W ostatni dzień lutego czeski obrońca Sandecji Nowy Sącz Lukas Kuban zdecydował się na rozwiązanie umowy z klubem z Kilińskiego. Wiosną zagra w pierwszoligowym Stomilu Olsztyn.
30-latek, który do czasu urazu jeszcze jesienią bieżącego sezonu był pewnym punktem defensywy nowosądeckiego beniaminka (w 8 pierwszych kolejkach 7 meczów w wyjściowym składzie – przyp. red.) w rozmowie z Dobrym Tygodnikiem Sądeckim podkreśla, że bardzo zależało mu na grze, ale jak przyznał nie otrzymał takiej szansy.
– Nie chciałem odchodzić z Sandecji, ale nie miałem innego wyjścia. Najważniejsza jest dla mnie regularna gra, chciałem pomagać chłopakom na boisku, a nie tylko z ławki, mam swoje lata i czuję się w pełni sił – mówi.
– Nie otrzymałem szansy od trenera Kazimierza Moskala. Nie czułem się słabszy od tych, którzy grali. Podchodzę do tego w ten sposób, że lepiej niż nie grać wcale w ekstraklasie, jest grać choćby w pierwszej lidze. Nie ma jej co lekceważyć. Była okazja, pojawiła się propozycja ze Stomilu Olsztyn, więc na nią przystałem – dodaje.
Po rundzie jesiennej nowy klub Lukasa Kubana plasuje się na trzecim miejscu od końca w pierwszej lidze, ale gracz nie obawia się spadku.
– Nie boję się walki o utrzymanie. Po kilku treningach z nowymi kolegami widzę, że to tylko przypadek, że jesteśmy w takim miejscu, a nie innym.
Kuban mimo wszystko miło będzie wspominał swoje występy dla klubu z Nowego Sącza.
– Bardzo dziękuję kibicom Sandecji za wsparcie. Wraz z moją żoną czytaliśmy komentarze w internecie. Sandecję zawsze będę miło wspominał. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze kiedyś na boisku – podsumowuje z nadzieją w głosie Lukas Kuban.
Odwiedź konto autora na Twitterze!
Fot. Sandecja.pl/Jarosław Para