Gry wideo, popkulturowe esy-floresy i VHS-y

Gry wideo, popkulturowe esy-floresy i VHS-y

„Spróbuję opowiedzieć państwu historię niezwykłą, niesamowitą, z pogranicza jawy i snu, częściowo wymyśloną, a częściowo prawdziwą, a co najważniejsze wywodzącą się z dalekiej przeszłości…”. O „księżycowych” audycjach Tomasza Beksińskiego zapewne niewiele wówczas wiedziałem, choć myślę, że mój pierwszy kontakt z popkulturą mógł przypaść na lipiec 1991 r., czyli okres dziwnej fascynacji erą kaset VHS i ROM kartridży. Temat-rzeka – słów kilka.

Lato 1991 roku. Nowy Sącz. PRL-owski klon kultowej konsoli ATARI 2600 Junior trafił pod strzechy rodziny Szarków – z całym dobrodziejstwem inwentarza. W zestawie wszystko to, co tygryski lubią najbardziej: konsola z ponad 200 grami, 2 oryginalne dżojpady, zasilacz i przewód telewizyjny. Tak więc coweekendowe rytuały, zamiennie z porannym leniuchowaniem czy szlifami na BMX-ach po dzielni, upływały na szkoleniu się w panowaniu nad ziejącym pikselozą 8-bitowym potworem Atari.

„Enduro” (1983) nie było najważniejszą, ale pierwszą quasi-trójwymiarową grą wideo, jaką zobaczyły kilkuletnie oczy Bartusia. Do tamtej pory w telewizorze istnieć mogły tylko dwa wymiary: w „Pitfall!” (1982) Harry biegał na boki, w „Space Invaders” (1980) walczyło się z góry na dół, a w „Grand Prix” (1982) ścigało się z lotu ptaka. „Enduro” dało mi niezwykłą wolność. Zasiadając za kierownicą tego przypominającego krzyżówkę żuka i pająka bolidu, nie mogłem czuć się w pełni kierowcą wyścigowym, co najwyżej odkrywcą z ciągnącą się aż hen za horyzont trasą symulującą otwarty, nieskończony świat. Przesuwające się w tle góry i zmienna pora dnia tylko budowały niezwykły nastrój. Bardzo pomysłowym zabiegiem było wykorzystanie warunków pogodowych jako przeszkód. Kierując pojazdem w nocy, mijało się jedynie światła innych samochodów. Przejeżdżając przez mgłę, widoczna była tylko część toru. Jeden z fragmentów toczył się nawet na pokrytej śniegiem trasie, a warkot silnika zagłuszało wtedy szuranie śniegu pod kołami.

Dziś wydawać się to może śmieszne, ale wówczas moja dziecięca wyobraźnia (…)

To tylko fragment tekstu. Całośc przeczytasz w specjalnym wydaniu „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” – pobierz bezpłatnie jednym kliknięciem:

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama