Królestwa kobiet, czyli muzyczne podsumowanie roku 2021

Królestwa kobiet, czyli muzyczne podsumowanie roku 2021

zespoły Nowy Sącz

W rzeczy samej był to rok kobiet, lecz nie bez udziału mężczyzn. Wszak sukces to nic innego jak składowa szeregu czynników – efekt talentu, wysiłku, poświęconego czasu i energii wielu osób. O czym w podsumowaniu będzie sporo. Jednak efekt końcowy to już inna inszość, a ten zazwyczaj łączony jest z jednym nazwiskiem, nazwą, franczyzą. A w tym sezonie zdecydowanie z kobietami, bądź męskimi składami z frontmankami na szpicy.

Stąd może nieco nietypowo postanowiłem pokusić się o subiektywne podsumowanie – a może prędzej wskazanie – najciekawszych moim zdaniem wydarzeń muzycznych mijającego roku, co w poniższym „kapsułkowym” zestawieniu znajdzie odbicie głównie w nowościach wydawniczych naszych sądeckich artystek. Bez pominięcia festiwalu sezonu, ale i objawień wyrosłych na lokalnym podwórku.

Szafrańska

Wydany w październiku singiel „Szukam miłości” to szczególny rodzaj autoterapii. Utwór pozwala „odciąć się” od otaczającej rzeczywistości i zatopić w świecie własnych doznań i wyobrażeń. Na bazie szeptano-śpiewanej melancholii z radosnym uwolnieniem w refrenie powstało cudo – oniryczna ballada, którą artystka zachęca do wytrwałości w odnajdywaniu spokoju i harmonii. Pielęgnowania w sobie wewnętrznego dziecka, by czasami (a może częściej niż zwykle) – i z tej perspektywy, popatrzeć na życie i dorosłe problemy.

Każda kolejna premiera Szafrańskiej to odpowiedź dla wszystkich tych, którzy wątpią w polską muzykę, a miód na serca jej wiernych fanów. Różnorodność wzmacnia tutaj mozaikowe podejście do wykorzystywania poszczególnych sekcji, zwłaszcza wiodącej gitary i smyków, których mnogość inkarnacji prawdziwie zachwyca. Co w sumie nie może dziwić, gdyż stroną muzyczną i aranżacyjną zajął się sam Marcin Partyka. Izabela Szafrańska napisała słowa. Jednak warto zerknąć na pełną listę osób zaangażowanych w realizację singla, wideoklipu i całego projektu – to już samo w sobie robi wrażenie. Nie mniejsze niż sam utwór.

Novel

Siła wydanego w październiku premierowego numeru „Zgubiłam miłość” leży w wykorzystywaniu niebanalnych środków – zarówno literackich i nieliterackich, by zwrócić uwagę na trudne tematy i dostarczyć głębszych przeżyć.

Od strony instrumentalnej dostajemy tutaj to co najlepsze. Klasyczne smyki Kwartetu Galicyjskiego do spółki z perkusją Pawła Dobrowolskiego zachwycają rozmachem aranżacji. Skutecznie budują nastrój – wciągają w sedno historii stojącej za tekstem Michała Zabłockiego. Z kolei gitary, choć wspaniałe i narastające, nie wybijają się przed pozostałe instrumenty. I dobrze. Zarówno bas Roberta Kubiszyna, jak i wiodąca Jacka Korohody z ciekawą solówką w finale, podporządkowane są wiodącej melodii, mocno osadzonym klawiszom Krystiana Jaworza i wokalowi Novel – pełnego zaangażowania i niesamowitej ekspresji – od szeptu aż po krzyk.

Zarówno w przypadku muzyki, jak i tekstu, mamy tu do czynienia z produktem jakościowym. Osobiście jestem zdania, że nawet w najbardziej popowych piosenkach, powinno się poruszać rzeczy ważne, bliskie, takie, z którymi można się utożsamiać. Które stają się iskrą do przemyśleń, wzniecenia emocji, zmiany. Jakakolwiek by ona nie była. Właściwa – niewłaściwa. Dobra czy zła. W przypadku Novel na to liczyłem i to otrzymałem. Z nawiązką.

Szczypuła

Jeśli o jakiejś wokalistce można powiedzieć, że jest niepowtarzalna, to właśnie o Natalii Szczypule. Z całej pokaźnej listy osiągnięć, przytaczanych już wielokrotnie i na łamach „wszędzie”, wartym odnotowania jest fakt, iż artystka została uhonorowana w tym roku Grand Prix jednego z najbardziej renomowanych festiwali jazzowych w Polsce – Ladies’ Jazz Festival i wydała dwa interesujące single „Lukier” i „Więcej”. Warte podwójnie. Gdyż jak zaznaczył Wojtek Knapik, zapowiadając rewelacyjny czwarty koncert w ramach 3. edycji Sącz Jazz Festival z udziałem Natalii i jej bandu, stało się to pretekstem do zaproszenia wokalistki, by swoją osobą uświetniła – w moim skromnym odczuciu – najciekawsze wydarzenie muzyczne sezonu.

Oprócz wspaniałych dwóch singli, z których wspomniany „Więcej” wybrzmiał należycie podczas starosądeckiego festiwalu, sam występ w ramach imprezy można śmiało uznać za swoistą rewelację. Niezwykła synergia wokalu Szczypuły, subtelnego fortepianu Sebastiana Łobosa i nienachalnych muśnięć gitary Piotra Trelińskiego porwała publiczność. Niezgorzej w tym temacie zabrzmiał Żenia Betliński, który nie tylko do strony muzycznej, lecz tej wizualnej prezentował się fenomenalnie, niczym Tom Hardy z filmu „Legend”. Z kolei perkusja Mateusza Maniaka – zdecydowanie najmocniejszy punkt z poziomu instrumentalnej ekwilibrystyki. Kompozycje „bujały” funkowo-jazzowym klimatem. Czyli wszystkim tym, czym żyje i karmi nas Natalia Szczypuła.

Kwartet Galicyjski (…)

Całość przeczytasz w „Dobrym Tygodniku Sądeckim”. Za darmo pod linkiem:

Reklama