Kobieta pisarka. Ludzie długo nie wiedzieli, że to ja piszę te książki

Kobieta pisarka. Ludzie długo nie wiedzieli, że to ja piszę te książki

Rozmowa z Krystyną Mirek, poczytną autorką powieści dla kobiet z pozytywnym przesłaniem. Sądeczanką, która zamieszkała na skraju Puszczy Niepołomickiej z mężem, trzema córkami, synem i dwoma kotami.

– Masz piękną rodzinę – od czasu studiów tego samego męża, czwórkę dzieci. Uczyłaś w gimnazjum, gdzie byłaś cenioną nauczycielką. Napisałaś ponad 20 książek. Czujesz się człowiekiem spełnionym? Jako kobieta, żona, matka, pisarka? W takiej kolejności?

– Kolejność jest rzeczywiście prawidłowa. Jestem na tym etapie życia, kiedy pewne sprawy już się wydarzyły. Założyłam rodzinę, stworzyliśmy dom, wybrałam zawód, zrealizowałam parę marzeń. Nie zadaję sobie jednak pytania o spełnienie. Zbyt skomplikowana byłaby odpowiedź, bo to bardzo zależy, od tego z jakiej strony spojrzeć. Wiele rzeczy się udało, ale mam za sobą niełatwą historię. Także błędy, potknięcia. Dużo wysiłku i pracy. To taka mieszanka zwana życiem, która mnie też nie ominęła. Czuję się człowiekiem, który jest w drodze. Pcha mnie do przodu chęć działania, nowe pomysły, projekty, marzenia. Ale staram się zwalniać, skupiać na tym, co tu i teraz. Bo już wiem, że to jedyne miejsce i czas, w którym dzieje się życie. Nie w przeszłości i nie w kolejnych planach.

– Nie żal Ci było zostawić bezpieczną posadę w szkole na rzecz niepewnego losu pisarki?

– To było bardzo trudne. Mierzyłam się z tym trzy lata. Gdziekolwiek szukałam rady, każdy mówił: nie rób tego! Masz stałą pracę, bezpieczeństwo. Z pisania nie da się żyć! Tylko mąż od początku naciskał, żebym się odważyła, na pewno się uda. Ale on też nie miał żadnych doświadczeń z rynkiem wydawniczym, działa w zupełnie innej branży, jest informatykiem. Nie było więc pewności, czy ma słuszne przeczucie co do moich szans.

Wiele dni spędziłam, bijąc się z myślami. Kiedy dziś wspominam, że się wahałam, ogarnia mnie przerażenie, że mogłam sama nie dać sobie szansy na jedną z najpiękniejszych przygód mojego życia jaką jest pisarstwo. W końcu podjęłam decyzję. Ale początki były niełatwe. Mojego debiutu nikt właściwie nie zauważył. Podobnie było z drugą książką. Wstawałam codziennie o piątej rano, żeby pisać, a potem jechałam do pracy. Po południu dom i dzieci, a wieczorem poprawianie klasówek oraz nadrabianie zaległości. To był niezły maraton. Nie miałam żadnej gwarancji, że ten wielki dla matki trójki dzieci wysiłek ma jakikolwiek sens. Przy trzeciej powieści coś jednak drgnęło i potem krok po kroku było coraz lepiej. Ale dopiero po napisaniu ósmej mogłam zwolnić się ze szkoły i żyć wyłącznie z pisania. Pomógł tutaj trochę urlop wychowawczy, bo pojawił się na świecie nasz syn i miałam czas, żeby spróbować swoich sił i spokojnie się zastanowić, co dalej. Po tej przerwie nie wróciłam już do pracy na etacie i wciąż realizuję kolejne projekty. Teraz mam czas, a także warunki do pisania, stałych wydawców oraz wspaniałych Czytelników, ale żeby dojść do tego punktu, sporo się napracowałam.

– Na stronie empik.com można przeczytać o Tobie „autorka bestsellerowych powieści, które podbijają serca czytelników łatwą i przyjemną formą”. Odbiorcami Twojej twórczości są głównie kobiety. Uważasz się za pisarkę dla kobiet? (…)

To tylko fragment rozmowy. Całość w specjalnym wydaniu DTS SĄDECZANKA:  

 

Reklama