wąskich przejść, tamując ruch. Żeby jadący na hulajnodze po chodniku, nie trąbili i nie pokrzykiwali na pieszych, bo nie mają tam pierwszeństwa. Żeby słuchacze koncertu muzyki klasycznej nie wybierali momentów piano na rozwijanie cukierków z papierków, otwieranie paczki ciastek, odkręcanie butelek z gazowanym napojem, wyciskanie z listka tabletek na gardło. Żeby uczestnicy nabożeństw, w trakcie ich trwania, nie odbierali telefonów komórkowych i pochyleni pod ławką teatralnym szeptem oznajmiali rozmówcy: „Nie mogę teraz rozmawiać – w kościele jestem!”.

Żeby ludzie zaczęli myśleć! Czy to marzenie, to takie straszne aj waj?

P.S.
Chyba nie muszę dodawać, że wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest absolutnie zamierzone?

Jakub Marcin Bulzak

Więcej felietonów przeczytasz w najnowszym wydaniu DTS – bezpłatnie pod linkiem:  

Reklama