Z gór widać lepiej. Obywatelu, wydaj sobie folder z uznaniem za własną pracę

Z gór widać lepiej. Obywatelu, wydaj sobie folder z uznaniem za własną pracę

Nie uwierzycie, jeśli sami nie zobaczycie. Ale i to nie jest pewne. Myśmy bowiem zobaczyli, a i tak nie wierzymy własnym oczom. Oczywiście nie można wszystkiego zwalać na starczowzroczność, ale obawiamy się, że osobniki mniej odporne psychicznie mogą dostać od tego oczopląsu, a nawet pomieszania zmysłów. Ukazał się bowiem „Biuletyn Informacyjny Powiatu Nowosądeckiego”. Wydawnictwo, które nie może przejść bez echa. Już się bowiem zapisało w historii Sądecczyzny jako najbardziej nachalne propagandowo i szerzące kult jednostki, jak nikt dotąd.

To unikalny w skali kraju przykład odmiany zaimka JA przez liczby i rodzaje. Na 32 stronach kredowego papieru w wielkim formacie anonimowi hagiografowie spisali dzieła, myśli i czyny starosty nowosądeckiego Marka Kwiatkowskiego. Jak to mawiano w czasach słusznie minionych (ale jak widać minionych nie całkiem) „wydawnictwo bogato ilustrowane na 120 zdjęciach przedstawia starostę Kwiatkowskiego”.

Taka konstrukcja zawartości wzorowana jest na facebookowym profilu nastolatki ze zdiagnozowanym lekkim przerostem ego. A na każdym zdjęciu starosta nowosądecki coś wręcza, na coś spogląda gospodarskim okiem, dłoń komuś ściska, udziela bezcennych porad w zakresie bezstresowego chowu kur, albo wypina pierś do orderów. Fachowa robota. Jak mawia stare dziennikarskie porzekadło: „jedno dobre zdjęcie więcej mówi niż dziesięć zdań”.

Wyraźnie wyczuć można, że kolejnym krokiem na tej drodze może być decyzja, o zawieszeniu portretu starosty we wszystkich miejscach publicznych powiatu. W niektórych może to być łatwiejsze, bo pewnie zachowały się jeszcze gwoździe po fotografiach zdjętych w połowie poprzedniego stulecia.

Ale nie spekulujmy, żartów sobie nie róbmy, twardo trzymajmy się faktów. A te mówią nam, że za Państwa pieniądze starosta Marek Kwiatkowski wydał sobie w nakładzie pięciu tysięcy egzemplarzy prywatną gazetę wyborczą. Jako się rzekło na 32 stronach 120 zdjęć starosty i 25 razy pojawiające się nazwisko, żeby się wbiło w pamięć nawet najbardziej opornym na zapamiętywanie. To, co pewnie w zamyśle autora miało być „raportem o stanie powiatu”, w naszych rękach przemienia się propagandowy gniot.

Pasjonująca to opowieść o modernizacji przejścia dla pieszych, budowie kładki, chodnika, albo mostu. To trochę tak, jakby pielęgniarka opowiadała na koniec roku w telewizji, że zrobiła 8526 zastrzyków ratując ludziom zdrowie albo i życie. Próżno też szukać podobnych wydawnictw, w których nauczyciele chwalą się, że wyprostowali kręte ścieżki do wiedzy 254 opornym delikwentom. Mówiąc najprościej jak potrafimy: pielęgniarka robi zastrzyk, nauczyciel uczy, a starosta każe budowlańcowi poprawić koślawy chodnik. Bo to ich praca, bo im za to płacą! Staroście to nawet pięć razy więcej niż pielęgniarce albo nauczycielowi. No chyba, że tkwimy w jakimś błędzie i starosta zarządza powiatem w ramach swojego czasu wolnego. Idziemy o zakład, że każdy, kto kasuje miesięcznie ok. 20 tysi za swoją robotę stara się ją wykonywać najlepiej jak potrafi i tego nawet nie trzeba zapisywać w umowie.

Podobnie zresztą z innymi pieniędzmi. Czytając starościański biuletyn z każdą kolejną stroną wypełniamy się przekonaniem, że oto nagle wiemy, skąd się na świecie biorą pieniądze. To proste: drukuje się je w starostwie! „Zarząd Powiatu Nowosądeckiego na czele ze starostą Markiem Kwiatkowskim przeznaczył dla kilkuset młodych ludzi milion złotych na stypendia”. Piękna idea! „Nagrody Starosty w dziedzinie twórczości regionalnej otrzymali artyści, a Zarząd Powiatu przeznaczył na ten cel 257 tys. zł”. Cudownie! Tylko dlaczego z każdą kolejną stroną tej opowieści mamy coraz mocniejsze wrażenie, że starosta nagradza, inwestuje i dofinansowuje to wszystko z własnej kieszeni. Przecież organizacje pozarządowe, sportowcy, artyści dostali pieniądze, na które zrzucili się obywatele i przedsiębiorcy Sądecczyzny, albo pozyskała je z innych funduszy armia bezimiennych urzędników starostwa. Ale i na te fundusze też ktoś się zrzucał. Zarząd Powiatu Nowosądeckiego, owszem, podzielił w pocie czoła, furę pieniędzy, które ktoś im wcześniej dostarczył na biurko.

Obywatelu, nie śpij, bo Ci dziecko podrzucą! Zarząd powiatu sam nic nie produkuje, a jedynie rozdziela fundusze, które Ty mu Obywatelu, wcześniej do kasy podrzuciłeś w ramach swojej pracowitości! Obywatelu, to nie starostwo finansuje Ciebie, to Ty finansujesz starostwo, więc kumaj o co biega!

Czy ktoś Ci, obywatelu, przysłał za to podziękowanie, albo wydał kolorowy folder, na którym jesteś na zdjęciu?

O biuletynie ze starostą w roli głównej pisaliśmy w tekście: Gazeta powiatu za blisko 30 tys. złotych z publicznych pieniędzy

Reklama