Rozmowa z Bogumiłą Migacz
– Ołtarz Papieski został zbudowany na Pani dawnym polu rodzinnym. To dla Pani szczególnie miejsce?
– Byłam niezmiernie wzruszona, że mogę gościć Jana Pawła II na swojej prywatnej ziemi. Jako młoda dziewczyna chodziłam ją uprawiać wraz z rodziną. Sadziliśmy tam naprzemiennie jarzyny, ziemniaki czy sialiśmy zboże. Ostatecznie zostałam na gospodarstwie i ta ziemia została mi przepisana. Bardzo się ucieszyłam kiedy zapadła decyzja o budowie Ołtarza Papieskiego właśnie w tym miejscu. Podczas prac budowlanych chodziłam na plac z córkami i przyglądałam się, jak szybko i sprawnie pnie się do góry. Kiedy ustalono, że obiekt nie zostanie rozebrany po wizycie papieża, grunt został ostatecznie ode mnie wykupiony. Została cudowna pamiątka tamtej wizyty. Teraz Ołtarz Papieski mogę codziennie podziwiać z okna mojego domu. Budynek stoi jedynie dwieście metrów dalej. To jest niesamowite, jak to miejsce teraz żyje. Kiedyś to było przecież szczere pole, a teraz to centrum wielu ważnych wydarzeń starosądeckich.
– Jak Pani wspomina dzień wizyty papieża w Starym Sączu.
– To było nerwowe wyczekiwanie. Jednak cały czas żywiliśmy w sercu nadzieję, że do tego spotkania dojdzie. Dom został odświętnie udekorowany wizerunkami papieża i chorągiewkami. Całość została skomponowana ze specjalnym oświetleniem. To co było szczególnie uderzające to ten tłum ludzi, który wylewał się z każdej ulicy. Część pielgrzymów koczowało całą noc na placu aby być jak najbliżej Ołtarza. Na uroczystości pojawiłam się z mężem i dwiema córkami. Starsza z nich była w chórze szkolnym, który tam śpiewał. To było dla mnie szczególnie wzruszające. Na szczęście doczekaliśmy się Jana Pawła II na starosądeckiej ziemi. Papież mimo stanu zdrowia dotarł do nas. Pogoda podczas uroczystości nie była sprzyjająca, bo padał deszcz, ale nie zakłócało to podniosłego momentu wizyty.
– Co Pani szczególnie zapamiętała ze spotkania z Janem Pawłem II?
– Papież Polak swoją obecnością nadał szczególną rangę uroczystości kanonizacji błogosławionej Kingi. Wszyscy to bardzo przeżywaliśmy w sercu, trudno to nawet wyrazić słowami co wtedy czuliśmy. Słuchaliśmy w skupieniu tego, co do nas mówił. Dla mnie to było wyjątkowe spotkanie. Między innymi dlatego, że gościł właśnie na mojej prywatnej ziemi. Choć byłam na placu św. Piotra w Watykanie to dopiero w Starym Sączu mogłam go z tak bliska zobaczyć. Najbardziej utkwiły we mnie jego znamienne słowa „Nie bójcie się być świętymi, każdy może być świętym”. Również jego powtórka z geografii była wyśmienita. Zrealizowałam tę trasę ze swoim znajomymi. Nie od razu, ale w odcinkach się nam udało (śmiech). Pamiętam też moment pożegnania. Moje dzieci były na drodze, kiedy przejeżdżał papamobile w stronę helikoptera. Obserwowałam jego odjazd z balkonu domu. Żałowałam, że również nie wyszłam na drogę. Mam cały czas do tej pory ten widok przed oczami. Wciąż do mnie wraca.
– Pamięć o papieżu jest w Pani rodzinie wciąż żywa?
– Mieszkamy przy ulicy Papieskiej, która upamiętnia wizytę Jana Pawła II w Starym Sączu, więc nie można o nim zapomnieć. To był wielki człowiek, który potrafił zjednać sobie ludzi na całym świecie. Był otwarty na wyzwania, potrafił rozmawiać z każdym. Warto go zatem naśladować. Jestem dumna, że mieliśmy takiego wielkiego rodaka w naszym narodzie.
Papież ma szczególne miejsce w moim sercu. Mam po nim liczne pamiątki: obrazki oraz popiersie z jego wizerunkiem. Codziennie modlę się do Boga za jego wstawiennictwem. Mam poczucie, że cały czas czuwa nade mną. Byłam w wielu trudnych sytuacjach życiowych; między innymi groził mi poważny wypadek samochodowy, ale cudem udało się go uniknąć. Wyszłam z niego obronną ręką. Wierzę, że wtedy był bardzo blisko mnie.