Niepewność na polach i w sadach

Niepewność na polach i w sadach

Zdaniem meteorologów, w tym roku znów sprawdzą się dawne powiedzenia o zimnych ogrodnikach. Imieniny Pankracego, Serwacego i Bonifacego były obchodzone przy dużym ochłodzeniu, a nawet opadach śniegu. Może to być kolejny po koronawirusie powód do zmartwień dla sądeckich producentów owoców i warzyw.


To, że w pierwszej połowie maja pogoda lubi zaskoczyć nagłym ochłodzeniem zostało udowodnione naukowo przez Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Jagiellońskiego na podstawie danych obejmujących sto lat. Napływa wtedy do Polski powietrze arktyczne, niosąc ze sobą falę przymrozków. Nie zawsze kulminacja chłodnych dni przypada na słynną zimną Zośkę i jej trzech kalendarzowych sąsiadów. W tym roku, będziemy mogli jednak powtarzać: „Pankracy, Serwacy i Bonifacy – na ogrody źli chłopacy”.
Branża sadownicza na Sądecczyźnie w napięciu oczekuje, co przyniesie pogoda i czy zagrozi ona przyszłym zbiorom.

– Jest wielka obawa o przemarzniecie pąków kwiatowych, zawiązek. Koszty zabezpieczeń są duże, a nigdy nie ma gwarancji, że się uda i coś zostanie. Przyjdą temperatury poniżej zera i po wszystkim – martwi się Leszek Tobiasz, sadownik z Owieczki.

Na razie w sadowniczych zagłębiach regionu, takich jak Łącko, Łukowica czy Łososina Dolna pięknie kwitną drzewa owocowe.  – Czekamy co będzie. Do tej pory (…)

To tylko 30 proc. tekstu. Całość przeczytasz w „Dobrym Tygodniku Sądeckim”:

Reklama