Energia płynie od mieszkańców. Moja wyborcza ulotka sprzed ponad dwóch lat leży na biurku i przypomina mi, co mam zrobić

Energia płynie od mieszkańców. Moja wyborcza ulotka sprzed ponad dwóch lat leży na biurku i przypomina mi, co mam zrobić

Rozmowa z Ludomirem Handzlem, prezydentem Nowego Sącza

– Niedawno radny Leszek Zegzda, m.in. wieloletni wiceprezydent Nowego Sącza i powiedział takie zdanie „Każdego dnia dziękuję Bogu, że nie zostałem prezydentem miasta”. Pan też każdego dnia dziękuje, że został prezydentem czy raczej to Pana martwi?
– Dziękuje przede wszystkim mieszkańcom Nowego Sącza, że postawili na mnie i mnie wybrali. Robię wszystko, żeby po pięciu latach ocenili pozytywnie ten czas, że nie był stracony i głosy, które otrzymałem nie były głosami straconymi. Jest we mnie energia, jest optymizm, a nie ukrywam, że ta energia płynie głównie ze strony mieszkańców Nowego Sącza i to mnie napędza.

– Leszek Zegzda powiedział, że od momentu kiedy on zasiadał we władzach miasta czasy się zmieniły na gorsze. Kiedyś w Radzie Miasta się dyskutowało, można się było różnić barwami politycznymi, ale się dyskutowało o problemach miasta. Pan nie żałuje, że pan wszedł do tej wody?
– Nie żałuję, a to dlatego, że można dużo zrobić w mieście, dużo się dzieje pomimo, iż rzeczywiście jest wiele złych osób, które przeszkadzają, które nie chcą sukcesu Nowego Sącza. A przecież sukces Nowego Sącza to sukces mieszkańców, bo tutaj wszyscy będziemy dalej mieszkać, będziemy dalej żyć. Dlatego uważam, że wszystkie ręce na pokład i powinniśmy współpracować. Jest jak jest i to wszyscy widzą i słyszą, że gdzie się tylko da to mamy stawiane jakieś zapory, natomiast przemy do przodu i widać dobrą zmianę.

– Pan mówi, że dużo można zrobić, a panuje taka opinia, że Pan nie może za wiele zrobić, bo jest zakładnikiem większości w Radzie Miasta i w najważniejszych decyzjach ma związane ręce.
– Rzeczywiście idzie trudno i po gruzie i wiele pieniędzy się marnuje trzeba to jasno powiedzieć, bo można było zrobić więcej, można było więcej uzyskać, to jednak mieszkańcy postawili na aktywne zarządzanie miasta i myślę, że tego nie żałują. Ludzie widzą ulicę Sucharskiego, Żółkiewskiego, Klasztorną, za chwilę Nawojowską, Młyńską, 29 Listopada. Ludzie widzą zmiany i to mi się podoba, że mieszkańcy to doceniają.

– Zaczyna Pan dzień od sprawdzenia jaka konferencja prasowa się odbyła na Pański temat i co, zdaniem opozycji, zrobił Pan źle? Bo zdaniem oponentów Pan wszystko do tej pory zrobił źle.
– No właśnie i to jest takie stanowisko, które pokazuje, że to nie jest konstruktywne. Na pewno większość mieszkańców Nowego Sącza patrzy konstruktywnie, nie jest nastawiona na to, żeby tylko burzyć i niszczyć i ja się do tej części zaliczam. Idziemy razem do przodu. Te osoby, które wszystko chcą zepsuć, to jest margines mieszkańców.

– Margines zwany większością w Radzie Miasta.
– Nie wierzę w to. Większość Rady Miasta to ludzie naprawdę oddani Nowemu Sączowi, którzy je kochają i patrzą pozytywnie. Gdyby nie byli terroryzowani to myślę, że po prostu mógłbym z nimi współpracować.

– Ale tu nie ma w co wierzyć albo nie wierzyć, tylko trzeba liczyć głosy. Pan jest raczej umysłem ścisłym i tu nie ma nic do tego wiara tylko matematyka, a konkretnie to liczenie do jedenastu.
– Tak, ale jak powiedziałem, to są często osoby przestraszone, sterroryzowane, które dostają smsy od parlamentarzystów przypominające im w jakiej partii są. Ale ja myślę, że pójdziemy dalej i dobro zwycięży. Tak zawsze się kończą dobre filmy i tak będzie w Nowym Sączu.

– Przywoływany tu Leszek Zezgda, powiedział również, że „prezydent został wybrany przez mieszkańców i tylko on może prowadzić politykę w mieście”. Pan też tak patrzy na prezydenturę, że to powinien być autorski program?
– Dokładnie tak uważam. Przedstawiłem pewien program, który realizuję. Rozliczę się oczywiście kiedyś ze wszystkich obietnic wyborczych. U mnie na biurku leży cały czas moja ulotka wyborcza z tezami programowymi. Dzięki niej przypominam sobie co obiecałem. Obiecałem pewne elementy, których zamierzam dotrzymać i dotrzymuję. Powiedziałem, że będzie basen nad Łubinką – jest basen nad Łubinką. Powiedziałem, że będziemy przyspieszać z remontami ulic i przyspieszamy.

– Mniej więcej teraz wypada połowa kadencji. Co z tej ulotki wyborczej Panu wychodzi, czego się jeszcze nie udało zrobić?
– Jeszcze nie udało się zrealizować tematów związanych ze zdrowiem, ale jest to w sposób naturalny spowodowane sytuacją, w której jesteśmy. Obiecywałem i oczywiście zamierzam jeszcze wdrożyć: rehabilitację dla mieszkańców Nowego Sącza, to jest element, który jest bardzo potrzebny w całym systemie ochrony zdrowia, który kuleje. Nie ma powszechnego dostępu do rehabilitacji wtedy, kiedy jest ona potrzebna. Terminy są bardzo długie. Obiecuję, że prędzej czy później miasto o to zadba.

– A w kolejnej kampanii Pan wyjdzie z tą starą ulotką sprzed pięciu lat i pan pokaże “zrobiłem wszystko”? A jak Pan to zrobi jeszcze przed czasem, to Pan powie, że może sobie teraz posiedzieć i odpocząć?
– Nie, oczywiście cały czas walczę o nowe inwestycje. Będziemy realizować punkt po punkcie. Obiecałem dwadzieścia pięć placów zabaw w Nowym Sączu i te dwadzieścia pięć placów w tej kadencji powstanie. Obiecałem rewitalizację Kocich Plant i zrewitalizujemy. Obiecałem inwestycję w infrastrukturę szkolną, robię to w SP 18, zrobię to w Zespole Szkół Ekonomicznych, robię to w Szkole Podstawowej nr 6, to się cały czas dzieje.

– A czego się Panu na pewno nie uda zrobić przez te pięć lat? Są takie punkty, o których pan już wie, że coś będzie niemożliwe?
– Na pewno będzie trudny temat południowego mostu, który całkowicie odkorkowałby ulicę Węgierską.

– A był na Pańskiej ulotce?
– Pisałem generalnie o tym, że będziemy usprawniać komunikację i oczywiście jednym z kluczowych elementów jest most południowy. Cieszę się, że razem z panem marszałkiem oraz z wójtami Chełmca i Podegrodzia podpisaliśmy porozumienie, ale protesty, które się tam pojawiły ze strony przedsiębiorców powodują, że pewnie to będzie się przedłużało. Wbicie pierwszej łopaty, to nie będzie przyszłoroczny termin. Niestety, to są takie rzeczy, które się może nie udadzą. Inna sprawa, że gdyby było wsparcie parlamentarzystów, można by było zrobić więcej. Mamy właściwie gotową obwodnicę wschodnią, wystarczy nacisnąć guzik i ją zrobić.

– Za dwa i pół roku kiedy pan wyciągnie tę swoją ulotkę, to konkurencja polityczna wyciągnie swoje argumenty i powie: No dobrze, ale nie udało się obniżyć prezydentowi cen wody”. Dziwnie to zabrzmi, ale w Nowym Sączu woda jest ciągle elementem zapalnym.
– Tak, nie mamy kontroli nad spółką Sądeckie Wodociągi. Nie ma Nowy Sącz ani jednego członka w radzie nadzorczej, nie ma wpływu na politykę zarządu. Ale myślę, że prędzej czy później ta spółka wróci pod skrzydła Nowego Sącza i wtedy rzeczywiście przyjrzymy się kosztom i polityce.

– Kiedy wróci, pan zna tę datę? Pan ma na myśli, że umożliwi to sądecki obszar metropolitalny, który ma powstać?
– Nie, broń Boże, to jest całkiem odrębny temat. Sądeckie Wodociągi w pewnym momencie wrócą pod nadzór miasta Nowego Sącza i wtedy zmienimy całkowicie politykę zarządzania tą spółką. Woda w Nowym Sączu jest za droga. Są tylko trzy powiatowe miasta, w których woda jest droższa niż w Nowym Sączu i żadne z tych miast nie leży w Małopolsce.

– Opozycja mówi, że to jest wina Ludomira Handzla.
– Jak to może być wina Ludomira Handzla, to nie Handzel sprzedał tą spółkę i nie Handzel ustala ceny wody. Niestety tak jest prowadzona ta spółka już od lat. Protestowałem przeciw temu już w 2014 r.

– Ale taki wniosek, że Pan odpowiada za cenę wody, płynie z niedawnej konferencji prasowej. Ogląda Pan te konferencje?
– Nie oglądam, ale widać, że to są naprawdę nawet zabawne teksty, bo całkowicie oderwane od rzeczywistości. Dlatego się uśmiecham, bo jestem spokojny. Mieszkańcy doskonale wiedzą, że prezydent nie ma wpływu na to co się dzieje w Sądeckich Wodociągach, ani też nie ustalał cen, ani nie sprzedał Wodociągów.

– Dwa i pół roku do końca kadencji, zostaje Panu na uporządkowanie sprawy wysypiska śmieci. W studiu RTK padł kiedyś taki pomysł, iż w związku z tym, że wysypisko jest już po terminie użytkowania, jest przepełnione i dzieją się tam różne historie, o których ostatnio było głośno, najprościej by było wybudować międzygminną spalarnię śmieci. Popiera Pan takie rozwiązanie?
– Oczywiście. Rozmowy na ten temat się toczą, w Nowym Sączu byłaby potężna możliwość odbierania ciepła z takiej spalarni co też jest bardzo ważne. Są pomysły zasilania na przykład basenów ciepłem z takiej spalarni i to jest ekologiczne rozwiązanie. Oczywiście mieszkańcy muszą akceptować ten plan, muszą być dobrze poinformowani jakie są plusy i minusy całego przedsięwzięcia.

– Ale jest taki plan? Pan chce wybudować spalarnię?
– Jeżeli tylko będzie taka możliwość. Analizy studyjne i rozmowy toczą się. Wiem, że Gorlice są już dużo dalej zaawansowane w tych pracach, ale jak najbardziej jest to jedno z rozwiązań. Natomiast nie zgodzę się co do uporządkowania sprawy wysypiska. Wysypisko jest wysypiskiem, są na nim śmieci.

– Ale ostatnio było dużo niezdrowych emocji związanych z wysypiskiem.
– Wysypisko to jest chłopiec do bicia. Można by było za chwilę mówić, że część autobusów w Nowym Sączu też jest podrapanych czy ma niewygodne fotele. Rzeczywiście pewnie tak jest w niektórych momentach.

– Część autobusów mogła jeszcze całkiem niedawno zniknąć z ulic Nowego Sącza.
– Tak, bo wiemy jak niekonstruktywnie zachowywali się radni. Także tutaj to jest już tylko polityka. Panie redaktorze, mieszkańcy Nowego Sącza – jestem o tym głęboko przekonany – wiedzą jaka jest prawda.

– Tylko polityka czy aż polityka, bo na to, jak zostanie Pan oceniony na koniec kadencji polityka będzie miała wpływ.
– Niestety polityka, może tak bym powiedział, bo miasto to jest kwestia bardziej gospodarowania, administrowania, zarządzania i rozwoju. Tutaj nie powinna polityka wkraczać. Niestety część osób przenosi nam spory z Warszawy do Nowego Sącza, próbuje robić to samo co robią w Warszawie. Na to mojej zgody nie ma. Mamy tu budować wspólnotę. Podnosić jakość życia. To jest kwestia jakie mamy drogi, czy mamy doświetlone przejścia dla pieszych, czy mamy basen, czy wybudujemy lodowisko, czy nasze szkoły będą wyremontowane. I to jest zadanie prezydenta oraz miasta. Realizujemy program wyborczy, który wybrali mieszkańcy i tak się ma dziać. Tutaj nie ma miejsca na politykowanie, to ma być dobre miejsce do życia i atrakcyjne dla tych, którzy tutaj przyjeżdżają. Taki jest mój cel.

– Na tej ulotce sprzed dwóch i pół roku, tej która leży na pana biurku, jest wpisany stadion Sandecji?
– Tak, jest wpisany.

– Wystarczy na jego wybudowanie dwa i pół roku?
– Myślę, że tak. Oczywiście wszyscy, którzy znają troszeczkę zamówienia publiczne wiedzą jak to się odbywa. Zamówienie jest intratne, bo to jest 50 mln zł. 30 kwietnia mija drugi termin składania ofert (rozmowa miała miejsce 23 kwietnia – przy red.). W pierwszym KIO unieważniło całe postępowanie. Dwaj kandydaci – jak się okazało – złożyli oferty, które zostały przez KIO podważone. Mam nadzieję, że tym razem się tak nie stanie i będziemy mogli w maju wbić łopatę na terenie budowy.

– A kibice byli przeświadczeni, że to jest wina prezydenta, przyszli pod ratusz demonstrować i powiedzieli, a chyba nawet napisali „Obiecałeś nam stadion”.
– Obiecałem i słowa dotrzymam, ale to nie są wszyscy kibice, to trzydzieści osób które tam się pojawiło. Przypominam, były takie miecze Sandecji, gdzie było prawie 10 tys. kibiców. Ja buduję ten stadion dla Nowego Sącza, a nie dla trzydziestu osób.

– Gdyby 10 tys. osób zawsze przychodziło na mecze Sandecji, to planowany stadion się okaże za mały.
– Docelowo chciałbym żeby miał 8200 miejsc, bo wtedy spełnia te najwyższe wymogi gry nawet w pucharach, umożliwia międzynarodowe rozgrywki i dobrze by było, żeby w Nowym Sączu była taka arena. Na razie postarajmy się zapełnić te 5200 miejsc, które są w specyfikacji. Cieszę się teraz z dobrej passy klubu i to co powiedziałem, kiedy była w dołku na początku tego sezonu „Prawdziwy kibic kibicuje także wtedy, kiedy drużyna przegrywa”.

– A ci, którzy przyszli demonstrować to nie byli prawdziwi kibice? Pan zawsze mówił, że jest kibicem Sandecji. Rozmawiał Pan z tymi, którzy mówili: „Miało być szybciej, my chcemy szybciej”?
– To jest trochę podejście małego dziecka, że ja chcę tego loda tu i teraz. Ja muszę także dbać o pieniądze publiczne wszystkich mieszkańców Nowego Sącza i nie kupię tego loda za wszelką cenę, tylko w rozsądnej cenie.

– Wiąże Pan nadzieje z nadchodzącą perspektywą finansową, z unijnym funduszem odbudowy?
– To co w tej chwili jest procedowane w Warszawie, a to co mają dostać obszary funkcjonalne to są dwie odrębne sprawy. Z tego co rozmawiałem z panem marszałkiem Kozłowskim, alokacja ma być między 8-20 procent dla regionalnych struktur czyli to będzie w perspektywie siedmiu lat około 180 mln euro. Zakładam, że około 20 mln dostanie z tego nasz obszar, czyli to będzie niebagatelna kwota 100 mln złotych jednak rozłożona na cały ten okres finansowania. Możemy wtedy wpisać w strategię wydatkowanie tych środków. Mam nadzieję, że – kolokwialnie mówiąc – załatwimy chociaż jeden, dwa ważne tematy dla całego regionu i dla mnie tutaj na pierwszym miejscu jest kwestia zlikwidowania źródeł ciepła typu węglowego i całkowite przejście albo na gaz, pompy ciepła albo na fotowoltaikę czyli na wykorzystanie innych źródeł niż węgiel i paliwo stałe. Mam nadzieję, że to moje stanowisko przekona również pozostałych włodarzy z regionu, bo oczywiście cały czas dyskutujemy. Jest także kwestia gospodarki śmieciowej, jest kwestia transportu.

– A wspólna spalarnia?
– Jest to też jeden z tematów, jak najbardziej jestem tutaj otwarty, aczkolwiek uważam, że podstawowym problemem będzie likwidacja pieców. Przypominam, że na koniec przyszłego roku wchodzi w życie przepis o likwidacji kotłów pozaklasowych pierwszego i drugiego stopnia. Czyli tak naprawdę wiele z tych kotłów, które dzisiaj funkcjonują, ogrzewają domy będą musiały być zlikwidowanych. I wtedy trzeba dać jakąś propozycję wsparcia dla tych osób, które będą musiały przejść na gaz, przyłączyć się do MPEC, ewentualnie użyć jakiś innych środków. Ja w tej chwili chcę uruchomić program sądecki, na najbliższej sesji Rady Miasta ten program będzie uruchomiony, to jest 5 tysięcy złotych za trwałą likwidację pieca węglowego.

– A słyszał Pan taką opinię, że nawet gdyby w Nowym Sączu wymienić wszystkie piece, to powietrze i tak się nie poprawi, bo jesteśmy tak zlokalizowani, że sąsiedzi nas podtruwają.
– Dlatego właśnie o tym mówię w ramach obszaru funkcjonalnego. Dlatego, żeby te 100 mln złotych przeznaczyć na likwidację starych pieców we wszystkich gminach to dotyczy zarówno Chełmca, Korzennej, Kamionki Wielkiej, Starego Sącza, ale też całej Doliny Popradu do Muszyny włącznie. W związku z tym załatwiamy wtedy jeden duży problem naszego regionu. A jest nim zła jakość powietrza, bo tak naprawdę 60-70 procent zanieczyszczenia to są właśnie te pozaklasowe kotły.

– Powiedział Pan o tej perspektywie finansowej, że to pieniądze na najbliższe siedem lat. Do końca tej i następnej kadencji samorządowej zostało właśnie siedem i pół roku. To byłyby dobre lata dla samorządów, między innymi sądeckiego, gdyby tych pieniędzy trafiło do nas tyle, ile Pan wyliczył.
– To nie są duże środki, od razu chcę powiedzieć, że środki będą prawdopodobnie mniejsze niż w poprzedniej perspektywie finansowej. Tak to zostało skonstruowane, Małopolska prawdopodobnie otrzyma tych środków mniej. Wiem, że pan marszałek walczy o zwiększenie tych środków dla Małopolski.

– Dla Nowego Sącza również?
– Mam nadzieję, że tak. To jest oczywiście obszar funkcjonalny, który jest bardzo ważny na mapie całej Małopolski. Mamy tylko cztery miasta prezydenckie w województwie, między innymi Nowy Sącz.

– Jak by Pan określi swoje obecne relacje z marszałkiem Witoldem Kozłowskim?
– Znam pana marszałka – dokładnie ostatnio liczyłem – 24, a niedługo będzie 25 lat. Współpracowaliśmy wtedy jeszcze w ramach Akcji Wyborczej Solidarność, działaliśmy wspólnie więc znamy się bardzo długo. Wiadomo, że pan marszałek jest bardziej nastawiony na działania polityczne, ja jestem samorządowcem i chcę działać dla społeczności lokalnej.

– Słowo „polityka” padło już dzisiaj kilka razy.
– No tak, to jest polityka, natomiast ja nie chcę w polityce dłużej uczestniczyć. Skupiam się na Nowym Sączu, pracy dla mieszkańców i dla tych, którzy chcieliby tutaj przyjechać.

– A szkolne stołówki co mają wspólnego z polityką. Catering może być sprawą polityczną?
– Oczywiście z wszystkiego można zrobić politykę, natomiast jest to bez sensu.

– Jedna z ostatnich konferencji prasowych opozycji poświęcona temu, że Pan chce zlikwidować kuchnie w internatach i to nie jest dobre rozwiązanie.
– Dokładnie zostało powiedziane, że chcę „zlikwidować szkoły w internatach”. Wiem, że parę osób się tam dobrze uśmiało.

– To był lapsus, ale chodziło o to, że Pan chce zlikwidować kuchnie funkcjonujące w internatach i przy szkołach. Catering zewnętrzny to jest lepsze rozwiązanie?
– Zdecydowanie tak. Przede wszystkim każdy sądeczanin, który wysyła dziecko do Krakowa, Katowic czy Warszawy nie ma zapewnionego miejsca za 60 zł z opieką nad tym dzieckiem, z pościelą, z ogrzewaniem, ciepłą wodą. Dodatkowo jeszcze kilkaset złotych dopłacamy do każdego dziecka, które do nas przyjeżdża do szkoły, właśnie z powodu utrzymania takiej kuchni.

– Chciałoby się powiedzieć, że to nie nasze dzieci, a musimy za nie płacić, tak?
– Może nie tak, ale zatrzymajmy tą adekwatność. Jeżeli my wysyłamy dziecko do innych miast po naukę, a tak się zdarza bardzo często, wtedy musimy za to płacić. Nie ma obiadu za darmo, tak? Dlaczego mieszkańcy Nowego Sącza mają płacić za utrzymanie dzieci z innych miejscowości?

– A jak dzieci sądeckie jadą do Krakowa czy gdzie indziej pobierać naukę, to kto za to płaci?
– Zwykle rodzice.

– To dlaczego Nowy Sącz jest w takiej nieuprzywilejowanej sytuacji w tej sprawie?
– Niestety, tak było i teraz staramy się to normalizować. Jak powiedziałem, nie ma obiadu za darmo. Jeżeli świadczymy jakąś usługę to ona kosztuje i trzeba być na to przygotowanym. Jeżeli się jedzie na studia do Krakowa to wszyscy wiemy, że to są poważne koszty. Jeżeli chcemy wysłać dziecko z Limanowej do Nowego Sącza do szkoły to też są koszty.

Wykorzystano fragmenty rozmowy z Regionalnej Telewizji Kablowej.

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama