Ile dostaniemy od państwa, tyle jesteśmy w stanie przeżyć

Ile dostaniemy od państwa, tyle jesteśmy w stanie przeżyć

ROZMOWA. – Spustoszenie – tak jednym słowem Jan Golba, burmistrz Muszyny, określa obecną sytuację gmin uzdrowiskowych.

– Jak Pan zareagował na sobotnią zapowiedź rządzących, że ferie mają być skumulowane do dwóch tygodni, a działalność hoteli i stacji narciarskich będzie zawieszona?

– Przyznam, że takiego ciosu się nie spodziewałem. W naszych uzdrowiskach zawrzało. W głowie mi się nie mieści i nawet już nie próbuję zrozumieć pewnych decyzji. To jest nie do pojęcia. Nie trzeba być wybitnym ekonomistą, żeby przewidzieć, czym to grozi.

– Przedsiębiorcy działający w branży turystycznej już ponieśli dotkliwą stratę podczas pierwszego lockdownu i obecnie. Liczyli, że zimą uda się je choć trochę odrobić. Teraz zapowiadają zamknięcie swoich firm i zwolnienia.

– Gminy uzdrowiskowe jak Muszyny są dodatkowo w ciężkiej sytuacji. Wynika to bowiem ze specyfiki uzdrowisk, które są jedno- lub dwufunkcyjne, to znaczy, że mają dwie podstawowe działalności – lecznictwo i turystykę. Wokół tego tworzy się ciąg naczyń połączonych w tym całym łańcuchu zależności gospodarczych. Podstawą są tu sanatoria i pensjonaty, które zapewniają byt obiektom gastronomicznym, handlowym, usługowym jak fryzjer, kosmetyczka czy firmom transportowym. Jeśli one przestają funkcjonować, pozostałe nie mają z czego się utrzymać. Bo ilu fryzjerów czy restauracji potrzeba dla 12 tysięcy mieszkańców gminy?

– A ilu turystów do tej pory rocznie odnotowywała Muszyna?

– W „normalnych” warunkach same ogrody rocznie odwiedzało ponad 300 tysięcy osób, które korzystały również z oferty gastronomicznej czy innej usługowej, dając tym samym miejsca pracy. Teraz, kiedy nie ma w uzdrowisku gości, wszystko stanęło. Aby zobrazować skalę zjawiska, może podam jak wyglądają wpływy z opłaty uzdrowiskowej. W miesiącu styczniu i lutym tego roku wzrastały one gwałtownie o 12-16 procent, żeby w marcu, kiedy ogłoszono lockdown zupełnie się spłaszczyć. Dziś biorąc średnią całego tego roku – z uwzględnieniem nawet stycznia i lutego – mamy zaledwie 50 procent tego, co w analogicznym okresie 2019 roku. Jednym słowem – spustoszenie. Oczywiście nie można mieć do nikogo pretensji za to, co się stało. Pokazuję tylko, że kiedy jest kryzys, uzdrowiska, z uwagi na swoją specyfikę, natychmiast go odczuwają. Właściwie więc teraz chodzi o przetrwanie. Ile dostaniemy od państwa, tyle jesteśmy w stanie przeżyć. Jeśli tej pomocy nie otrzymamy, to czekają nas różnego rodzaju upadłości, często nie do odbudowania.

– A na jaką pomoc może liczyć branża turystyczna?

– Do tej pory specyfika uzdrowisk nie została zauważona przez rząd. Branża turystyczna jeśli chodzi o pomoc istnieje na zasadach ogólnych, jak wszystkie inne przedsiębiorstwa. Sanatoria z kolei póki co uzyskują środki z NFZ za gotowość do pracy, ale nikt nie powiedział, jak te pieniądze zostaną rozliczone. Zabiegamy, jako samorządy, aby one całkowicie były umorzone. Występowaliśmy też wielokrotnie do premiera, ministra rozwoju i posłów z prośbami o ujęcie branży turystycznej w działaniach pomocowych tak, by powstały rozwiązania prawne, które pozwoliłyby nam na przetrwanie okresu pandemii. Pracujemy obecnie co prawda z sejmową komisją turystyki nad projektem, który ma wesprzeć uzdrowiska, ale on jest związany z dofinansowaniem w nowej perspektywie unijnej. O ile oczywiście te środku będą. Wsparcie dla Programu Polskie Uzdrowiska na inwestycje związane z infrastrukturą uzdrowiskową dotyczy zatem okresu popandemicznego.

– Pytanie, czy do tego czasu uzdrowiska nie zbankrutują?

– Bankructwo może od razu nam nie grozi, ale gminy takie jak nasza zaczynają żyć na kredyt. Nasze spółki komunalne gwałtownie tracą płynność finansową. Do tej pory odbierały wodę i ścieki od szpitali, hoteli, pensjonatów. Teraz, kiedy te obiekty nie funkcjonują, nie osiągają żadnych dochodów. Transport też nie ma racji bytu, bo przecież nawet dzieci do szkół się nie wozi. Dlatego uważam, że dla nas powinna być dedykowana specjalna tarcza, która by nas wsparła. Inaczej drastycznie zahamuje się nasz rozwój, a poniesione w ten sposób rany długo będziemy goić.

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama