Pierwsza wygrana Sandecji na Wiosnę! Pokonany były Mistrz Polski!

Pierwsza wygrana Sandecji na Wiosnę! Pokonany były Mistrz Polski!

Nareszcie! Tak mogli powiedzieć sympatycy klubu z Nowego Sącza po upływie 90 minut spotkania przeciwko Warcie; podopieczni Tomasza Kafarskiego pokonali zespół prowadzony przez Petra Němeca, tym samym przełamując złą passę czterech meczów bez zwycięstwa.

 

Przed meczem trener gospodarzy dokonał kilku ważnych zmian w składzie w porównaniu do starcia z Garbarnią przed dwoma tygodniami. Debiut w pierwszym składzie zanotował Ogorzały, poza tym od pierwszej minuty wybiegli Flaszka i Dudzic. Zagrać nie mógł zawieszony za nadmiar kartek Maciej Małkowski i kontuzjowany Hubert Maślanka. Petr Němec postawił zaś na niemal takie samo ustawienie, co tydzień temu; wyjątek stanowili Cierpka i Dejewski. Nie ma co kryć, wiosenna atmosfera pozytywnie wpłynęła nie tylko na optymizm wśród zawodników, ale też kibiców powoli gromadzących się na trybunach.

 

Dokładnie o 17:01 sędzia rozpoczął zmagania. Te w pierwszych minutach stanęły pod znakiem gry w środku pola w wykonaniu obu ekip. Pod polem karnym starali się zagrażać „Biało-czarni”, jednak głęboka i stabilna defensywa „Warciarzy” była szczelna niczym świeżo ułożona z cegieł ściana. W 8 minucie jednak mieliśmy zmianę wyniku – Chmiel dograł niską piłkę z prawej strony pod nogę Kuna; ten drugi wślizgiem lewą nogą pokonał Lisa. Sympatycy byli pełni radości, a zawodnicy postanowili dedykować bramkę nowo narodzonemu dziecku trenera przygotowania fizycznego, Sebastiana Leciaka. Po chwili to goście mogli zdobyć bramkę, zabrakło tylko zawodnika, który mógłby przyjąć piłkę w polu karnym.

 

Z kolejnymi sytuacjami było widać niesamowity chaos po obu stronach, ataki konstruowane w sposób nonszalancki, nierzadko futbolówkę przejmowali przeciwnicy. Irytacji nie było końca. Dopiero w 20 minucie z rzutu rożnego z prawej strony dośrodkowywał Cierpka, piłkę głową uderzył Kieliba; ta minęła o centymetry prawy słupek bramki. Kibice przyjęli taki obrót spraw z ulgą, jakby okazało się, że w wypadku samochodowym skończyło się tylko na drobnych obrażeniach. 300 sekund później z 18. metra uderzał Chmiel, ale po rykoszecie od głowy obrońcy kłopotów z interwencją nie miał Lis. W międzyczasie na ławce gości w niewyjaśnionych okolicznościach urazu nabawił się Robert Janicki – postanowiono go przewieźć karetką pogotowia ratunkowego do szpitala.

 

Gra była coraz spokojniejsza aż do 34 minuty, kiedy Żebrakowski wbiegł na 7. metr i trafił w prawą boczną siatkę. Poznaniacy coraz częściej pojawiali się pod polem karnym rywali, a sądeczanie nadal nie mogli przebić się przez szczelną obronę; niedokładności nie było jednak końca. Na dogodną okazję ze strony Sandecji trzeba było czekać do 43 minuty; wówczas Flis dograł z lewego skrzydła i szukał tym zagraniem Dudzica. Niewiele zabrakło, by gracz z numerem 37 pokonał Lisa szczupakiem, zabrakło centymetrów, by wykonać strzał. Mimo to gol nie mógłby zostać uznany, ponieważ liniowy podniósł chorągiewkę. Z błędu uruchamiającego zegar Robert Marciniak zakończył pierwszą połowę, gdy na ekranie zaczynała się 45 minuta. W niewiedzy kibice zaczęli gwizdać w stronę arbitra, bowiem uważali, że popełnił błąd.

 

Zgodnie z tradycją, w przerwie odbył się konkurs rzutów karnych dla kibiców, którzy mieli za zadanie pokonać Pawła Kapsę. Na trybunach przez chwilę można było poczuć się, jak przy Reymonta 22 w Krakowie, ponieważ DJ postanowił zagrać znany z tamtego obiektu temat Hansa Zimmera i Klausa Badelta z filmu „Piraci z Karaibów”, tym razem jednak w wersji zremiksowanej. Klasycznie nie zabrakło Michaela Jacksona i piosenki „Black or White”.

 

Po kwadransie gracze wrócili do gry. W tym momencie przewagę optyczną mieli gospodarze, którzy budowali akcję od środkowej strefy boiska, ale z kolejnymi metrami brakowało precyzji. W 55 minucie Kun został powalony na skraju pola karnego, za co sędzia podyktował jedenastkę. Do piłki ustawił się Piter-Bučko, który strzałem przy lewym słupku pokonał Lisa i podwyższył prowadzenie. Druga bramka, to i druga kołyska, tym razem dla córki Prezesa MKS Sandecja S.A., Tomasza Michałowskiego. Chwilę później pod bramką Warty zaatakowany został Chmiel, tym razem gwizdek sędziego milczał, ale zarówno fani na trybunach, jak i zawodnicy uważali, że po raz kolejny powinien być rzut karny.

 

Nadeszła 68 minuta, za kontrę zabrali się goście. Żebrakowski stanął przed okazją zdobycia bramki kontaktowej, ale jego zamiary pewnie odczytał Kozioł, za co zebrał gromki aplauz ze strony trybun. Po chwili było już 2-1; wysokie dośrodkowanie Grobelnego z prawej strony zakończyło się strzałem głową Fadeckiego z 6. metra, który uderzył pod poprzeczkę. W ostatnim kwadransie podopieczni Petra Němeca stwarzali wrażenie ekipy przeważającej, a sądeczanie szukali szczęścia szybkimi atakami, które napędzał Klichowicz. Pod koniec spotkania na murawę po kilku miesiącach przerwy do gry w Fortuna 1 Lidze powrócił Szufryn, po czym kibice głośno zaczęli skandować jego imię i nazwisko. Ekipa gości zaś grała w dziesiątkę po tym, jak po raz drugi żółtą kartkę obejrzał Żebrakowski.

 

Sandecja Nowy Sącz – Warta Poznań 2-1 (1-0)

Bramki: Dominik Kun 8′, Michal Piter-Bučko 56′ (k) – Wojciech Fadecki 70′.

Żółte kartki: Marcin Flis, Bartłomiej Kasprzak, Mateusz Klichowicz (z ławki rezerwowych), Dawid Flaszka – Michał Żebrakowski 2x.

Czerwona kartka: Michał Żebrakowski (90′, za dwie żółte)

Sandecja: Marek Kozioł – Adrian Basta, Marcin Flis, Michal Piter-Bučko – Damian Chmiel (90+1′ Dawid Szufryn), Kamil Ogorzały, Bartłomiej Kasprzak, Radosław Kanach, Dawid Flaszka, Dominik Kun – Kamil Ogorzały (80′ Mateusz Klichowicz), Bartłomiej Dudzic (73′ Mariusz Gabrych).

Warta: Adrian Lis – Grzegorz Szymusik, Bartosz Kieliba, Tomasz Dejewski, Radosław Jasiński – Krzysztof Biegański (60′ Wojciech Fadecki), Michał Grobelny, Artur Marciniak, Adrian Cierpka (60′ Łukasz Spławski), Michał Jakóbowski (70′ Jakub Kiełb), Michał Żebrakowski.

Sędziował: Robert Marciniak (Kraków).

Fot. Jarosław Para, MKS Sandecja S.A., zdjęcie archiwalne

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama