Wojciech Trela: rodzinnie uzależniony od aktorstwa

Wojciech Trela: rodzinnie uzależniony od aktorstwa

Rozmawiamy z Wojciechem Trelą – aktorem Teatru Nowego

– Jest Pan bratankiem znanego aktora, Jerzego Treli. To pokrewieństwo wpłynęło na Pana artystyczną drogę?

– Myślę, że na pewno, tego nie dało się uniknąć. Taka zależność to dla młodego aktora zarówno duży plus, jak i olbrzymia odpowiedzialność. Konkurencja w moim zawodzie jest ogromna, a znane nazwisko budzi respekt. Wymagania, gusta, czy upodobania widzów oraz twórców teatralnych, filmowych, radiowych ulegają ciągłym zmianom. Zawód aktora jest misją bardzo trudną. Przynosi ona jednak dużą satysfakcję tym, którzy wiedzą, jak wiele pracy i wyrzeczeń należy mu poświęcić. W realizacji marzeń z dzieciństwa nazwisko mi pomogło. Niepokoju dodaje jednak myśl, czy, i jak długo, dobra passa będzie sprzyjać. Na pewno wysokość zawieszonej poprzeczki zmienia się, ale pozostaje na wysokim pułapie.

– Korzystał Pan ze sławnego nazwiska?

– Gdy przyszedł czas na zastanowienie i analizę wielu niepowodzeń i trudów, ale także sukcesów, doszedłem do wniosku, że warto być aktorem. Warto nie tyle wykorzystywać, ile posiłkować się posiadaniem takiego nazwiska. To przecież zobowiązujący powód do dumy. Tak to teraz widzę. Dawniej, nie ukrywam: bywało to troszkę krępujące. Nie potrafiłem zmierzyć się z tym problemem, obawiałem się nieprzychylnej oceny mojej osoby. Teraz wiem, że dzięki pracy nad sobą, nabiera się pewności siebie. Z każdym dniem się dojrzewa, zmienia. Wiele rzeczy fascynuje aktora na nowo.

– Od jak dawna występuje Pan na deskach teatru?

– Gram od czterech lat. Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie ukończyłem w 2013 r. Tam poznałem, czym w gruncie rzeczy jest aktorstwo.

– Co najbardziej zwraca Pana uwagę, może inspiruje, w grze Pana wuja?

– Jest to pokora, precyzja, odwaga i poczucie humoru. Przytoczę tutaj mądre słowa: „Najlepszy nauczyciel to nie ten, który potrafi cię czegoś nauczyć, tylko ten, który potrafi cię zainspirować”. Wciąż zastanawia mnie, jak to możliwe, aby być jednocześnie szczęśliwym i tak skromnym jak on. Cenię jego samodyscyplinę i spokój wewnętrzny. Podziwiam też jego sposób podejmowania decyzji, czyli ten efekt końcowy rzemiosła. Jerzy Trela inspiruje mnie stale.

– Jerzy Trela jest dla Pana aktorskim wzorem?

– Myślę, że nie tylko dla mnie. Skoro to pytanie padło, przewrotnie postaram się odpowiedzieć w imieniu wszystkich tych, dla których teatr jest ważny. Czasy bardzo się zmieniają, tak samo jak spojrzenie twórców na bieżące sprawy społeczne, filozoficzne, czy polityczne. Teatr to taka analiza zjawisk. Próba łączenia tego, co było, z tym co jest i będzie. Młodzi aktorzy potrzebują dobrego przykładu, potrzebują inspiracji. Dziś na przykład wybieram się na spektakl z udziałem mojego wujka „Kto z nas wyciągnie kartę wisielca, a kto błazna”. Ten spektakl to pokazanie dwóch światów: inspiracji i szacunku, teatru jako hierarchii wartości, przyjaźni opartej na współpracy dawnego i obecnego pokolenia.

– A jaki jest Jerzy Trela prywatnie?

– To chyba najtrudniejsze pytanie. Pod powłoką fajnego, równego, bardzo otwartego gościa kryje się dosyć trudny charakter. Jednak jest to bardzo dobry człowiek, ciekawy. Fajny wujek (śmiech).

– Jakie ma Pan aktorskie plany na najbliższy czas?

– Lada moment rozpoczynam próby do spektaklu pt. „Zbrodnia i kara” w reżyserii Szymona Budzyka. Potem próby do projektu poświęconego żołnierzom Powstania Warszawskiego. Poza tym skupiam się na oglądaniu fantastycznych spektakli w Krakowie, aby być na bieżąco z tym, co w teatrze piszczy. Dodatkowo w planach jest bardzo istotna akcja charytatywna pod koniec kwietnia, którą planujemy zrealizować w Nowym Sączu pod patronatem Teatru Nowego, a dzięki wsparciu Małopolskiego Hospicjum Dziecięcego i licznych artystów scen polskich.

– Aktorstwo uzależnia?

– Tak, zdecydowanie! Ten ciągły niedosyt, potrzeba rywalizacji z samym sobą to uzależnia. Warto popełniać błędy i wychodzić z opresji obronną ręką. Dobrze jest być czujnym i poświęcić odrobinę więcej czasu na nasuwające się pytania. Po prostu rozsądnie jest być aktorem uzależnionym od aktorstwa.

Rozmawiała Agnieszka Małecka

Wojciech Trela – ur. w 1988. r. aktor teatralny i telewizyjny. Gra Teatrze Modrzewiowym w Krynicy-Zdroju i w Teatrze Nowym w Nowym Sączu. W ubiegłym tygodniu w Brzeznej w wieczorze poezji zorganizowanym przez Teatr Nowy wystąpił razem z wujem – Jerzym Trelą.

Fot. z arch. W. Treli

CZYTAJ WIĘCEJ:

 

Reklama