Gorlice, gdzie Adam przyszedł na świat i angielskie miasto Newark-on-Trent nieopodal Nottingham, gdzie złożono jego prochy, dzieli 1960 kilometrów, albo jak kto woli – 1218 mil. Pochowano go w mogile bezimiennej, jednak ludzie, którzy poznali historię życia Adama, chcą ocalić ją od zapomnienia. Szukają jego krewnych, którzy być może nadal mieszkają na Sądecczyźnie.
Adam Franciszek Marcinkiewicz urodził się dokładnie 107 lat temu – 16 listopada 1914 roku w Gliniku Mariampolskim. Dawniej była to samodzielna wieś. Obecnie Glinik jest częścią Gorlic. Pierwsze imię otrzymał po ojcu. Jego mama miała na imię Maria (z domu Szwarcer). Wichry wojny poniosły 25-letniego wówczas żołnierza Wojska Polskiego do Francji, a później do Wielkiej Brytanii. Służył w 1 Dywizji Pancernej generała Maczka.
7 września 1944, w czasie walk w Tielt, w Belgii, por. Marcinkiewicz został ciężko ranny. Z relacji świadków wynika, że został trafiony w rękę pociskiem przeciwpancernym. Przeżył, ale prawą rękę stracił. Nie dane mu było wrócić do ojczyzny. Do końca życia mieszkał w Anglii. Zmarł samotnie w 1994 roku w brytyjskim domu opieki.
– Za sprawą niezwykłej pielęgniarki, która znała jego historię, pochowano go na Cmentarzu Newark, w Sekcji Stowarzyszenia Polskich Lotników. Niestety nie wystarczyło pieniędzy na imienną tabliczkę. Ten właśnie grób „NN” zainteresował społecznika Shauna Noble’a który wraz z Piotrem Hodyrą – kontynuatorem pracy ś.p. Tadeusza Krzystka* postanowili oznaczyć mogiłę i odnaleźć rodzinę, aby przekazać krewnym zmarłego informację o miejscu wiecznego spoczynku ich bohatera – wyjaśnia Dorota Bartoszewicz ze Stowarzyszenia „Ocalić od zapomnienia Infinitas”.
Udało się ustalić, że Adam Franciszek Marcinkiewicz miał brata – Feliksa, który został pochowany wraz z rodzicami na Cmentarzu Parafialnym w Gorlicach. Nie wiadomo czy potomkowie Marcinkiewiczów z Gorlic znają historię Adama Franciszka. W Anglii zorganizowana została zbiórka funduszy, by nasz żołnierz nie był już „NN”. Jeśli krewni polskiego lotnika zdecydują się kiedyś odwiedzić jego mogiłę, jest możliwe, że zobaczą już na niej tabliczkę z nazwiskiem.
Może ktoś z naszych Czytelników znał, albo zna Marcinkiewiczów z Gorlic? Jeśli tak – prosimy o reakcję i o kontakt z Dorotą Bartoszewicz (692 486 091).