Śmiertelne masy śniegu

Śmiertelne masy śniegu

28 stycznia to data kojarząca się fatalnie w pierwszych latach XXI wieku. Tego dnia 2004 r. tragicznie zakończyła się wyprawa sądeckich grotołazów do Jaskini Małej w Tatrach. Dwa lata później, również 28 stycznia, zawalił się dach hali Międzynarodowych Targów Katowickich.

Była środa rano 28 stycznia 2004 r. Czwórka grotołazów Sądeckiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego PTTK „Beskid” podchodziła w rejon otworu Jaskini Małej w masywie Czerwonych Wierchów. Byli tam: Anna Antkiewicz, Magdalena Jarosz, Daniel Rusnarczyk i Piotr Trzeszczoń. Wszystko wskazuje na to, że doskonale znali ten rejon. Dwa lata wcześniej 19 lipca 2002 r. to właśnie sądeczanie rozpoczęli w tym miejscu akcję zakończoną jednym z największych odkryć w historii polskich poszukiwań jaskiniowych. Grupa poszukiwawcza w pozornie dobrze znanej Jaskini Małej natrafiła na olbrzymich rozmiarów podziemną komorę mogącą pomieścić np. kościół Mariacki. Nazwali ją „Salą Fakro”, a za swój wyczyn otrzymali prestiżowe w środowisku wyróżnienie – Kolosa.

Tego środowego poranka 2004 r. mieli tylko przygotować dojście do otworu wejściowego przed czekającą ich następnego dnia eksploracją jaskini i wrócić do Zakopanego, gdzie czekała na nich reszta zespołu. Nie wrócili. Nigdy też do Jaskini Małej nie weszli. Ok. godz. 23 oczekujący na przyjaciół współtowarzysze wyprawy, zawiadomili TOPR.

W czwartek od rana rozpoczęły się poszukiwania w Dolinie Miętusiej. Ratownicy szybko zorientowali się, że dzień wcześniej zeszła w tym miejscu lawina. Prawdopodobnie nieduża, ale wystarczająco silna, by pogrzebać całą sądecką czwórkę. Ciało jednego z mężczyzn leżało na wierzchu lawiniska. Aby odnaleźć pozostałe trzy osoby – do akcji przystępowano z nadzieją, że ciągle żywe – zaangażowano 60 ratowników, pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego, Słowaków, 14 psów i śmigłowce. Trzy ciała znaleziono pod śniegiem na niewielkiej głębokości. Ratownicy rekonstruując potem prawdopodobny przebieg tragicznych wydarzeń orzekli, że grotołazi musieli spadać z lawiną ok. kilometra, niemal spod samego szczytu. Nie mieli szans.

Dwa dni wcześniej 26 stycznia, m.in. do redakcji sądeckich mediów trafiły zaproszenia podpisane przez Annę Antkiewicz – czyli założycielkę i prezes Sądeckiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego. Na 21 lutego zaplanowane było 20-lecie Klubu, połączone z wernisażem zdjęć z najciekawszych podziemnych miejsc odwiedzonych przez sądeckich grotołazów. Jedno z tych zdjęć publikujemy obok.

28 stycznia 2006 r., sobota. Tego dnia również nadmiar śniegu okazał się śmiertelnym problemem. Tym razem nie była to lawina, śnieg się nie przemieszczał. Po prostu leżał. Było go jednak tak dużo, że dach hali Międzynarodowych Targów Katowickich nie wytrzymał i zawalił się pod jego ciężarem. Wewnątrz odbywała się gigantyczna wystawa gołębi pocztowych. Pod stalowym szkieletem hali zginęło 65 osób, 170 odniosło rany. Delegacja sądeckich hodowców opuściła halę niedługo przed katastrofą. Kiedy sądeczanie spokojnie zmierzali z Katowic do domów, w drugą stronę lecieli śmigłowcem sądeccy strażacy z Małopolskich Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej. Tego dnia do godz. 22 udało im się odnaleźć w rumowisku cztery żywe osoby – dwóch starszych mężczyzn, młodego chłopaka z Wadowic oraz pewnego Holendra. Wszyscy byli ranni, ale przeżyli. Potem znajdowano już tylko kolejne ciała. Śmigłowiec podstawił Karpacki Oddział Straży Granicznej. Gdyby nie natychmiastowa reakcja sądeckich strażaków, ofiar katastrofy w Katowicach byłoby jeszcze więcej.

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama