Belfer – specjalny dodatek edukacyjny. Nauczyciel też człowiek

Belfer – specjalny dodatek edukacyjny. Nauczyciel też człowiek

W „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza, obecnie lekturze obowiązkowej w szkole średniej, na początku powieści 30-letni bohater – Józio, u którego dawny nauczyciel profesor Pimko stwierdza deficyt wiedzy, zostaje zaprowadzony na nowo do szkoły. Tak realizuje się koszmar, który pewnie niejeden dorosły nosi w sobie – powrót do szkoły…


Ale może szkoła wcale nie jest taka zła i straszna? Przecież nikt i nic tak nie jednoczy i nie wywołuje takich wspomnień jak dawna placówka oświatowa – skarbnica opowieści o pierwszych miłościach, pierwszych bójkach, najfajniejszych kolegach i wspólnie z nimi przeżywanych przygodach, a wreszcie o nich – o nauczycielach. Nie wątpimy, że każdy mógłby szybko przywołać w pamięci pedagoga, który był dla niego uwielbianym mistrzem. Choć pewnie w tych wspomnieniach pojawiliby się i tacy belfrzy, który w żaden sposób nie potrafił porwać i zafascynować. No cóż, jak w każdym zawodzie, są ludzie z powołaniem i ci, którzy wykonują swoją pracę trochę z przypadku. Oczywiście o szkole i nauczycielach mówi się obecnie w mediach wiele – był przecież strajk nauczycieli, było zdalne nauczanie, wreszcie jest obecna trudna sytuacja epidemiologiczna. Szkoła odmieniana więc jest przez wszystkie przypadki, ale najczęściej występuje w tych doniesieniach jako bezosobowa instytucja, a pracujący w niej nauczyciele nie mają konkretnych twarzy.

Na łamach „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” dziś będzie inaczej. Dlaczego akurat dzisiaj? Bo 14 października od 1972 r. obchodzony jest w Polsce Dzień Edukacji Narodowej, powszechnie nazywany Dniem Nauczyciela. Oddajemy zatem głos tym, którzy obchodzą swoje święto, choć jak przyznają, niespecjalnie je celebrują. Te rozmowy uznajemy za szczególnie cenne, bo pokazują, że „nauczyciele to też ludzie”, a nie tylko surowi, wymagający belfrzy zza biurka.

Oto Barbara Porzucek, znana w Nowym Sączu animatorka kultury, kochana ciocia, dla wygłodniałych uczniów miała zawsze pełną lodówkę, a związane z tym przyzwyczajenie do gotowania w wielkich garnkach zostało jej do dziś. Anna i Grzegorz Rapcie dementują obiegowe opinie jakoby małżeństwo polonistów po powrocie do domu żyło tylko poprawieniem wypracowań. Dyrektor Michał Bulzak jak się okazuje po swoim ojcu odziedziczył nie tylko gen pedagogiczny, ale też pasję do motocykli. A Zbigniew Małek, snując sentymentalne wspomnienia, wyjaśnia jak to się stało, że on- król strzelców został dyrektorem szkoły muzycznej. Wiele w tych wszystkich prezentowanych w tym numerze DTS opowieściach pasji i tego co uczniowie wyczuwają od razu – bycia nauczycielem z powołania.

Czy to znaczy, że polska szkoła jest idealna? Z pewnością nie. Małgorzata Szczepaniak, dziś już emerytowana polonistka, odważnie mówi to, co inni cicho akcentują, że system edukacji tłamsił ją i wypalał. Wady tego systemu dostrzegli też rodzice Kinga i Krzysztof Wnękowie, dlatego edukację swoich dzieci przenieśli do domu.

Co łączy bohaterów tego numeru DTS? Wszyscy zdają sobie sprawę, że najważniejsze nie jest to, czy uczeń zna funkcje trygonometryczne, potrafi wyrecytować stolice państw Ameryki Południowej i jednym tchem wymienia najważniejsze bitwy II wojny światowej. Co zatem jest ważne? Jak ujmują to nasi rozmówcy – by ich uczniowie wyrośli na dobrych ludzi i radzili sobie w życiu. To największy sukces pedagogiczny każdego belfra. W Dniu Edukacji Narodowej tego zatem życzymy i nauczycielom i ich uczniom.

Reklama