Graffiti na święta. Nie tylko Kevin sam w domu

Graffiti na święta. Nie tylko Kevin sam w domu

Mgr Mors, w pewnych kręgach zwany również sądeckim Banksym, lubi zaskakiwać. A my lubimy być zaskakiwani tym, co na murach miasta zaproponuje akurat Mariusz Brodowski.

No więc Morsu znowu zaskoczył, a teraz każdy interpretuje jego pracę po swojemu. Właśnie pod mostem na ul. Węgierskiej pojawił się świeży Mors – nazwijmy go świąteczny. Mors pod choinkę. On namalował, a my interpretujemy. Trochę jak w szkole, próbujemy odpowiedzieć na pytanie, co artysta chciał nam powiedzieć.

Skoro główny bohater filmu „Kevin sam w domu” pojawił się przed świętami Bożego Narodzenia, to może wielu Polakom to właśnie Kevin bardziej kojarzy się ze świętami niż choinka, opłatek albo kolędy. Smutne? Niby smutne, no, ale przecież w niewielu domach śpiewa się dziś kolędy, a na pewno niemal w każdym domu ogląda się Kevina. Czy to nam chciał powiedzieć artysta? Czy chciał nam opowiedzieć o rewolucji kulturalno-obyczajowej jaka zaszła w polskich domach w ostatnich latach? Tego nie wiemy, ale jak to w sztuce, mamy prawo do swojej interpretacji dzieła.

Skoro tak, to może pójdźmy całkiem po bandzie i dodajmy, że mgr Mors to taki trochę artysta-prorok. Przecież w tym roku, z powodu epidemicznych wytycznych każdy z nas będzie musiał ograniczyć świąteczne kontakty do minimum. Czyli nie tylko Kevin sam w domu. Tym razem każdy sam spędzi święta w domu. No prawie każdy. Ale nudno oczywiście nie będzie, bo wpadnie do nas na półtorej godziny Kevin. Jak co roku o tej samej porze. W końcu on też na te święta został sam w domu.

(art)

Reklama