– Możesz napisać. Tylko mnie tam nie wychwalaj. Dla mnie to naturalne zachowanie, nie widzę w tym nic szczególnego. Takie miejsce zasługuje na wszystko, co najlepsze – mówi w rozmowie z naszą redakcją pan Bartłomiej. Nasz rozmówca zdradza, że zapisał łącznie 1,5 miliona złotych dla Sądeckiego Hospicjum. To wyraz jego uznania dla pracy załogi tej placówki.
Pan Bartłomiej to sądecki przedsiębiorca. Przez całe życie pracował w branży budowlanej. Większość życia spędził pracując za granicą (najdłużej w Niemczech). W chwili obecnej podróżuje po Europie. Utracił kontakt z najbliższymi. Z jego relacji wynika, że być może jest to efekt stałych wyjazdów, długich przerw w relacji z rodziną.
– Takie były czasy. Trzeba było się ruszyć za granicę, aby w miarę dobrze zarabiać. Byłem w Libii, potem w Niemczech. Całe życie w budowlance. Teraz jestem już za stary, żeby tak zasuwać. Dzieci się ode mnie odwróciły, mamy swoje rodzinne perypetie. Odczułem wiele razy, że chodzi o pieniądze. Co mi zostało? Mam duży samochód, korzystam z uroków Europy i podróżuję. Zapisana dla Hospicjum kwota to wyraz uznania za wykonywaną tam pracę. Choć i tak jest to kropla w morzu potrzeb. Jestem pewny, że kiedyś dobrze to spożytkują – mówi pan Bartłomiej w rozmowie z naszą redakcją.
Mieszkańcy Sądecczyzny bardzo często wspierają Sądeckie Hospicjum. Każdy, nawet najmniejszy gest jest na wagę złota. Portal DTS24 często informuje o takich czynach. Bez darczyńców, nie byłoby możliwości, aby placówka mogła funkcjonować w coraz lepszych warunkach. Dyrektor Mieczysław Kaczwiński nazywa ich „Aniołami Sądeckiego Hospicjum”. Niech zatem takich osób przybywa. Bo trzeba pamiętać, że widząc u człowieka włos siwy, warto mu oddawać ukłon poczciwy. Pan Bartłomiej, choć oficjalnie dopiero po swojej śmierci, już teraz może czuć się Aniołem Sądeckiego Hospicjum.
Czytaj także: Potężne oberwanie chmury w Grybowie [NAJNOWSZE ZDJĘCIA]
