O wirusie z Nawojowej

O wirusie z Nawojowej

Jak można wyczytać między wierszami prasowych doniesień, wszyscy byliśmy na legendarnym już weselu w Nawojowej. I cóż z tego, że nie znamy nawet pani młodej. Pewien ogólnopolski portal powołując się na pewien brukowiec wyliczył, że to właśnie po tym weselu w kwarantannie w niektórych okolicznych gminach znajduje się więcej osób, niż gmina liczy mieszkańców. Taka arytmetyka obliczona na to, że nikt się nie doliczy ile nas tu faktycznie sobie żyje.

No, ale cóż to musiała być za impreza, skoro dobrze już miesiąc po tym, jak ostatni gość wychylił tam ostatni toast, krążącemu wirusowi przypisywany jest rodowód z Nawojowej. Kolejne dziesiątki i setki osób zakażonych w ostatnim czasie w regionie, w bliższy lub dalszy sposób miało coś wspólnego z tym weselem. Mówiąc prościej – nie ma na Sądecczyźnie kogoś, kto by nie znał kogoś, kto zna kogoś, kto był osobiście na tym weselu.

Przyznajmy, jaki świat jest mały. Zdumiewające, ale zdaniem specjalistów, gdziekolwiek się u nas wirus pojawi, to z całą pewnością dotarł w to miejsce z Nawojowej.

Wszystkie drogi prowadzą do Nawojowej. O wirusie z Nawojowej można powiedzieć, że to prawirus, ojciec założyciel wszystkich kolejnych. No chyba, że ktoś tu ściemnia i fantazjuje, a kolejne wirusowe kręgi niekoniecznie miały swój początek w Nawojowej. No, ale jak pięknie ta legenda brzmi, prawda?

Wojciech Fulon

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama