Couchsurfing, czyli tani sposób na zwiedzanie świata

Couchsurfing, czyli tani sposób na zwiedzanie świata

Podróżowanie jest dla mnie sposobem na życie – mówi 34-letni Kamil Dudkowski z Nowego Sącza. Przedsiębiorca, programista, informatyk ma za sobą podróże do 80 krajów na całym świecie. Zazwyczaj zabiera ze sobą namiot i śpi pod gołym niebem. Czasem korzysta z hosteli, a od czasu do czasu z portalu internetowego couchsurfing.org. Ten ostatni model podróżowania jest coraz bardziej popularny. Korzystają z niego podróżnicy w ponad 150 tys. miejsc na całym świecie. Zrzesza w sumie ponad 11 milionów osób. 

Portal został założony na przełomie 2002 i 2003 roku przez Amerykanina Casey’a Fenton’a. Pozwala znaleźć darmowe zakwaterowanie w wielu zakątkach globu. Osoba zarejestrowana na stronie, oferuje bezpłatny nocleg we własnym domu czy mieszkaniu. Korzystający z gościny, wystawia później gospodarzowi stosowną opinię. Ten system weryfikacji pozwala czuć się bezpiecznie.

Rumuńskie bakłażany

Kamil Dudkowski po raz pierwszy skorzystał z darmowej kanapy w Rumuni w 2007 roku. To był przystanek w podróży po Bałkanach. Towarzyszyła mu koleżanka. Po drodze para znajomych postanowiła zatrzymać się w mieście Kluż-Napoka, jednym z największych rumuńskich miast.

            – Chciałem zobaczyć to miasto, bo jest ładne i ma bogate dziedzictwo historyczne. W sprawie noclegu napisałem do kilku osób. Przyjął nas ostatecznie chłopak imieniem Răzvan, który mieszkał z mamą. Nie tylko zaoferował nam darmowe spanie u siebie, ale też zaproponował oprowadzenie po mieście.  Jego mama przygotowała dla nas typową kolację rumuńską. To była pasta z bakłażanem. Jak się później okazało, potrawy z bakłażanem są dość powszechne w Rumunii. Gdziekolwiek nie byliśmy, wszyscy nam go przyrządzali, albo w formie pasty, bądź pieczonej czy smażonej – opowiada Kamil Dudkowski.

Kultura poznawana od środka

            Couchsurfing skupia ludzi otwartych, tolerancyjnych, ciekawych świata i przede wszystkim bardzo gościnnych. Im mniejsza miejscowość, tym większy entuzjazm oferujących nocleg. Wykazują się dużą inicjatywą. Każdy z nich chce pomóc, mimo że czasem ta pomoc wydaje się zbędna.

            – Host czyli osoba, która przyjmie cię na nocleg, pokaże ci miejsca, których próżno szukać w przewodnikach. Na przykład jakieś podziemne miasta, tunele, czy bardziej praktycznie: najlepsze targi, gdzie można kupić lokalną, zdrową żywność. Zabierze do sprawdzonych restauracji lub doradzi, gdzie tanio i dobrze zjeść – wyjaśnia podróżnik. – Dzięki temu mamy szansę poznać od środka kulturę danego kraju, zwyczaje, codzienny tryb życia tych osób.

Tak było między innymi podczas podróży po Wielkiej Brytanii. Sądeczanin został ugoszczony przez angielskiego stewarda, który pracował na lotnisku w Heathrow.  Gospodarz bardzo dobrze znał język polski, więc komunikacja była jeszcze bardziej przyjazna.

– Mieszał blisko Stonehenge, które chciałem zobaczyć. To jedna z najsłynniejszych europejskich budowli pochodząca z epok neolitu i brązu. Host zadeklarował, że mnie tam zawiezie przed pracą i tak też zrobił – wspomina.

Mieszkanie do dyspozycji

            Na mapie podróży sądeczanina znalazł się też między innymi Izrael. Kraj zwiedzał z dwoma kolegami. Na nocleg przyjęła ich dziewczyna.

            – Byłem lekko zdziwiony, że przygarnęła do domu trzech facetów.  Świetnie się jednak zgraliśmy.  Rozmawialiśmy do samego rana. Była niezwykle inteligentna. Potrzebowaliśmy czasem dużo czasu, aby przyswoić to, co do nas mówiła – dodaje

Innym razem skorzystał z darmowego noclegu w stolicy Węgier, Budapeszcie. Co ciekawe dziewczyna, która go zaprosiła, zostawiła mu mieszkania do swobodnego użytku na dwa dni. Miała w tym czasie zaplanowany wyjazd na narty z rodziną na Słowację. Nie było dla niej problemem pozostawienie swojego dobytku całkiem obcej osobie. Przed przekazaniem kluczy, postanowiła swojego przybysza nakarmić.

            – W kuchni nie miała praktycznie nic, jedynie puszkę kukurydzy, makaron i ketchup. I wszystko to połączyła i dala mi do zjedzenia. Nie ważne, że średnio to razem pasowało, ale liczył się gest – opowiada z uśmiechem podróżnik.

Kanapa i czas

Ta niezwykła otwartość i ufność do drugiego człowieka działa też w drugą stronę. Kamil Dudkowski zaprasza couchsurferów do swojego sądeckiego mieszkania. Nie tylko oferuje swoją kanapę, ale też swój czas. Jednymi z gości, którzy zawitali do Nowego Sącza, byli Litwini. To był ojciec i syn.

– Poszliśmy razem na kręgle i pizzę. Co ciekawe, z ojcem rozmawiałem po polsku, natomiast z jego synem po angielsku, między sobą komunikowali się po litewsku. Przed wyjazdem zostawili mi mnóstwo prezentów: luksusową szynkę, wódkę litewską oraz słodycze. Koszt prezentów zapewne był podobny do kosztów noclegu w hotelu a wybrali skromną kanapę u mnie. Podarunki między couchsurferami są dość powszechne, ale raczej są symboliczne. Są to na przykład pocztówki z rodzinnego miasta czy breloki.

Jak podkreśla globtroter, największą korzyścią z takich wyjazdów jest nauka języków. Sam może pochwalić się znajomością ponad dziesięciu. Biegle mówi po angielsku, słowacku i esperancku. Potrafi porozumiewać się też między innymi w języku rosyjskim, ukraińskim niemieckim czy holenderskim. I cały czas uczy się kolejnych, choćby podczas jazdy autostopem czy spotkań z couchsurferami.

– Wystarczy miesiąc w danym kraju, aby przyswoić sobie podstawy języka. Tym bardziej, że w wielu miejscach na ziemi ludzie nie mówią po angielsku, więc warto znać choć trochę słów, żeby się porozumieć na co dzień – zaznacza. – Komunikacja w tym samym języku bardziej zbliża ludzi. To klucz do serca człowieka. Traktuje się taką osobę jako bardziej swoją. I jest się wobec niej bardziej otwartym i szczerym.

Malezja – perełka kreatywności

Kamil Dudkowski zwiedził już 80 krajów. Najkrócej w jednym miejscu był jeden dzień, najdłużej osiem miesięcy. Największe wrażenie zrobiła na nim Malezja. Spędził tam ze swoją partnerką i córką pół roku. Jak twierdzi, to najlepsze miejsce do życia. Zarobki są podobne jak w Polsce, ale ceny są o połowę niższe, na przykład transportu czy wynajmu mieszkania.

– Za czteropokojowy apartament, 72 metry kw. powierzchni z siłownią i basenem, płaciłem 1200 złotych miesięczne. W Malezji niskie są również koszty ubezpieczenia zdrowotnego, jak również leczenia szpitalnego. Szpital wyglądał jak hotel pięciogwiazdkowy. Czysto, schludnie, pięć posiłków dziennie. Dwa tygodnie pobytu kosztowały 2800 złotych. Oczywiście firma ubezpieczeniowa wszystko to później zwróciła. Tymczasem dzień pobytu w polskich szpitalu to 700 złotych. I to jest cena tylko za łóżko – tłumaczy.

Jak dodaje, Malezja to kraj, gdzie mieszka się na luzie. Przestępczość prawie w ogóle nie występuje. Nie ma też ograniczeń w byciu przedsiębiorczym i kreatywnym.

            – Jeśli chcesz smażyć naleśniki na sprzedaż, wychodzisz na ulicę i to robisz. Jak ludziom smakują, stajesz się milionerem. Klienci cię weryfikują, nie sanepid. To układ między tobą a innymi ludźmi. Pełna wolność. Gospodarka nie jest skrępowana. Tu wszystko jest prywatne, szkoły, szpitale. Dlatego usługi są na wysokim poziomie. To pokazuje, że jednostka potrafi lepiej zadbać o samego siebie niż kolektyw – komentuje.

Zarobić, żeby wydać

            Skąd na te podróże bierze pieniądze? Przede wszystkim pracuje zdalnie. Ale nie tylko. Korzysta z różnych ofert pracy w bogatych krajach z nadwyżką kapitału, później wydaje zarobione pieniądze tam, gdzie koszty życia są niższe.

– Dla przykładu przez pół roku pracowałem w Anglii. Niemal od rana do wieczora, 70-80 godzin tygodniowo, bez urlopów i rozrywek. I w ten sposób miałem na dalsze podróże.

Dwa tygodnie pracy w Anglii tak naprawdę wystarczą, aby w Indiach żyć z zarobionych pieniędzy przez wiele miesięcy – wyjaśnia.

Kamil Dudkowski przyznaje, że jest uzależniony od podróżowania. Jak podkreśla, to pole do zdobywania bezcennych i niezapomnianych doświadczeń.

– Każdego człowieka traktuję jak nauczyciela. Spotkanie z drugim człowiekiem rozwija, poszerza horyzonty. Życie jest wtedy bogatsze. Każde kultury mają swoją odmienne poglądy, wizje świata. Można dzięki temu obalić wiele panujących stereotypów.  Podróżowanie nie jest dla mnie alternatywą, ale raczej sposobem na życie – podsumowuje.

 

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama