Wojciech Molendowicz: Jak odnalazłem samego siebie 30 lat po meczu [VIDEO]

Wojciech Molendowicz: Jak odnalazłem samego siebie 30 lat po meczu [VIDEO]

Wojciech Molendowicz, mecz Polska Anglia Andrzej Strejlau

Ta informacja powinna znaleźć się w dziale HISTORIA, a precyzyjnej ARCHEOLOGIA. Myślę, że archeologowie grzebiący w lotnych piaskach pustyni muszą się czuć podobnie jak ja, kiedy odnajdują ucho od dzbana sprzed tysiąca lat. Mnie odrobinę podskoczyło ciśnienie, kiedy odnalazłem siebie na krótkim filmie sprzed ponad 30 lat, pałętającym się w gdzieś w lotnych piaskach internetu.

W pierwszej chwili pomyślałem, że na filmie oglądam własnego syna, ale skoro nagranie pochodzi z 1993 r. to chyba jednak nie jest on. Więc kto? Ja! Tak, byłem 29 maja 1993 r. jako dziennikarz krakowskiego „Tempa” na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Polska grała z Anglią mecz eliminacyjny do mistrzostw świata. Niestety sam mecz zapisał się w historii polskiego futbolu jako najbardziej brutalny na trybunach i w okolicach stadionu. W tamtych prehistorycznych już czasach nie było zwyczaju organizowania konferencji prasowych trenerów po meczu, a dziennikarze opadali selekcjonerów niczym szarańcza zaraz po ostatnim gwizdku sędziego wprost na murawie. Tak też było 29 maja 1993 r. W trenera Andrzeja Strejlaua po meczu została wycelowana kamera, a dziennikarze z trybuny prasowej zbiegali na wyścigi, by próbować nagrać jego wypowiedź. To widać zresztą na tym filmiku – kto silniejszy, ten lepszy. Dzisiaj już nie pamiętałem, jak udało mi się przebić do pierwszego szeregu po meczu. Widocznie szybko biegałem. Ale – jak widać – równie szybko straciłem swoje dobre miejsce. ARCHEOLOGIA. Kto dzisiaj pamięta o tamtym meczu…? Pewnie tylko ja i trener Andrzej Strejlau. Gramy dalej!

Wojciech Molendowicz

Reklama