Interwencja DTS: mieszkańcy osiedla Helena pół godziny czekali na pogotowie

Interwencja DTS: mieszkańcy osiedla Helena pół godziny czekali na pogotowie

W nocy z 17 na 18 kwietnia o godz. 2.21 wezwano pogotowie do mężczyzny mieszkającego na sądeckim osiedlu Helena, który bardzo źle się poczuł. Karetka przyjechała, jednak jak twierdzą bliscy chorego – trzeba było na nią czekać pół godziny. Ambulans jechał na Helenę ze Starego Sącza.

– Tato bardzo źle się poczuł. Po karetkę dzwoniliśmy dokładnie o godzinie 2.21. Na pogotowie dzwoniłam jeszcze o 2.24, 2.26 i 2.35.  Za każdym razem mówiono mi, że trwa kierowanie karetki na nasz adres. Mnie akurat nie było w domu. Zanim przyjechało pogotowie, ja zdążyłam przejechać 50 kilometrów. Karetka jechała pół godziny, w dodatku ze Starego Sącza.  Zastanawia mnie dlaczego trwało to tak długo i dlaczego ratownicy jechali ze Starego Sącza – pyta sądeczanka, pani Agnieszka, której ojciec trafił na oddział intensywnej terapii w sądeckim szpitalu.

Jej pytania przekazaliśmy dyrektorowi Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego Józefowi Zygmuntowi.

– Nasz system komputerowy jest bardzo przejrzysty, nie ma możliwości, by coś nam umknęło. Czas oczekiwania wynika z pracy dyspozytora w Tarnowie. Pół godziny to widać łączny czas oczekiwania od momentu uzyskania zgłoszenia. Z naszych informacji wynika, że karetka przyjechała po 13 minutach – mówi Józef Zygmunt.

– Karetkę rzeczywiście wysłano ze Starego Sącza, bo ambulansy nowosądeckie były używane  w innych akcjach. Była to karetka typu S, wysyłana do najcięższych przypadków. Ambulansy te stacjonują w Nowym i Starym Sączu oraz w Krynicy – Zdroju.

***

Niedawno sądeccy parlamentarzyści dawali nadzieję, że zlikwidowana za czasów kolacji PO-PSL dyspozytornia Pogotowia Ratunkowego powróci po Światowych Dniach Młodzieży. Niestety, senator Stanisław Kogut rozwiał marzenia o powrocie dyspozytorni.

Stanowisko ministerstwa w tej sprawie jest nieugięte i jeżeli ktoś twierdzi, że dyspozytornia pogotowia będzie, to znaczy, że oszukuje – mówił na początku kwietnia.

– Razem ze starostą Markiem Pławiakiem staraliśmy się o ten powrót, ale ostatecznie wygrała chyba koncepcja centralistyczna, czyli jedna dyspozytornia na jedno województwo, z wyłączeniem Mazowsza i Dolnego Śląska – nie krył rozczarowania dyrektor Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego Józef Zygmunt.

O tej decyzji pisaliśmy TUTAJ

Fot. Agnieszka Małecka

Reklama