Burza pod koniec sesji. Ostra wymiana zdań i przerwanie obrad

Burza pod koniec sesji. Ostra wymiana zdań i przerwanie obrad

21:54: Przecież nie strzelamy – powiedział wiceprzewodniczący Rady Miasta Artur Czernecki. – Gdyby miał pan broń, pewnie by pan do mnie strzelił – wypalił Krzysztof Krawczyk z Koalicji Nowosądeckiej. 

Podczas wczorajszej sesji Rady Miasta przerw nie brakowało. W ich trakcie za zamkniętymi drzwiami toczyły się rozmowy na temat wniosków, ustalane były składy poszczególnych komisji. Dzięki temu same obrady odbywały się sprawnie, a radni decydowali jednomyślnie. Dodatkowym ułatwieniem były urządzenia do głosowania, dzięki którym rajcy nie musieli już podnosić rąk, a głosy liczone i przedstawiane na ekranie były błyskawicznie. Zebranie jednak nieustannie przedłużało się, poprzez 5-cio, czy 15-minutowe przerwy. Zdarzały się i takie 30-minutowe. Najdłuższa ogłoszona została jednak około 22:10 i potrwa… niemal tydzień. Poprzedziła ją niekończąca się dyskusja radnych, w której padło wiele mocnych słów. 

Choć zrealizowano dziś prawie wszystkie przewidziane punkty zebrania i ustalono składy wszystkich komisji, które miały być powołane, to sesję przerwano do 4 grudnia do godziny 16.

Powodem było poruszenie, które wywołał wniosek przedstawiony przez kluby PiS i ,,Wybieram Nowy Sącz” Krzysztofa Głuca.

Wszystko rozpoczęło się od złożenia przez Barbarę Jurowicz wniosku dotyczącego informacji prezydenta miasta na temat dokonywania wypowiedzeń stosunku pracy od 23 listopada w Urzędzie Miasta. To było niczym kij włożony w mrowisko.

Leszek Zegzda stwierdził, że popiera wniosek radnej, ale obawia się, że będzie on ,,pusty”, gdyż nie ma osoby, która mogłaby udzielić odpowiedzi na pytania.

Głos zabrała radna Jurowicz podkreślając, że jeden z punktów statutu mówi, iż podczas sesji Rady Miasta obowiązkiem prezydenta lub osoby wyznaczonej przez niego jest być fizycznie na sali.

– Wygląda na to, że państwo od początku chcieli złożyć taki wniosek, więc niezrozumiałym jest, że został zgłoszony na końcu sesji – ripostował mecenas Prostko z Koalicji Nowosądeckiej. Po czym dodał, że jest to zwykła złośliwość, iż wniosek został zgłoszony, po wyjściu wiceprezydenta Bochenka, który od początku obrad przebywał na sali, a opuścił ją tuż przed ostatnim punktem spotkania.

Barbara Jurowicz skwitowała: ,,radni maja prawo wystąpić w każdej chwili z wnioskiem formalnym, niezależnie czy jest 17., czy 3. w nocy…”. Zaproponowała również poczekanie na powrót wiceprezydenta na salę obrad.

 Pan wiceprezydent był obecny podczas całej sesji, nie szedłbym w takie słowa jak złośliwość, bylem pewien, że jest obecny nadal – tłumaczył Krzysztof Głuc z klubu Wybieram Nowy Sącz.

Wiceprzewodniczący Rady Miasta Artur Czernecki zwracał z kolei uwagę, iż rajcy mogą potrzebować w niektórych przypadkach skorzystania z merytorycznych informacji, które są na bieżąco przetwarzane przez prezydenta.

Złośliwością było wobec zebranych zwolnienie wczoraj długoletniego pracownika Biura Rady. Przez to dzisiaj nasze obrady musiały tak długo trwać, bo jeden pracownik nie jest w stanie przygotować tego, co potrzebują radni w 23 osobach – skwitował.

– Nie będę oceniał działań pana prezydenta. Nasuwa mi się wniosek, iż coś jest na rzeczy, że odwołał przywołaną wcześniej panią – mówił zaś Krzysztof Ziaja z Koalicji Nowosądeckiej. – Gdyby dobrze pracowała, to miałaby w swoich zasobach personalnych osoby, które potrafiłyby skutecznie ją zastąpić, bo losowe sytuacje się zdarzają.

Michał Kądziołka zaznaczał, iż jest w radzie już drugą kadencję. Kiedy po raz pierwszy zasiadał w sali obrad, wielokrotnie korzystał z rad i sugestii kierownik Anny Tokarz.

– Była chodzącą encyklopedią Urzędu i Rady Miasta. Pracowała przy wielu kadencjach Rady, z różnymi osobami, które były z wielu opcji politycznych. My teraz stajemy przed bardzo ważnym momentem. Rozumiem, że każdy włodarz, który przejmuje władzę w mieście po gruntownej analizie, podkreślam – gruntownej analizie, a nie pod wpływem chwili, w ramach jakiś czystek, bo ktoś się znał, czy współpracował z byłym prezydentem, zwalania pracowników (…). Nie pozwolono nam się z nią pożegnać, nie mogliśmy powiedzieć zwykłego ,,dziękuję”, za to co dla nas wszystkich tutaj zrobiła – mówił radny.

Kądziołka apelował do prezydentów, aby każdą swoją decyzję dokładnie przeanalizowali, bo mają na to czas.

Krzysztof Krawczyk posumował, że radni PiS i klubu Wybieram Nowy Sącz zamienili koniec sesji w cyrk, bo zabrakło tylko jednej osoby i nie ,,mogli poradzić sobie z tym wszystkim”. Znów zaczęła się pyskówka radnych, która przedłużała o kolejne minuty obrady sesji.

Kto do kogo strzela? 

Krzysztof Krawczyk podkreślał, że miała być współpraca i rozmowa. – Przecież rozmawiamy – skwitował Kądziołka. Na to wszystko odezwał się Artur Czernecki – przecież nie strzelamy.

– Gdyby miał pan broń, to pewnie by pan do mnie strzelił – wypalił Krawczyk.

Na te słowa interweniowała przewodnicząca Rady Miasta Iwona Mularczyk i stanowczo stwierdziła, że nie powinny one paść.

– To, że radni mogą  pytać, to nie znaczy, że my wprowadzamy jakąkolwiek sytuację konfliktową. Posiedzenie Rady, to także trudne pytania. Takich pytań padnie jeszcze bardzo wiele. I nie traktujmy siebie tak, że będziemy dobrze współpracować tylko wtedy, kiedy nie będziemy zabierać głosu, bo tutaj nie chodzi o atak na kogokolwiek. Chodzi o to, że każdy z z nas wybrany w tych wyborach ma prawo  uzyskać informację, o którą prosi. Jako przewodnicząca Rady Miasta z mediów dowiedziałam się o zwolnieniu pracownika obsługi Rady. Organizacja pracy dzisiaj była zdecydowanie utrudniona. Tak samo jak my uczestniczymy w sesji do końca, ale nikt z nas nie wyszedł z sesji. Osoba wyznaczona przez pana prezydenta powinna być o tej porze na nadal – kontynuowała Iwona Mularczyk.

Krzysztof Krawczyk skwitował, iż oczywiście zgadza się, że pytania można, a nawet trzeba zadawać, ale niepotrzebnie zawiązała się koalicja przeciwko prezydentowi.

– To nic nie wróży dobrego na przyszłość. Zastanówmy się, czy nie powinniśmy zmienić nastawienia i jednak postępować inaczej – mówił.

Dyskusja nie miała końca, aż wreszcie radna Barbara Jurowicz zwróciła uwagę, iż wymogi formalne, aby w ogóle rozpocząć tego typu dyskusję nie zostały spełnione. Przystąpiono zatem najpierw do uzyskania zgody osób, które zwołały nadzwyczajną sesję Rady Miasta na to, by można było rozszerzyć obrady o dwa punkty, a następnie do głosowania Radnych nad tą kwestią. Pierwszy punkt dotyczył uzyskania informacji od prezydenta Nowego Sącza na temat wręczanych wypowiedzeń od 23 listopada, drugi – wolnych wniosków radnych.

Po krótkiej przerwie przewodnicząca zarządziła przerwę w obradach do 4 grudnia do godziny 16. Powodem był brak na sesji osoby, która mogłaby udzielić oczekiwanych przez radnych informacji dotyczących zwolnień urzędników, przez co wymogi wniosku nie zostałyby spełnione.

 

fot. KNB

Rada wybrała komisje. Wiemy, kto będzie szefował

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama