Finał ptasiej ligi na Sądecczyźnie [pół żartem, pół serio]

Finał ptasiej ligi na Sądecczyźnie [pół żartem, pół serio]

Świadkowie mówią, że było to wydarzenie najwyższych lotów, a emocje sięgały zenitu. Ponoć zawodnicy trenowali od tygodni, a nawet stosowali specjalna dietę, by wzmocnić swoje szczupłe, czerwone łydki. W ubiegłym tygodniu do Ubiadu w gminie Chełmiec zawitała sportowa elita ptasiego świata, by walczyć o puchar żabiego burmistrza.

Drużyny w biało-czarnych i czarno-białych barwach zapełniły boisko i po chwili rozległ się pierwszy gwizdek, czy też raczej klekot. Reprezentanci Sądeckich Łąk starli się z przedstawicielami Dunajcowych Dorzeczy. Po zaciętej walce wygrali najlepsi.

Wiemy, że trawa jest zielona, a bramki są dwie i nikt nam nie będzie w kaszę dmuchał – mówił trener zwycięskiej drużyny. Jak zdradził, zawodnicy wylatują w najbliższym czasie do ciepłych krajów, by zregenerować się przed kolejnym sezonem. Liczą na to, że w przyszłym roku znów wywalczą złoto.

Niestety, nie udało się nam zdobyć dziennikarskiej akredytacji, by na żywo relacjonować te niezwykłe rozgrywki (jak się dowiedzieliśmy, transmisje na wyłączność miało Ptasie Radio). Udało nam się jedynie uchwycić w obiektywie przelatujących nad Sądecczyzną zawodników, o czym pisaliśmy TUTAJ. Na szczęście jeden z naszych Czytelników przejeżdżał obok stadionu w Ubiadzie w czasie meczu finałowego i uwiecznił dla nas najważniejsze momenty.

fot., film: Łukasz Grzyb

Czytaj też: Prąd. Niewiele wyłączeń w najbliższych dniach

Reklama