Konserwatyści mogą być w szoku

Konserwatyści mogą być w szoku

To będzie pierwsza winda w blisko 800-letniej historii Starego Sącza. Na dodatek przejazd przeszkloną kabiną będzie prawdziwą podróżą czasie. W pół minuty przeniesiemy się ze średniowiecza do współczesności. Z kamiennego lochu do inkubatora animacji filmowej 3D. Robi wrażenie?

Musi robić, bo Stary Sącz lubi zaskakiwać. Zatem wprost ze starosądeckiego rynku brukowanego kocimi łbami pamiętającymi jeszcze przejazd króla Jana III Sobieskiego, wkraczamy w ultranowoczesny obszar Galerii IMO. Jeśli powiemy, że to najmłodsze dziecko Centrum Kultury i Sztuki im. Ady Sari, to nieco miniemy się z prawdą, bo to miejsce istniało przecież „od zawsze”. Ale konserwatyści mogą być w szoku. W tradycyjny pejzaż zabytkowego centrum wielowiekowego miasteczka niewidzialna ręka włożyła przeszklone prostokąty – kubistyczne klocki z innej bajki. Podobne eksperymenty architektoniczne przeprowadzane na świecie początkowo szokowały. Ale dzisiaj, wyjeżdżając ruchomymi schodami z wiedeńskiej stacji metra przy Stephenplatz, trudno sobie wyobrazić, że monumentalna katedra św. Stefana nie odbija się w przeszklonych ścianach pobliskich sklepów. Mistrzostwo świata – jak mawia w takich sytuacjach kolega prezes Marcin Kałużny. Żeby daleko nie szukać – przed laty trudnym było dla lokalnych tradycjonalistów do zaakceptowania bliskie sąsiedztwo szklanej siedziby firmy Koral i kamiennych pozostałości sądeckiego zamku. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić inny widok i lepsze połączenie.

I tak będzie niebawem w miasteczku przez miłośników nazywanym grodem św. Kingi, a przez zakompleksionych złośliwców Bryjowem. No więc Stary Sącz poszedł na całość. Zaproponował w przestrzeni starego miasta nowoczesne rozwiązanie architektoniczne i zgarnął pełną pulę, zajmując pierwsze miejsce na liście projektów ubiegających się o dofinansowanie w ramach unijnych środków i programu rewitalizacji przestrzeni regionalnej. Trudno się dziwić, skoro wniosek z opisem przedsięwzięcia liczył… 82 strony. Zaryzykowali wszyscy – konserwatywni starosądeccy radni przeznaczając fundusze, rekomendujący ten pomysł burmistrz Jacek Lelek i dyrektor tamtejszego CKiS Wojciech Knapik, który to miejsce wymyślił i zamierza oddać do użytku jeszcze w tym roku.

– Kiedy w 2013 r. objąłem moje obecne stanowisko, moim marzeniem stało się przemienienie kamienicy przy Rynku 5 w centrum sztuki na europejskim poziomie – mówi Wojciech Knapik. – To ma być miejsce służące wszystkim mieszkańcom i gościom Starego Sącza. W samym centrum miasta powstaje nowoczesny obszar, gdzie ludzie w każdym wieku i różnych zainteresowań będą mogli realizować swoje pasje. Od klubu młodzieżowego, gdzie można zagrać w gry planszowe i spotkać się z przyjaciółmi, a mającego być alternatywą dla popularnego fastfoodu, przez strefę tańca i galerię sztuki po inkubator kreatywny i winiarnię w historycznych, kamiennych podziemiach budynku. Wszak kiedyś składowano tu wino.

Knapik zdaje się nie uznawać kompromisów. Działa tak, jakby pod osłoną pandemii chciał przenieść w widły Dunajca i Popradu światowe centrum kultury i sztuki. Kiedy świat zdejmie maseczki i odmrożą się galerie oraz sale koncertowe, to konsumenci sztuk wszelakich zorientują się, że teraz nie do Londynu albo Barcelony kupuje się tani bilet lotniczy, tylko do Starego Sącza. Przy okazji wrócić może do łask śmiała przed laty wizja zmarłego niedawno burmistrza Mariana Cyconia, by równolegle do ścieżki rowerowej nad Dunajcem wytyczyć pas startowy św. Kinga Airport. A lądując ponownie w strefie kultury, to Wojciech Knapik już raz zadrwił sobie z obowiązujących kierunków, popłynął pod prąd Popradu i w krzakach nad rzeką – dosłownie – ulokował festiwal muzyczny o renomie roznoszącej się wśród ludzi szybciej niż Covid-19.

To tylko fragment tekstu. Całość w najnowszym wydaniu „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” – dostępnego za darmo pod linkiem poniżej:

DTS 16-18 2021 Budowlanka

 

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama