Rok 1983. Zdzisław Wójs dostaje informacje z Polmozbytu, że Fiat 125p, na którego czeka w kolejce od kilku lat, jest poza ich zasięgiem. Talon na samochód może jednak zrealizować, nabywając dostępną „tylko teraz” Skodę 105L. Bierze bez zastanowienia. Samochód do dziś jeździ po sądeckich drogach.
– W tamtych czasach mało kto zastanawiał się, czy samochód, który kupuje z talonu, jest w pełni taki, o jaki się starał. Ludzie kupowali nowe auta nawet z ubytkami, niedokładnie w takiej specyfikacji, o jaką występowali. Mój dziadek czekał na swój przydział kilka lat. Kiedy więc otrzymał propozycję skody zamiast fiata, przyjął bez mrugnięcia okiem i to z wielkim zadowoleniem – opowiada sądeczanin Rafał Wójs, wnuk wspomnianego Zdzisława.
Ze skodą dziadka był związany od urodzenia.
– I to dosłownie – podkreśla.
Skoda 105L trafiła do pana Zdzisława w marcu 1983 roku. Rafał przyszedł na świat w maju. Ze szpitala do domu przyjechał nie czym innym, jak nowym samochodem dziadka.
– Bo rodzice nie mieli wtedy własnego samochodu. Można powiedzieć, że to auto też już na mnie czekało i przeczuwało, że połączy nas silna więź – śmieje się Rafał.
***
Kiedy dziadek przyjeżdżał w odwiedziny do wnuka, ten pierwsze kroki (jak już nauczył się chodzić) kierował do samochodu, by chociaż przez chwilę móc z bliska popatrzeć na skodę, dotknąć, posiedzieć za kółkiem, robiąc „brrrruuum”.
– Mogłem tak stać godzinami, wpatrując się w ustawione koła, oglądać auto z każdej strony, a gdy dziadek zaproponował przejażdżkę na kolanach i możliwość kierowania, był to szczyt szczęścia – śmieje się Rafał. – Podobnie miałem (…)