Chcemy dać Wam radość

Chcemy dać Wam radość

Rozmowa z Damianem Chmielem – pomocnikiem Sandecji

– Wadowice dla kibica piłkarskiego to przede wszystkim trzy skojarzenia: Jan Paweł II, Skawa (zarówno klub, jak i zakłady cukiernicze) i Damian Chmiel. Z perspektywy czasu możesz ze spokojem przyznać, że dumnie reprezentowałeś miasto, w którym się urodziłeś, bowiem jesteś pamiętany ze świetnych występów w przeszłości.

– Wadowice są miejscem szczególnym nie tylko dla mnie, ale również dla większości ludzi w Polsce, głównie ze względu na osobę Jana Pawła II. Mnie w Wadowicach dane było się urodzić, ale z perspektywy sportowej nie miałem żadnego epizodu, jeśli chodzi o tę miejscowość. Mam jednak nadzieje, że ludzie będą mnie długo kojarzyć, ponieważ pochodzę z tamtych rejonów. Oczywiście jestem dumny, że urodziłem się w świętym miejscu, a do tego fajnie później w CV pochwalić się tym faktem. Dużo zmieniło się w tym mieście na plus, głównie dzięki osobie papieża. Teraz jest ono fajnym miejscem do zwiedzania, również dla turystów spoza naszego kraju, na przykład z Włoch.

– Do najgorszych zaliczyć nie możesz też ostatniej jesieni; w swojej pierwszej połówce sezonu stałeś się jednym z najważniejszych ogniw zespołu, o czym niech świadczą cztery bramki i kilka ważnych asyst na Twoim koncie – zapewne nie masz powodów do narzekania?

– Oczywiście, że nie, ale zawsze chciałoby się nieco więcej, bo po to się gra, żeby w każdym meczu było równie dobrze. Wiadomo, liczby są liczbami i fajnie jest, kiedy zdobywa się gole i asystuje, co jest powodem do podwójnej radości, nie tylko mojej, ale też całej drużyny, bo przynosi się jej dobre wyniki. Z mojej perspektywy, była to najlepsza runda, odkąd odszedłem z Podbeskidzia Bielsko Biała. Zresztą poprzedniego sezonu do udanych zaliczyć nie mogłem z powodu kontuzji, ale dobrze, że wszystko wróciło do normy i zdrowie dopisuje. Jeśli to będzie się utrzymywało, to można liczyć na kolejne dobre występy, a swoją pracę wykonuję tak dobrze, jak pozwalają na to możliwości. Cała drużyna może zaliczyć rundę do udanych, w końcu zajmujemy drugie miejsce w tabeli. Nie patrzmy jednak wstecz, jesień minęła, teraz wszystko zaczyna się od nowa, chcemy udowodnić, że wynik sprzed miesięcy nie jest dziełem przypadku. Mamy swój styl, więc myślę, że będzie dobrze.

– Ciężko ukryć fakt, że każde z Twoich trafień w ostatnich miesiącach było niezwykle przedniej urody – które z nich najmilej będziesz wspominał w przyszłości?

– Każda z nich cieszy, bo były one ważne, ale nie podchodzę do tej sprawy jakoś szczególnie, jeśli chodzi o to, która jest najładniejsza. Każda z tych bramek była zupełnie inna. Wydaje mi się, że ciekawie wyglądała bramka z Wigrami Suwałki strzelona z półwoleja, bardzo fajnie wtedy siadła piłka. Mam nadzieję, że takich będzie więcej, ale na pewno potrzeba do tego dużo ciężkiej pracy, bo później w zasadzie efekty przychodzą same. W całej przygodzie z piłką też udało mi się ładnie strzelać i na pewno nie zapomnę tej zdobytej z Wisłą Kraków (strzelona w barwach Podbeskidzia Bielsko-Biała w 11 sekundzie meczu z 2014 r. – przyp. red.).

– Sandecja jest klubem rekordzistów, zarówno Ty, jak i Mateusz Klichowicz możecie pochwalić się nie lada osiągnięciem, myślę tutaj o najszybciej zdobytych bramkach w historii w spotkaniach dwóch najwyższych klas rozgrywkowych w Polsce – Ty w ekstraklasie, on w I lidzie. Zapewne w szatni możecie się teraz trochę licytować między sobą, jeśli chodzi o tę kwestię.

