33-latka wjechała z dziećmi wprost pod pociąg. Sprawę wyjaśnia policja

33-latka wjechała z dziećmi wprost pod pociąg. Sprawę wyjaśnia policja

33-latka z niewiadomych przyczyn wjechała na przejeździe kolejowym w Bieczu wprost pod pociąg Inter City relacji Zagórz-Stróże. Razem z nią w Oplu podróżowała dwójka jej dzieci: roczne i 7-letnie. Zdarzenie miało miejsce wczoraj wieczorem około godziny 20.15. Jak do tego doszło?

– Na obecną chwilę nie mamy określonej jednoznacznej przyczyny tego zdarzenia. Wiadomo tyle, że z jakiegoś powodu 33-latka z Gorlic wjechała na niestrzeżonym przejeździe wprost pod pociąg. Lokomotywa przepchnęła samochód kilkadziesiąt metrów po torowisku. Osobówką podróżowała 33-latka i dwójka jej dzieci w wieku rok i 7 lat. Cała trójka po wyciągnięciu z samochodu została przetransportowana do szpitali w Gorlicach i Nowym Sączu – poinformował w rozmowie z naszą redakcją Oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Gorlicach asp. szt. Grzegorz Szczepanek.

Pociągiem podróżowało 7 osób. Nikt nie wymagał opieki medycznej. Przewoźnik zorganizował dla nich transport zastępczy. Zarówno kierująca Oplem, jak i 45-letni maszynista byli trzeźwi. Na miejscu grupa dochodzeniowo-śledcza gorlickiej policji, jak i przedstawiciele przewoźnika dokonali oględzin pojazdów.

W tym zdarzeniu 33-latka nie odniosła poważnych obrażeń. Po badaniach diagnostycznych została wypisana ze szpitala. Dzieci pozostały w lecznicach, jednak ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Do takiego finału przyczynił się zapewne fakt, że pociąg w tym rejonie znacznie zwalnia. W przeciwnym razie wypadek mógłby zakończyć się tragicznie.

Fot. Biecz 998/Dawid Paluch 

Reklama