Felieton zoologiczny, czyli co widział bażant

Felieton zoologiczny, czyli co widział bażant

Darz Bór! Witam Państwa ja, redaktor Bażant. Wyjątkowo w zastępstwie redaktora Widła w ramach parytetu peselowego, jako młody, nielegalny imigrant, który dotarł tu na sądecką ziemię z ludzkiej niewoli.

Lądowisko dla helikopterów przy Szpitalu w Nowym Sączu jest dla mnie domem już od ponad roku. Jedzenia mam w bród, rzeka Kamienica tuż pod skrzydłem, do ruchu ulicznego sądeckiej metropolii przywykłem, a i co jakiś czas przychodzi tu zaprzyjaźniony pan i kosi mi lądowisko, dzięki temu łatwiej mi wybierać robaczki i ślimaczki z trawy. Ogólnie sielanka.

W dodatku mam doborowe towarzystwo za rzeką. Pan Koral, zacny sąsiad, przychodzi czasem na herbatkę. Opowiadał mi ostatnio jak to ładnych parę lat temu Rada Miejska nie pozwoliła mu rozbudowywać firmy przy ulicy Krakowskiej, ponoć ze względu na zasłanianie ruin Zamku Królewskiego, a raczej tego, co z niego pozostało. Na moje oko to wredne gryzipiórki były! Jak to dobrze że już tacy ludzie nie pracują w sądeckim magistracie. Młodzi i prężni radni przecież wiedzą, że biznesmenów trzeba zachęcać do inwestowania w mieście, a nie przepędzać ich do Limanowej…

Z drugiej strony mam kolejnego zacnego sąsiada, a w zasadzie sąsiadkę: Sandecję. Mimo że lata swoje już ma dziewczyna, ale chyba przeżywa drugą młodość. Ostatnio zaczęły do niej przychodzić dwie nowe koleżanki, Ekstraklasa i Spółka Akcyjna, ponoć planują razem podróż do Mielca, tylko po co tak daleko? Ale kto tam samiczkę zrozumie…

Po przekątnej od mojego lądowiska względem mostu usytuowany jest Pomnik Ofiar Faszyzmu. Ten pan co trawę kosi, powiedział mi, że wybudowali go jeszcze w 1978 roku, czyli grubo przed upadkiem komuny. Zapytałem tego miłego człowieka co to była ta komuna? On mi odparł, że to taka unia, tylko bardziej wschodnioeuropejska, tyle że w ramach dotacji ZSRR przysyłało tu buty, ale do podzelowania…

Rok temu, kiedy dopiero co się tu sprowadziłem, widziałem pod tym pomnikiem spore tłumy młodzieży. Pan kosiarz wytłumaczył mi, że to przez taką grę, Pokemon Go. Że tam był taki punkt, gdzie można było łapać stworki (ponoć jestem podobny do Pidgeya) i stąd tyle ludzi, bo na co dzień to nikt tam prawie nie chodzi. Ale przecież ja sam widziałem, że w rocznicę Powstania Warszawskiego na godzinę W przyszedł tam jeden człowiek, a obok w Kamienicy w tym samym czasie kąpało się paru innych, młodych, bardziej śniadych, pewnie też jacyś imigranci tak jak ja.

Na koniec chciałbym zaapelować do Ligi Ochrony Przyrody Zarządu Okręgu w Nowym Sączu o natychmiastową introdukcję! Bo mi się tu samemu nudzi, a sezon lęgowy zbliża się dużymi krokami…

Wasz gdaczący redaktor Bażant

Jakub Antoniak

fot. ilustracyjne: pixabay

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama