Rozmowa z Anną Szewczyk-Świątek i Wojciechem Świątkiem – małżeństwem architektów, właścicielami limanowskiego biura 55Architekci.
– Co było pierwsze małżeństwo czy firma?
Anna Szewczyk-Świątek: – Firma.
Wojciech Świątek: – Jesteśmy parą z dość długim stażem. Może bezpieczniej powiedzieć, że narzeczeństwo było pierwsze.
A: – Poznaliśmy się na pierwszym roku studiów architektury na Politechniki Krakowskiej. Trafiliśmy do jednej grupy i…
W: – …jakoś szybko okazało się, że mamy sobie dużo do powiedzenia. Wtedy zaczęła się nasza architektoniczna podróż. Choć nie mieliśmy wówczas absolutnie pewnego przekonania, że naszym życiem będzie architektura.
– Ale architektura Was jednak połączyła?
W: – Do tego zawodu zapałaliśmy bardziej pod koniec studiów, kiedy udało nam się zdobyć wyróżnienie na międzynarodowym studenckim konkursie na zagospodarowanie Targów w Gdańsku. Ale, żeby to nie było tak oczywiste, postanowiliśmy najpierw sprawdzić nasze zainteresowanie architekturą i chęć do tego zawodu przez to, że zrobiliśmy sobie niemal roczną przerwę po studiach.
– Rzeczywiście, oczywiste to nie jest.
A: – To może ja wyjaśnię. Tak naprawdę połączyła nas nie architektura, a miłość do podróżowania. Po obronie dyplomu po prostu postanowiliśmy wyjechać w podróż dookoła Azji.
W: – Podróżowaliśmy przez dziewięć miesięcy – przez Turcję, Iran, Pakistan, Indie, dalej Chiny, Indonezję i z powrotem, górą, przez Rosję – tylko po lądzie, to znaczy bez żadnych teleportów w postaci samolotów.
– Boicie się latać? (…)