Felieton. Idź Sandecjo do Ekstraklasy i nie patrz na nic! [FELIETON]

Felieton. Idź Sandecjo do Ekstraklasy i nie patrz na nic! [FELIETON]

Ekstraklasa. Jedno magiczne słowo, które w kontekście Sandecji Nowy Sącz wywołuje niezliczoną ilość opinii. Tak wielkiego bajzlu i podziału zdań nie widziałem od czasów kampanii wyborczej Duda – Trzaskowski. Panowie rozerwali Polskę na pół. W Nowym Sączu i okolicach wątek ewentualnego awansu Sandecji do Ekstraklasy podgrzewa emocje kibiców do temperatury wrzenia i dzieli jeszcze mocniej.

Sondaż. rodzaj statystycznych badań opinii publicznej, mających na celu estymację zmiennych ilościowych oraz zbiór danych jakościowych, w próbie statystycznej z danej populacji.

Gdyby CBOS wjechał do Nowego Sącza i zadał reprezentatywnej próbie tysiąca osób pytanie: „czy Sandecja powinna grać w Ekstraklasie?” pracownicy firmy musieliby po robocie zrobić sobie jakiś miękki reset emocji. Tutaj nawet sondaż mógłby się nie udać.

O Sandecji rozmawiałem ostatnio z dziesięcioma osobami i usłyszałem dziesięć różnych opinii:

1. Ekstraklasa? Byłoby fajnie, ale po co?
2. Nie. Zbyt małe miasto.
3. Tak, ale dopiero po wybudowaniu stadionu.
4. Nie wiem, nie lepiej postawić na rozwój młodzieży?
5. Nie, nie. Jadąc ulicą trzęsie mi autem jak galaretą. Pieniążki inwestować w drogi.
6. Jasne, że tak. Raz byliśmy, było fajnie.
7. Ja bym chciał. Inne granie, lepsze mecze.
8. Stadion w środku miasta oznacza korki. Przenieść stadion.
9. Ale co, znowu spadniemy po roku?
10. Tak, jeśli do klubu wejdą wielcy sponsorzy.

Piłka nożna to najpopularniejszy sport w tym kraju. Gdy na murawę wybiega Reprezentacja Polski, a naprzeciw stoją piłkarze rywala – wynik staje się sprawą nadrzędną i zbędnych dyskusji nie ma. 15 milionów osób zasiada przed ekranami telewizorów, a wygrana daje wybitną satysfakcję. Świat polityki znika z portali internetowych w mgnieniu oka. Nastaje sport.

Przenosząc powyższe na grunt lokalny, Sandecja zawsze będzie ważna w tutejszym środowisku. Zespół nieraz potrafił przykryć nawet lokalną politykę. Skoro klub (z tak przecież bogatą historią) jest piłkarskim reprezentantem Nowego Sącza, należy zrobić wszystko, aby był jak najlepszy. Nie zmieni tego żaden fanatyk budowania dróg, ani żaden przeciwnik stadionu w środku miasta. Nie zmieni też tego sponsorowy marzyciel, czy przeciwnik małych miasteczek w Ekstraklasowej przestrzeni.

Odnośnie małych miast. Pamiętam jak kibice Legii Warszawa przyjechali kiedyś na stadion przy ul. Kilińskiego na pucharową potyczkę. W wydzielonej dla siebie strefie chóralnie krzyczeli: „wieśniaki, wieśniaki.” Zdaje mi się, że gdyby w Warszawie każdy wieśniak mógł zabłysnąć, stolica lśniłaby jak Las Vegas.

Futbol to nie projekt dostosowany do czyichś oczekiwań. Oczywiście. Fajnie byłoby zobaczyć choćby jeden taki sezon Ekstraklasy, w którym spotykają się wielkie firmy a duże obiekty wypełniane są kibicami po same brzegi. Ale wiecie co jest najlepsze? Właśnie to, że te wielkie firmy muszą sobie najpierw zapracować, aby do najwyższej ligi wejść. Podbeskidzie, Motor Lublin, GKS Tychy, Wisła Kraków, ŁKS Łódź – przecież to zespoły, które wizerunkowo bardziej pasują do elity aniżeli Warta czy Radomiak.

W piłce nożnej nigdy nie będzie jak w NBA, gdzie najlepsze i największe kluby zgłaszają swój akces, wypełniają licencyjny wymóg i stają się częścią największej koszykarskiej ligi świata. W piłce nożnej górę bierze pasja i jej wynik. Nie zdziwię się zatem jeśli prędzej na etapie Ekstraklasy zobaczę malutką Wieczystą Kraków aniżeli wspomnianych wcześniej: Motor czy GKS Tychy. Bo w Wieczystej po prostu bawią się sportem i cieszą pasją. Jak zdążyliśmy zaobserwować, klub wywalczył kolejny już awans z rzędu a za chwilę może to uczynić ponownie. W niedalekiej przyszłości może też zostać Mistrzem Polski.

Dajmy Sandecji żyć własnym życiem. Jeśli tylko trener Dariusz Dudek znajdzie sposób, aby zespół grał dobrze i skutecznie – elita czeka. Potem będziemy się martwić gdzie i jak grać wobec trwającej rozbudowy stadionu. Potem też będziemy się zastanawiać jak nie spaść, tylko na stałe ugruntować pozycję w najlepszej lidze. Potem wreszcie będziemy przeżywać porażki z małym Radomiakiem, ale może i zwycięstwa z „wielką” Legią czy zawsze silnym Lechem. Będziemy się uczyć pokory po niespodziewanych porażkach, ale też przeżywać euforię po nieoczekiwanych zwycięstwach.

Sandecja w czterech pierwszych kolejkach I ligi zdobyła cztery punkty. Zremisowała każde z tych spotkań. Ci, którzy klubowi nie życzą zbyt dobrze już mówią o przeciętnym początku. Ale czy te osoby na pewno znają się na piłce? Czy wzięły pod uwagę, że wszystkie te mecze rozgrywane były na terenie rywala? Czy zdają sobie sprawę z faktu, że dotychczasowi przeciwnicy: Wisła, Arka, Górnik i Resovia to wymagające zespoły, spośród których przynajmniej dwa będą bić się o tytuł mistrzowski?

Ekipa z Nowego Sącza ma bardzo mocny grunt w swoich rozgrywkach. I póki co – jest jedną z trzech niepokonanych jeszcze drużyn. Historia zna przypadki o wiele gorszych początków sezonu, które finalnie kończyły się sukcesem.

To słabe analizować tak argumenty za i przeciw. Wolę być wśród tych, którym po prostu marzy się awans. Dopasowanie daty promocji do sprzyjających okoliczności, albo uzależnianie jej od odpowiednich warunków to zabijanie ducha sportu i gaszenie marzeń. A jak mawiał Ryszard Riedel, wokalista muzycznego zespołu Dżem: „Kto nie marzy, ten umiera.”

Idź Sandecjo do Ekstraklasy i nie patrz na nic.

Czytaj też:

Podegrodzie. Dzień z „Pudzianem” i Herkulesami (fotorelacja)

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama