– Gdzie jest Prawo i Sprawiedliwość, które powinno bronić zasadniczo narodu? Gdzie jest Platforma Obywatelska, która powinna bronić obywateli? Gdzie jest Lewica, która powinna bronić tak zwanej klasy robotniczej? Gdzie jest Polskie Stronnictwo Ludowe które powinno bronić ludu? Odpowiem wam: te formacje są współodpowiedzialne za to, co się w Polsce dzieje – mówił podczas konferencji prasowej na limanowskim rynku Bartłomiej Górka, przedstawiciel Konfederacji, ogłaszając „limanowskie veto”.
Jaskółka „veta” przedsiębiorców z Beskidu Wyspowego pojawiła się 14 lutego. Tego dnia, mimo rygorów lockdownu Zajazd Mogielica w Jurkowie serwował swoje popisowe dania. Jak tłumaczą gospodarze obiektu – każda z osób, które tego dnia usiadła przy stoliku była zatrudniona w charakterze „testera smaku”. Zadaniem testerów była ocena potraw, obsługi i wrażeń z pobytu w zajeździe.
– Oprócz tych osób odwiedziły nas dwie panie z Sanepidu i jedenastu funkcjonariuszy Policji. Nie mamy zastrzeżeń do ich działań. Rozumiemy, że muszą wykonywać polecenia „z góry”. Staraliśmy się pomagać w kontroli – mówiła w wywiadzie dla TV28 Ewa Chochół, managerka Zajazdu Mogielica.
– Od marca ubiegłego roku nie możemy normalnie działać. Czujemy się postawieni pod ścianą. Mam nadzieję że władza zobaczy, że musimy pracować, żeby żyć – tłumaczył właściciel zajazdu Marian Janas dodając, że miesięczne koszty, które musiał ponosić na utrzymanie zamkniętej od wielu miesięcy firmy to 50 tysięcy złotych.
Działacze Konfederacji wraz z grupą przedsiębiorców sprzeciwiających się rygorom lockdownu przekonywali, że decyzje i działania rządu w świetle prawa są nielegalne.
– Już w marcu podczas pierwszego lockdownu mówiliśmy, że zamykanie ludzi nie ma sensu. Dziś mamy twarde dane które potwierdzają to, o czym wtedy mówiliśmy – stwierdził Ryszard Wilk, przedstawiając informację o liczbie zgonów spowodowanych wyłącznie COVID-19 w zestawieniu ze zgonami z innych powodów które wynikać mają z ograniczeń w dostępie do szpitali. Zaznaczył, że przedsiębiorcy nie chcą żadnych „tarcz”, tylko otwarcia gospodarki.
Paweł Mołoń z krakowskiej restauracji Tesone wspomniał o kulisach działalności swojego lokalu który już od ubiegłego października przyjmuje klientów mimo kontroli sanepidu i policji. Głos zabrali także przedsiębiorcy z Limanowszczyzny.
Właściciel firmy Zieliński mówił o tym, że wsparcie dla branży gastronomicznej jest niewystarczające.
– Rozmawiam z przedsiębiorcami z innych branż. Przyznają: „my dostaliśmy pieniądze, ciebie zamknęli”. Teraz czekają pod płotem, kiedy my sprzedamy się za 20 procent wartości – powiedział rozgoryczony.
Małgorzata Łęcka, kierowniczka działu gastronomicznego w Hotelu Limanova podkreślała, że jednym z największych problemów branży jest niepewność.
Problemy branży fitness prezentował Marcin Miśkowiec z Fabryki Mocy. Zaznaczył, że pomoc w ramach tarcz antykryzysowych trafia jedynie do 15% przedsiębiorców z branży. Specyfika branży fitness sprawia, iż wielu trenerów pracuje w oparciu o umowę-zlecenie, co blokuje możliwość korzystania z pieniędzy „tarczy”.
– Rząd nakazał zamknięcie siłowni w październiku ubiegłego roku. Od tej pory co miesiąc otrzymujemy wsparcie w wysokości dwóch tysięcy złotych, co wystarcza nam na zapłacenie rachunków za prąd – dodał.
Gospodarze Zajazdu Mogielica, których decyzja o otwarciu obiektu dla „testerów smaku” stała się inspiracją do zorganizowania konferencji dziękują w Internecie za słowa wsparcia, kierowane do nich od blisko dwóch tygodni i zapewniają, że działają legalnie:
Zdjęcia: Urszula Sikoń