– Tak właśnie jest, żartowaliśmy z Mateuszem, że tak się akurat udało. To ciekawy przypadek, ale za czasów gry w Bielsku-Białej też miałem rekordzistę w szatni, myślę tu o Fabianie Paweli, którego wyczyn później pobiłem. Rezultat Mateusza będzie jednak ciężko przeskoczyć komukolwiek w pierwszej licze, bo trudno strzelić gola w 16 sekundzie. Mnie akurat zajęło to 5 sekund mniej w ekstraklasie, ale takie rzeczy zdarzają się niezwykle rzadko. Na pewno duma może rozpierać i takie chwile zostają na długo w pamięci. Pozostaje się tylko cieszyć, że w klubach, w których grałem, lub gram, takie sytuacje trafiają się mnie i kolegom.

– Lada moment drużyny grające w Fortuna 1 Lidze powrócą na boiska. Przed Wami trzynaście niezwykle trudnych spotkań – w którym miejscu widzisz Sandecję pod koniec sezonu?

– Ciężko ocenić zespół pod kątem okresu przygotowawczego, bo sezon, a właśnie te tygodnie to zupełnie inne dwie sprawy. Wiadomo, że z przygotowań można coś wyciągnąć, ponieważ mecze kontrolne z różnymi przeciwnikami, bez względu jaki poziom rozgrywek prezentują, są dobrym materiałem do wyciągnięcia wniosków przez trenera. Głównie sprawdzane jest ustawienie i gra zawodników na różnych pozycjach i przy różnych strategiach. Jako ekipa, przynajmniej tak sądzę, uważamy, że robimy swoje i chcemy grać w takim stylu, jaki lubimy. Jeśli będziemy realizować zadania postawione nam na każde spotkanie, to możliwe, że uda się zająć dobrą pozycję. Trzeba na pewno pamiętać, że wyniki i to jak wyglądają zawodnicy w sparingach ma jakieś znaczenie, ale najważniejsze jest to, by dobrze przygotować się do rundy. Później liga zweryfikuje wyniki naszej pracy. Jak wspomniałeś, tych trzynaście spotkań będzie ciężkich, ponieważ runda wiosenna z zasady zawsze jest ciężkim okresem, każdy zaczyna walkę o swoje cele, jedna część o utrzymanie, druga o awans. Trzeba będzie powalczyć, ale zobaczymy, jak te nasze spotkania się ułożą. Piłka nożna ma w sobie trochę z psychologii, bo we wszystkim znaczenie ma to, co dzieje się w głowach. Jeśli dobrze nastawimy się na najbliższe miesiące, to będzie ok, jak miało to miejsce jesienią.

– W szatni Sandecji w styczniu pojawiło się dwóch nowych zawodników z zewnątrz – Dominik Kun i Michał Szaflarski. Jak z Twojej perspektywy wygląda proces ich wejścia do zespołu?

– Przychodząc do nowego klubu zawsze staje się przed wielką niewiadomą, ponieważ to dopiero gra na boisku weryfikuje każdego zawodnika. Jeden może zaaklimatyzować się szybciej, drugi wolniej. Na razie ciężko to wszystko ocenić, ponieważ obaj są zbyt krótko, ale wydaje się, że wszystko idzie w dobrą stronę. Przez kibiców bardziej kojarzony może być Dominik, w końcu w przeszłości zaliczył występy w Ekstraklasie, ale sam jeszcze nie znam go wystarczająco dobrze. Michał jest chłopakiem niemal tutejszym, pochodzi z Szaflar. Jest z młodego pokolenia i na pewno dopiero uczy się wszystkiego, wchodzi w dorosłą piłkę, a przed nim jest sporo grania. Jest pozytywną osobą i myślę, że coś da tej drużynie.

– Chciałbyś coś obiecać sympatykom Sandecji przed rundą wiosenną?

– Ciężko obiecywać, bo kończy się to różnie. Chciałbym jednak przekazać kibicom, żeby przychodzili na nasze mecze, bo bez nich nie ma tej szczególnej atrakcyjności i atmosfery. Fan pojawia się na trybunach po to, żeby obejrzeć dobre widowisko – my postaramy się dać mu trochę radości, strzelać dużo bramek i mało ich tracić. Fajnie, jeśli sympatycy będą nam pomagać w trudniejszych momentach, bo zapewne takie będą, choć będziemy chcieli je szybko przezwyciężyć. Niech kolejna runda będzie tak samo dobra, jak jesienna.

Pobierz specjalne wydanie DTS Sandecja:

Fot. Jarosław Para

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama