Turystyka. Nasz optymizm jest zachowawczy

Turystyka. Nasz optymizm jest zachowawczy

– To może być rekordowy sezon dla branży turystycznej na Sądecczyźnie – przewiduje Daniel Lisak, kierownik Krynickiej Organizacji Turystycznej. Hotelarze i restauratorzy są jednak umiarkowanymi optymistami. – Strat poniesionych przez 15 miesięcy niemal całkowitego zamknięcia nie da się odrobić, a obawa przed kolejnym zamknięciem nas nie opuszcza – mówią.

Od 8 maja, kiedy decyzją rządu przywrócono działalność hoteli, powoli branża turystyczna na Sądecczyźnie zaczyna się odradzać. Ostatnie półtora miesiąca właściciele pensjonatów i hoteli nie oceniają jednak najlepiej.

– Na początku obostrzenia były zbyt restrykcyjne, by zachęcić do korzystania z naszych usług. Nie mogliśmy przyjąć więcej niż 50 procent obłożenia ani też uruchomić bazy zabiegowo-leczniczej. Odpadli nam tym samym klienci grupowi, głównie seniorzy, którzy zwykle z tej oferty zdrowotnej korzystali – opowiada Jerzy Kołodziej, dyrektor hotelu „NAT Krynica-Zdrój” (dawny hotel „Jagiellonka”).

Szacuje, że w maju obłożenie maksymalne sięgnęło 20 procent. W czerwcu, kiedy możliwe było realizowanie zabiegów leczniczych, sytuacja nieco się poprawiła. Obłożenie w jego hotelu wzrosło do 35 procent. Lipiec na razie nie zapowiada się lepszy, za to w sierpniu o miejsca w „NAT Krynica Zdrój” może być ciężko.

– Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie i nie powrócą obostrzenia pandemiczne sierpień i wrzesień będzie należał do nas – mówi Jerzy Kołodziej.

***

Zdaniem Daniela Lisaka, kierownika KOT, już pierwszy weekend wakacji był obiecujący i do 10 lipca wróży niemal stuprocentowe obłożenie krynickiej bazie hotelowej.

– Nasz region nigdy nie był w tym czasie tak oblegany. Polacy w pierwszej kolejności na wypoczynek wybierali morze i jeziora. Sytuacja pandemiczna spowodowała jednak, że i wypoczynek w Beskidach jest częściej brany pod uwagę. Większość, szczególnie rodziny z dziećmi, przy różnych obostrzeniach wynikających z wyjazdów zagranicznych, bardziej komfortowo będzie się czuć pozostając w kraju – mówi Lisak.

Dodaje, że dotychczasowe nawet jednodniowe wypady na Słowację, z których goście wypoczywający w uzdrowisku dotychczas chętnie korzystali, stają się mało realne.

– Nie wyobrażam sobie, żeby pięcioosobowa rodzina z dziećmi (…)

Całość przeczytasz w „Dobrym Tygodniku Sądeckim”:

 

Reklama