Zmiana na liście posłów: nie ma Elżbiety Borowskiej. Jest Elżbieta Zielińska

Zmiana na liście posłów: nie ma Elżbiety Borowskiej. Jest Elżbieta Zielińska

Pochodzącej z Kobylanki posłanki ugrupowania Kukiz 15 – Elżbiety Borowskiej nie znajdziecie już na liście parlamentarzystów. Jest za to posłanka Elżbieta Zielińska. Parlamentarzystka wyszła za mąż. Jej wybranek to prawnik, Adam Zieliński. Poznali się w Sejmie. Na oświadczyny Adam wybrał wiedeński Park Schönbrunn, a sakramentalne „tak” powiedzieli sobie w Warszawie, u dominikanów.

Tym z Was, którzy przeoczyli rozmowę z posłanką, którą przeprowadziliśmy na etapie przygotowań do tego ważnego dnia – serwujemy wywiad raz jeszcze.

***

– Można zakochać się w Sejmie?

– To zależy co pan ma na myśli? Sejm, jako instytucję, którą obdarzymy szczególnym uczuciem czy raczej spotkanie w Sejmie kogoś, w kim można się zakochać. Odpowiadam: tak, można się w Sejmie zakochać, a ja jestem przykładem tej drugiej wersji.

– No więc zakochała się Pani w Sejmie?

– Zakochałam się. Ale już wyjaśniam: po prostu tam się poznałam z moim obecnym narzeczonym, ale gdybyśmy się spotkali gdzie indziej, to dzisiaj mówilibyśmy, że zakochałam się na peronie dworca, w pociągu, albo w kawiarni. Zadecydował o tym przypadek.

– Podobno nie ma w życiu przypadków.

– Ale istnieją różne sploty okoliczności, które układają się tak, a nie inaczej.

– Narzeczony jest posłem?

– Na szczęście nie jest posłem (śmiech).

– Rozbawił Panią taki scenariusz?

– Na szczęście nie jest posłem, bowiem myślę, że życie rodzinne bardzo cierpi, kiedy ktoś jest osobą publiczną. Trudno mi więc wyobrazić sobie, jak by wyglądało nasze życie, gdybyśmy obydwoje byli osobami publicznymi. Uważam, że trzeba zachować zdrową równowagę, mieć swoją niedostępną dla świata jaskinię, takie miejsce, gdzie można schować się przed światem i być sobą. To bardzo ważne, bo wiele osób wchodząc do polityki i życia publicznego, traci kontakt z rodziną i znajomymi…

– Polityk traci kontakt z rzeczywistością?

– Ten kontakt można stracić bardzo łatwo. W ciągu kilku miesięcy można roztrwonić relacje, które budowało się latami. Nieustannie trzeba mieć na uwadze siebie jako człowieka i swoich bliskich.

– Narzeczony jest świadomy, że Pani jest osobą bardzo zajętą i na życie prywatne zostaje Pani bardzo niewiele czasu?

– To prawda, zapracowanie odczuwamy mocno w tym szczególnym dla nas czasie. Wyznaję jednak zasadę, że jeśli się chce, to może się znaleźć czas dla tej drugiej osoby. Dlatego co drugi weekend poświęcam rodzinie, staram się pielęgnować znajomości ze studiów, żeby nie tracić kontaktu z innymi ludźmi, środowiskami innymi niż polityczne. Wypracowałam własny system, żeby w kalendarzu mieć zarezerwowany czas dla rodziny i znajomych.

– Powiedziała Pani już narzeczonemu, że wasz miodowy miesiąc został przez życie zaplanowany tak: pierwszy tydzień to obrady Sejmu od rana od wieczora, kolejny tydzień to posiedzenia komisji, a zaraz potem wizyty w okręgu wyborczym, bo trzeba odpowiedzieć na sterty zaproszeń od elektoratu.

– Spokojnie, z sytuacją trzeba umieć sobie radzić. Posłem się bywa i nie można całego życia podporządkować tylko tej funkcji, nawet jeśli jest bardzo ważna. Staram się bywać w wielu miejscach, gdzie jestem zapraszana, ale potrzebny jest umiar, nie można z tym przesadzić, bo bywanie na oficjałkach nie jest najbardziej merytoryczną częścią pracy parlamentarzysty. Poseł ma odbierać sygnały od obywateli, które będą pomocne w stanowieniu mądrego prawa. To jest sedno pracy posła, ale kiedy się nie pojedzie tam, gdzie zapraszają, to potem można usłyszeć komentarze.

– Jakie? Że Borowska zadziera nosa?

– Może nie, że zadziera nosa, ale że się jej nie chciało. Nie wszyscy potrafią być wyrozumiali, wobec natłoku poselskich obowiązków.

– Nie miała Pani pokusy, by być „kobietą nowoczesną”? Miłość miłością, ale ślub może poczekać. Najpierw jest kariera polityczna, naukowa, doktorat, a żoną i matką mam czas zostać później, np. po trzydziestce. Funkcjonuje taki model kobiety i chyba jest dosyć popularny.

– Niekoniecznie. Właśnie gdzieś czytałam, że większość polskich singli, to są osoby o tradycyjnym światopoglądzie i dostrzegają dużą wartość w rodzinie. Myślę, że to sytuacja gospodarcza kraju jest głównym powodem, iż młodzi Polacy tak późno zawierają związki małżeńskie i późno decydują się na dzieci. Do tego dochodzą zarobkowe wyjazdy zagraniczne, które nie sprzyjają zakładaniu rodziny i cementowaniu więzi. Uważam, że jeżeli się już tego kogoś spotkało, to nie ma sensu pewnych decyzji odkładać. Powtarzam – posłem się bywa, więc nie widzę powodu, by na najważniejsze życiowe decyzje miały wpływ np. kadencje Sejmu, czy ewentualna perspektywa awansu w klubowej hierarchii. W życiu raz się jest na dole, innym razem na górze, a oparciem w trudnych chwilach zawsze będzie rodzina.

– Nie kalkulowała Pani chłodno: teraz jest polityka, sprawy wagi państwowej, a potem zastanowimy się nad innymi rzeczami? Nie byłoby to wygodniejsze?

– Pewnie byłoby wygodniejsze, ale kiedy się człowiek zakocha, to nie kalkuluje chłodno. Trzeba umieć znaleźć w życiu zdrową równowagę – obowiązki wobec państwa i obywateli, którzy są moimi pracodawcami, to rzecz bardzo ważna, ale to nie znaczy, że życie posła staje się przez to jednowymiarowe.

– Wyobrażała sobie Pani, że podczas tej kadencji zostaje matką i musi Pani sobie zrobić przerwę w sprawowaniu mandatu. Zna Pani posłanki na macierzyńskim?

– Myślę, że można to pogodzić i były na to przykłady w Sejmie. Praca posła w jakiejś części jest elastyczna i nawet opiekując się w domu dzieckiem można przygotować interpelację. Jest możliwa praca zdalna z dzieckiem na kolanach. Pochodzę z rodziny wielodzietnej – mam czterech braci – i wiem, że wiele rzeczy da się pogodzić. Kobiety posiadają zdolność łączenia wielu życiowych ról i prac bez uszczerbku dla którejś z nich. Jeśli więc w moim życiu pojawi się dziecko, to jestem pewna, że roli matki również podołam.

– Tradycyjny model rodziny jest Pani bliski?

– Jeżeli chodzi o rodzinę, to jestem tradycjonalistką. Dla mnie duża rodzina jest istotną wartością, bo kiedy jest nam źle, to możemy na nią liczyć. Kiedyś sama doświadczyłam mocnego wsparcia rodziców. Kiedy jeszcze nie byłam posłem różnie w życiu bywało, choćby z pracą. Był czas, kiedy mocno wspierałam brata i był czas kiedy on wspierał mnie. Rodzina powinna trzymać się razem, bo zawsze wspólnie jesteśmy w stanie zaradzić problemom, jeśli się takie pojawią. Moja mama jest silną osobowością, ale u nas w domu obowiązywał model mocno partnerski z wyraźnym podziałem ról i ja też mam takie podejście.

– Silną osobowość ma Pani po mamie?

– Jeśli chodzi o charakter to jestem tak mieszanką. Mam wiele cech mojej babci, mamy mojego taty. Mam upór i niektóre zdolności po tacie, ale silna osobowość mamy też miała duży wpływ na moje wychowanie.

– W swoim małżeństwie będzie Pani stroną dominującą?

– Myślę, że naszym związku jestem mniej dominująca.

– Ale zawsze Pani może tupnąć nogą: „to ja jestem posłem!”.

– W domu posłem nie będę, będą żoną i matką. Potrafię być spolegliwa.

– Jednak na pierwszej telewizyjnej debacie wyborczej odważnie się Pani postawiła legendzie KOR-u, posłowi Piotrowi Naimskiemu.

– No może trochę się postawiłam, ale w debacie zawsze staram się koncentrować na przedmiocie, a nie kierować się w stronę podmiotu. W polskiej polityce panuje taka forma dyskusji, w której przede wszystkim chcemy uderzyć w przeciwnika. Podejmujemy różne tematy, ale zazwyczaj przy tej okazji koncentrujemy się na tym, co druga strona zrobiła źle, zapominając o temacie dyskusji. Byle przywalić drugiemu. Niemal całe społeczeństwo tak dyskutuje, ale ja bym wolała tego uniknąć.

– Zna Pani jakieś małżeństwa parlamentarne?

– Osobiście nie, ale pamiętam, że takie były. Np. Nelly i Jan Rokita, małżeństwo Łyżwińskich z Samoobrony.

– Słyszała Pani o wielkiej miłości w Sejmie?

– Chyba nie, choć romanse się chyba zdarzają. Ale żeby była jasność, jestem zdania, że nie należy nikomu zaglądać w życie prywatne.

– Paparazzi chodzą za posłami?

– Chodzą, choć za mną akurat nie. Raz moja fotografia trafiła do „Faktu”, kiedy poseł Jakubiak poprawiał mi włosy podczas gdy ja rozmawiam z Pawłem Kukizem. Zrobiła się z tego wielka „afera” czy to nie był seksizm, a może molestowanie. Prawdę mówiąc nie zwróciłam na całą sytuację uwagi, choć fotoreporter zwrócił w tę stronę obiektyw. Nie przywiązuję jednak do tego szczególnej wagi, bo gdybym się nie uodporniła, mogłabym szybko od takich rzeczy zwariować.

– Gdyby Pani teraz ujawniła gdzie posłanka Borowska będzie brała ślub i gdzie goście będą się bawić na weselu, to zjadą się tłumnie paparazzi.

– Pewnie mogłoby to komuś wpaść do głowy, dlatego datę i miejsce zachowam dla siebie. To jest zdecydowanie uroczystość rodzinna, sakrament, a nie wydarzenie polityczne czy medialne.

– Czyli swojego lidera Pawła Kukiza nie zaprasza Pani na wesele?

– Oczywiście, że zapraszam! W końcu do mojego małżeństwa doszło trochę za jego sprawą. Nie wiem jeszcze czy będzie na weselu, ale mam taką nadzieję. Na liście gości mocno ograniczyliśmy ilość osób z życia publicznego.

– Co byłoby dla posłanki dobrym prezentem ślubnym?

– Wow, nie wiem, w ogóle o tym nie myślałam. Nie mamy jeszcze wspólnego mieszkania, więc nie mam pojęcia co mogłoby się nam przydać.

– Ale jest już Pani podekscytowana zamążpójściem, przymierzała już Pani suknię ślubną?

– No właśnie nie, jestem w lesie ze sprawami organizacyjnymi. Generalnie nigdy nie lubiłam wielkich wesel, sama marzyłam o skromnym przyjęciu, ale to marzenie chyba mi się nie spełni, bo rodzina jest liczna.

– Niedawno zdała Pani egzamin na prawo jazdy, szykuje się kolejna zmiana w Pani życiu. Przesiądzie się Pani z autobusu do samochodu?

– Częściowo, na bliskich odcinkach w okręgu wyborczym, bo do Warszawy zdecydowanie wolę dojeżdżać pociągiem, gdzie mogę trochę popracować. Auta jeszcze nie kupiłam, choć chyba już coś wybrałam.

Rozmawiał
Wojciech Molendowicz

Elżbieta Joanna Zielińska (z domu Borowska) (ur. 13 października 1988 w Gorlicach) – polityk i politolog, posłanka Kukiz 15 na Sejm VIII kadencji – otrzymała 8115 głosów. Absolwentka I LO w Gorlicach oraz Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, doktorantka na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW.

 

Weź udział w konkursie i WYGRAJ KOSIARKĘ!

 

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama